Rozdział 19

311 6 3
                                    

Julie

Po wielu próbach wyciągnięciach scyzoryka, z kieszeni udało mi się. Z łatwością go otworzyłam, po czym zaczęłam wykręcać dłoń w każdą stronę aby liny się przecieły.

Po dłuższym czasie, w końcu się udało a ja mogłam w końcu wyprostować kości. Zaczęłam rozglądać się po pokoju aż nie znalazłam okna. Było. Ale bez krat. Kto był takim debilem? Napewno nie on...

Zaśmiałam się w myślach

Podeszłam do okna i wychyliłam się aby spojrzeć co jest za nim.

Las, las, las i las.

Okej.. Mogło być gorzej, prawda?

Szukałam klamki, jednak jej nie było. Cóż poradzę sobie bez niej.

Wzięłam krzesło, na którym siedziałam a już po chwili rzuciłam nim w szybę. Prysło na małe kawałki, przez co miałam całą twarz i dłonie skaleczone.

Zaczęłam się stresować, bo mężczyzna mógłby wejść w każdej chwili, dlatego szybko zdjęłam koszulkę i zawinełam nią ręcę. Wystawiłam jedną nogę przez otwór, aż w końcu cała wyszłam. Odwróciłam się, otworzyłam szeroko oczy. To nie zwykły domek. To rezydencja. Czym prędzej muszę z tąd uciekać!

Ruszyłam biegiem przed siebie, aby być jak najdalej. Niemiałam na sobie butów przez co w moje nogi, wszystkie kamyki i patyki wbijały mi się. Myślałam, że wyjdę gorzej z tego, jednak o dziwo nie był taki brutalny.

W końcu się zmęczyłam po paru minutach. Nie miałam wody i jedzenia. Wyczerpana, usiadłam pod drzewem, modląc się aby mnie nie znalazł.

Chyba, że Kyess.. To już lepiej

---------

Chciałabym skończyć tą książkę przed końcem feri ❤ super, że tyle was

Liścik [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz