Rozdział 31

8K 639 107
                                    

#natchnionamelodiawatt na twitterze


Aria

– Simon?

– Aria? – Oboje wystrzeliliśmy jak z procy. Spośród wszystkich możliwych osób, na pewno nie spodziewałam się zobaczyć tutaj akurat jego. – To ty chciałeś się ze mną spotkać?

– Co? – zmieszał się. – Nie, znaczy... Nie wiem. Mój ojciec kazał mi przyjść na to spotkanie, ale nie powiedział, kto będzie mi towarzyszyć.

Aha, czyli wszystko jasne.

Znalazły się pieprzone swatki.

– Tobie ojciec, a mi matka. Świetnie – mruknęłam.

Ostatni raz widziałam Simona na balu z okazji zakończenia szkoły. Bawił się z dziewczyną z młodszych klas, a raczej stał w kącie i popijał poncz, obserwując tańczący tłum.

Och i jakbym mogła zapomnieć o samym zakończeniu. Przecież wygłaszał na nim mowę.

Po moim komentarzu zrozumiał cel naszego spotkania.

– Randka w ciemno – podsumował, a kiedy pokiwałam głową, zacmokał ustami. – Mogli zrobić lepszy research.

– Zgadzam się – przytaknęłam mu. Chłopak ruszył do mojego krzesła i odsunął je przede mną. – Co ty robisz? – zapytałam, bo byłam gotowa się z nim pożegnać i od razu wyjść.

– Skoro już się tak postarali, to możemy to wykorzystać. Zjedzmy ten obiad. Za stare czasy – zaproponował.

– Nie są znowu takie stare.

– Semantyka – westchnął.

Wiedziałam, że Hunter czekał na mnie na dole i z jednej strony nie chciałam, żeby robił to niepotrzebnie, ale z drugiej, skoro zgrywał takiego ważniaka, to mógł poczekać. Ja mu nie kazałam.

– Niech będzie – przystałam w końcu i pozwoliłam sobie pomóc.

Simon usiadł naprzeciw mnie, po czym podał mi kartę dań. Jadłam tutaj już kilka razy, a nie chciałam eksperymentować, więc postanowiłam zamówić przetestowane wcześniej danie: makaron z tuńczyka z awokado, rzodkiewką, dressingiem imbirowym i olejem chili.

West wybrał naleśniki ze słodkiego groszku o smaku miętowym oraz sezamowym. Ich również już kiedyś próbowałam i były wyśmienite.

– Słyszałem, że nie dostałaś się na Juilliard – rzekł po chwili ciszy. Prychnęłam, bo wybrał sobie idealny temat na rozpoczęcie rozmowy.

– Zaczynamy od wypominania? Mam ci przypomnieć, że to ja wygrałam z tobą więcej pojedynków na szpadę?

Z miłą chęcią wracałam do naszego ostatniego starcia. Szliśmy łeb w łeb, aż w końcu zadałam mu ostateczny cios i wygrałam naszą czteroletnią wojenkę.

– Nie miałem na celu żartowania sobie z ciebie. Po prostu byłem w szoku, gdy to usłyszałem. Zawsze sądziłem, że jesteś bardzo utalentowana – zapewnił. – Jednak dziękuję, że przypomniałaś mi o mojej przegranej – dorzucił kąśliwie.

– W takim razie dziękuję i wybacz. Kiedy ktoś mnie atakuje, to oddaję ciosy. Już taka jestem.

Simon przyjrzał mi się uważnie i skinął lekko głową.

– To właśnie zauważyłem. Masz wybuchowy temperament. Ja jestem raczej wyważony.

Miał rację. Moje reakcje były szybkie i nieprzemyślane. Dobrze o tym wiedziałam, choć starałam się nad tym pracować. On zawsze podchodził do wszystkiego na chłodno, cenił przeciwnika i nie przeceniał swoich możliwości.

Natchniona melodia | Tom IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz