Kazdy się porzadnie najebal na imprezce w sumie oprocz Papai, bo on mial obowiazek pilnowac Modelki. Byla godzina 3:36. Cycus zezgonowal i lezal na podlodze, Modelka siedzial w kiblu i rzygal, przy nim siedzial Papaja, Snicers poszla juz spac, Knoppers z Apollo tak samo, a Loczek i Wachlarz poszli razem do pokoju goscinnego. Tam zaczeli sie rozbierac i grzmocic. Podczas grzmocenia do pokoju wbil im najebany, ledwo przytomny Modelka.
-AAAAaaAAaAAaAAAa-krzyknal Modelka i wybiegl z pokoju.
-coo to kurwa bylo..-zapytal narzeczonego Loczo.
-eee nie wiem wyjebane-odpowiedzial Wachlarz i kontynuowali bzykanko. Po bzykanku oczywiscie poszli spac.
Rano wstali o godzinie 11:29. Loczek w sumie nie mial jakiegos duzego kaca, ale Wachlarz ledwo zyl.
-Kochanie ja dzis pojde tego Hektora odwiedzic.-Loczek przytulil mocniej Wachlarza i dal mu calusa w policzek.
-Noo... okej... ja chyba jeszcze spac pojde... takiego kaca mam
-To ja wstaje, robie ci herbatke i potem do niego pojade oki?
-mhhm
Loczek pocalowal Wachlarza i poszedl zrobic mu herbatke. W kuchni spotkal Modelke i siedzacego na jego kolanach Papaje.
-siema, jak tam?-zapytal Modelka pijac kawe.
-aaa nic, robie Wachlusiowi herbatke,kaca biedaczek moj ma i pozniej pojade odwiedzic tego Hektora w tym szpitalu...
-niezle go Apollo poturbowal-Zasmial sie Modelka- jesli chodzi o Wachlarza, ja w sumie tez mam lekkiego kaca, ale skoro Wachlarz nawet nie ma sily wstac z lozka to niezle sie tam musial zalatwic, w sumie... ma slaby leb do alkoholu, wypil chyba tylko 5 kieliszkow i zyje na 1hp podczas gdy ja wypilem z 10 i czuje sie jak narazie spoko.
Loczek wstawil wode na herbate. Kontynuowal rozmowe z Modelka.
-Musze chyba troche ograniczyc mu ten alkohol... zauwazylem ze czesto pije i z takim slabym lbem jeszcze serio cos odpierdoli..
-co? Czesto pije? Przeciez on pije tylko z nami a my pijemy tak raz na 2 tygodnie.. -Modelka wtedy serio sie zmartwil o przyjaciela.
-Noo... Wachlarz pije codziennie. Gdy nie wypije chociaz troche alkoholu to jest agresywny i obrazony na caly swiat.
-Boze, on jest uzalezniony... musimy mu pomoc... -wtracil sie Papaja.
-Masz racje kochanie, musimy Wachlarzowi zalatwic jakas terapie albo go na odwyk wyslac bo serio to sie moze zle skonczyc.
Loczek westchnal. Zgadzal sie w 100% z chlopakami, sam bardzo sie martwil o chlopaka i nie chcial zeby skonczyl jak najgorszy menel.
-pozniej sie to zalatwi...-Loczek zalal wrzaca woda herbate i ja poslodzil-Dobra to do pozniej..
Modelka i Papaja pozegnali sie z Loczkiem.
Loczek zaniosl Wachlarzowi herbatke, postawil ja na stoliku nocnym.
-Dziekuje kochanie- podziekowal ledwo zywy Wachlarzyk.
-Idz spac slonce ja ide, troche posiedze z tym Hektorem i wracam
-Jasne..
Loczek pocalowal Wachlarza w usta, wzial jakies randomowe ubrania co szafa wysra, ubral sie, zalozyl buty i wyszedl. Snicers i Cycus akurat mieszkali blisko tego szpitala, wiec Loczek szedl jakies 5 min.
W tym samym czasie Por szykowal sie na odwiedzenie narzeczonego w szpitalu. Ulozyl sobie Pora, wsiadl na swoj rowerek oczywiscie i zapierdalal. Gdy juz dotarl na miejsce podszedl do baby.
-Dzien dobry, chcialbym sie spotkac z Hektorem ****... jestem jego narzeczonym...
-Dobrze, sala 106..
-a mam pytanie... czy on sie juz wybudzil?
-tak, prosze pana, rano pana narzeczony sie obudzil.
Por sie szeroko usmiechnal i ruszyl w strone sali 106. Gdy juz byl pod sala, przez okienko dojrzal Hektora z jakims PEDALEM! Por wczesniej nigdy nie widzial tego czlowieka na oczy, byl wsciekly i pewny, ze jego narzeczony go od jakiegos czasu zdradzal z tym emosem. Kamcio nawet nie mial zamiaru tam wchodzic, odwrocil sie i z placzem wybiegl ze szpitala.
-Pamietasz cokolwiek?-zapytal Hektora Loczek.
-Noo.. troche... pamietam ze jestes moim kuzynem i mam najwspanialszego narzeczonego na swiecie..
Loczek sie zasmial.
-Boze, jutro do szkoly... tak mi sie nie chce wczoraj zrobilismy sobie z moim narzeczonym i znajomymi melanz i leb mnie teraz boli od kaca.
-Jak wyjde ze szpitala to zrobimy sobie melanz.
-Dobra, ja wezme swojego narzeczonego i razem przyjdziemy
-Spoko
-Dobra Hektor ja ide, musze jeszcze mojego narzeczonego przetransportowac do jego domu bo przeciez ksieciunio jeszcze sobie spi na chacie moich znajomych
-Ja mam nadzieje ze moj Porus mnie odwiedzi... dobra elo
-Elo
Loczek wyszedl ze szpitala.
Por wsiadl na rower i zaplakany pojechal do domu.
,,Jak on mogl mi to zrobic... przeciez bylismy szczesliwa para... co ja zrobilem nie tak ze mnie wymienil na emosa... nie wytrzymam tego.." Por wzial zyletke w dlon i zaczal ciac sobie nadgarstek.Kamyczek zaczal jeszcze mocniej plakac, polozyl sie na kanapie w salonie i usnal. Byl serio zalamany i w chuj zmęczony.
Loczek dotarl do domu Snicersa i Cycusia. Kazdy juz praktycznie poszedl oprocz niego i Wachlarza. Loczek wszedl do pokoju, w ktorym spal jego kochanek. Usiadl obok niego na lozku.
-skarbie... wstawaj... musimy juz isc.. musisz wrocic do siebie do domku, odrobic lekcje i sie przyszykowac na jutro do szkolki..-Loczek zaczal glaskac Wachlarza po glowie.
-Nie dam rady...- wymamrotał Wachlarz
-Pomoge ci.
Loczek pomogl Wachlarzowi sie podniesc. Ogarnal lozko, wzial Wachlarza na rece i jego torbe. Po wyjsciu z pokoju poszedl sie pozegnac ze Snicersem i Cycusiem.
-A jemu co?- zapytal Cycus.
-Kaca ma...
-japierdole, ale ze az takiego? Niech on moze przenocuje u ciebie w domu on potrzebuje opieki..-Doradzila Loczkowi Snicers.
-Wejdziemy na chwile do niego na chate, spakuje mu plecak i go wezme do siebie.
-Tak zrob, powodzenia-usmiechnal sie do Locza Cycus.
-Dzieki, dobra to czesc.
Loczek pozegnal sie ze Snicersem i Cycusiem i poszedl do domu Wachlarza. Spakowal mu plecak na jutrzejszy dzien w szkole, wzial mu pizamke i jakies ubrania i wzial do siebie na chate.