Rozdział 24

7.8K 559 86
                                    

#natchnionamelodiawatt na twitterze


Hunter

Od rana w pracy panował kocioł. Nie dość, że sprawa podpalacza spędzała mi sen z powiek, a Chris ciągle wpadał na pomysły, które nie miały sensu, to jeszcze na dokładkę przeniesiono na nasz komisariat kolejną policjantkę. Najpierw dziękowałem Bogu, że nie była świeżakiem, tylko całkiem doświadczoną kobietą, ale szybko to odszczekałem. Miała nam pomóc przy niewyjaśnionej sprawie, rzucić nowe światło na zgromadzone dotąd dowody, a jedynie wszystko mi zamieszała.

Niestety lubiłem pracować w pojedynkę, więc im więcej oddechów na karku, tym gorzej dla mojego opanowania. Od razu zaczęła się szarogęsić i plątać to, co do tej pory ustaliłem.

Zdążyliśmy się pokłócić tyle razy, że przed południem trafiliśmy na dywanik.

– I ona ma mi niby pomóc, tak? – prychnąłem do mojego szefa. Bailey stojąca kilka kroków ode mnie posłała mi najbardziej poirytowane spojrzenie, na jakie było ją stać.

– Jak mam ci pomoc, jeśli nie chcesz ze mną współpracować? Brałam już udział w takich śledztwach, wiem, co robić.

– Uwierz mi, że ja też – odburknąłem, opierając się o biurko starszego mężczyzny. – Nie potrafię z nią pracować. Wymądrza się na każdym kroku i już zmieniła moje biuro w pobojowisko.

– Przestawiłam tylko tablicę korkową do przodu! – odkrzyknęła. Przewróciłem oczami, słysząc ten pisk. Boże, dopomóż.

– Było jej dobrze tam, gdzie stała!

– Nie było nic widać!

– Jak ktoś jest ślepy, to gówno widzi!

– Dość! – zakrzyknął Garry. Po jego minie widać było, że miał już kompletnie po dziurki w nosie naszej dwójki. – Jesteście dorosłymi ludźmi. Chyba. Macie razem współpracować, to polecenie odgórne. Jeśli jeszcze raz usłyszę jakieś krzyki, dostaniecie naganę z wpisem do akt.

– Ale...

– To moje całkowite stanowisko. Do pracy – urwał moje sprzeciwy, po czym wygonił nas z gabinetu.

Spojrzeliśmy na siebie z takim samym niezadowoleniem i od razu rozeszliśmy się w swoje strony. Unikałem kobiety do samego wieczora, a po służbie udałem się do baru. Byłem umówiony i strasznie cieszyłem się na to spotkanie, bo pragnąłem się trochę rozluźnić.


***


– A jest chociaż gorąca? – zapytał Nick, upijając łyk ze swojego kufla. Oczywiście, że zdążyłem się mu porządnie wygadać, a on i tak zadał tylko takie pytanie.

– Jest wkurwiająca – odpowiedziałem wymijająco. Nawet się jej dobrze nie przyjrzałem, więc nie mogłem tego ocenić.

– Ale bycie wkurwiającą nie dyskwalifikuje jej od razu z bycia gorącą. Czasami to najlepsze połączenie.

– A obchodzi mnie to, bo... – zawiesiłem się, próbując ogarnąć jego tok rozumowania. Ja jedynie żaliłem się na problemy w pracy.

– No jak to dlaczego? Kto się czubi, ten się lubi. Nie słyszałeś takiego powiedzenia? Może wyjdzie z tego małe co nieco.

Omal nie zachłysnąłem się piwem. Blondyn zaśmiał się na moją reakcję i poklepał mnie po ramieniu.

– Aż tak wypadłeś z obiegu?

Natchniona melodia | Tom IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz