#natchnionamelodiawatt na twitterze
Aria
To była jakaś porażka.
Wróciłam do mieszkania, a potem zakopałam się w łóżku i smuciłam przez resztę dnia. Mara wysłała mi wiadomość z pytaniem, jak się mam, bo sama spóźniła się na urodzinowy obiad Ivy i ominęła ją cała kłótnia. Niedługo po tym wróciła do domu, bo w restauracji zrobiła się grobowa atmosfera i nikt nie miał ochoty na świętowanie. Poza tym padło kilka skarg od reszty klientów.
Świetnie, na dokładkę popsułam Ivy urodziny.
Mara leżała ze mną w łóżku i starała się mnie pocieszać, jak na dobrą przyjaciółkę przystało. Miałam na to zbyt wisielczy humor, jednak byłam jej za to wdzięczna.
– Hope jest po twojej stronie, prawda? To już coś.
– Wspiera mnie – przyznałam. – Chociaż myślę, że ona też tego nie rozumie. Nikt nie potrafi spojrzeć na to obiektywnie. Myślą, że Hunter mnie przymusił albo zastawił na mnie pokręcone sidła. To ja byłam prowodyrem. – Chyba nic nie irytowało mnie bardziej niż ten fakt. Dlaczego każdy założył, że Hunter chciał mnie skrzywdzić? Czy oni w ogóle go nie znali? Niby był ich przyjacielem, a w tej restauracji patrzyli na niego jak na przestępcę.
– Wszystko się ułoży, mała. Pomarudzą, pomarudzą i dadzą wam spokój – przekonywała mnie.
– Ich zdanie mnie w ogóle nie obchodzi. To Hunter mi nie odpowiedział.
– Mówiłaś, że chciał, tylko nie zdążyliście, a potem wolałaś pobyć sama – zauważyła.
– Tak. Ale wiesz, że ja to zrobiłam tylko po to, żeby nie mógł mnie od razu zbyć? Chciałam dać mu czas, by też to przemyślał. Nie uroiłam sobie tego, okej?
– Okej. Czyli lubisz-lubisz Huntera Blackthorna. – Strzeliła do mnie sugestywnie brwiami, na co prychnęłam i przykryłam twarz poduszką.
– Czas opuścić ten kraj – podsumowałam. Mara wybuchła śmiechem, a mnie zalała kolejna fala obaw.
A co jeśli mnie odtrąci?
***
Następnego dnia obudziłam się z lepszą energią. Postanowiłam nie zadręczać się tym, co mogło nadejść, a pomóc temu, czego pragnęłam. Wczoraj miałam rację. Nie wymyśliłam naszych uczuć. Przypomniałam sobie słowa babci Mai na temat zakochanego Huntera. Nigdy nie widziała jego lepszej wersji i właśnie to odczuwałam od jakiegoś czasu.
Mało się kłóciliśmy, Hunter zawsze pojawiał się, gdy tylko go potrzebowałam, a wspólnie spędzany czas nie okazał się zmarnowanym.
Bo od kiedy wolałam wieczór w maseczkach przed telewizorem od imprezy do białego rana w klubie?
Najpierw do mojego serca wkradła się Maya. Ta mała, słodka istotka okręciła mnie sobie wokół palca i nie przesadzałam, kiedy mówiłam Hope, że ona jest moja. Tak właśnie czułam i jeśli chciałaby nazywać mnie kiedyś swoją mamą, to byłoby to dla mnie zaszczytem. Tego byłam pewna.
Z Hunterem było trochę trudniej. Nasza wieloletnia nienawiść powoli zamieniała się w tolerancję, a potem było już tylko gorzej. Bliskość, którą dzieliliśmy, zażyłość, z jaką przyszło nam się spotkać, ona powstała niespodziewanie. I choć trudno było mi to przyznać, nie chciałam się od niego oddalać.
Nie wiedziałam, co mógł przynieść nam los, ale chciałam spróbować, bo przy tej dwójce czułam się naprawdę szczęśliwa. A takiego uczucia nie zamierzałam wypuścić tak łatwo z rąk.
CZYTASZ
Natchniona melodia | Tom IV
RomanceAria Astor to dziewczyna, z którą nie warto zadzierać. Na co dzień jest perfekcyjną uczennicą z pasją do gry na skrzypcach, lecz potrafi również pokazać swoją złośliwą naturę. Kiedy ktoś krzyżuje jej plany, może spodziewać się zemsty. Jedna uwaga po...