Rozdział 4

27 0 0
                                    

  Olivia

Moja przyjaciółka właśnie ujeżdżała kutasa mojego chłopaka. Zrobiło mi się niedobrze, a moje serce rozkruszyło się porcelana.

-Nie mogę na to patrzeć- powiedziałam po czym pobiegłam do pokoju Very, aby następnie wejść do łazienki i kucnąć przy toalecie, aby cały alkohol, który wypiłam tego wieczoru, znalazł się w ubikacji. Gdzieś za mgłą słyszałam, jak ktoś dobijał się do łazienki, nie byłam wstanie nic zrobić, dopiero po kilku minutach wstałam. Podeszłam do umywalki, wypukałam usta i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

-Jebany śmieć- powiedziałam cicho, a następnie z całej siły uderzyłam w marmurowy blat pięścią. Bólu nie czułam w ogóle, ale to pewnie przez emocje, które we mnie buzowały. Wyszłam z łazienki, w pokoju nikogo nie było. Usłyszałam jakieś głosy za drzwiami więc wyszłam, ale tam też nikogo nie było, zeszłam na dół, a przy drzwiach wejściowych była grupa ludzi. Podbiegłam tam i przepchnęłam się prze wszystkich, tam co zobaczyłam wzbudziło we mnie szok.

Victor leżał na ziemi, a na nim siedział Fobos, który okładał go pięściami po twarzy.

-Jeszcze raz zobaczę, że kręcisz się obok Olivii lub Very policzymy się inaczej śmieciu- wykrzyczał do prawie już nieprzytomnego Victora, ale dalej ciosy leciały w jego stronę.

Podeszłam tam, a za mną ruszyła rudowłosa, szybko złapałyśmy jej brata za ręce i odciągnęłyśmy go od już mojego byłego chłopaka, który po chwili jak nowonarodzony usiadł i spojrzał na nas.

-A co tobie dupy już dała, że tak ją chcesz bronić- wysyczał, a ja nie wytrzymałam i kopnęłam go w twarz. Musiało boleć, bo platformy, które są na moich stopach są dosyć twarde.

-No pięknie- usłyszałam głos Laury i spojrzałam na nią, aby następnie podejść do niej jak byśmy miały robić face to face.

-Jesteś z siebie zadowolona, że w końcu cię wyruchał? - zapytałam- Bałabym się tego kutasa, bo kolega może mieć HIV i dlatego mu tak brakowało seksu ze mną, ponieważ nie chciałam narażać swojego zdrowia. Bo mój najukochańszy były chłopak ruchał wszystko co się rusza- powiedziałam- Od samego początku wiedziałam, że jesteś suką, ale teraz się przekonałam i nie tylko ja- wysyczałam po czym odepchnęłam ją, a dziewczyna mało co się nie wywróciła.

Nosiły mnie nerwy, ale byłam świadoma, że dopiero jutro wszystko do mnie wróci z o wiele większą siłą i ciężko mi będzie się pozbierać.

-KONIEC IMPREZY. WYPIERDALAĆ STĄD JAK NAJSZYBCIEJ- mało co nie podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam ten krzyk, odwróciłam głowę w tamtą stronę, a Fobos patrzał na mnie, Vere, Chrisa i Rosie- Wy możecie zostać- dokończył.

Wszyscy w sekundę opuścili wille jak by się coś waliło i paliło.

Brat rudowłosej zniknął gdzieś w domu, a ja stałam i patrzałam przed siebie. Co ja teraz powiem ojcu i siostrze? Przecież uwielbiali Victora. Eliot nie wiedział o tym, że mój chłopak mnie już kiedyś zdradził, a jak się teraz dowie to pewnie będzie miał wywalone i powie, że to moja winna, albo że mam się tym nie przejmować i wracać do swoich obowiązków.

Wiem tylko tyle, że Lila może się trochę załamać, ale mam nadzieje, że Laura nie będzie taką suką, aby jeszcze skłócić nasze rodzeństwo.

-Fajnie by było jakbyście zostali do jutra, pożyczę wam jakieś ubrania, a tobie Chris może Fobos coś da-cisze przerwał głos rudowłosej.

-Vera, ale my możemy na spokojnie wrócić do domu, nie chcemy robić ci problemu- odezwałam się

-Oli to nie jest problem, a po drugie nie chce żebyś została sama z tym co się stało- powiedziała uśmiechając się pocieszająco.

Between death and love [ZAKONCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz