Rozdział 7

25 0 0
                                    

Fobos 

Obudziłem się pierwszy, spojrzałem na zegarek, dochodziła dziewiąta rano. Słyszałem, że Vera lub jej dziewczyną krzątają się gdzieś w domu, ale miałem nadzieje, że Olivia się nie obudzi. Była to dla niej wyczerpująca noc, po ostatnim razie dziewczyna opadła na mnie i tak zasnęła. W sumie nie zdziwię się jak dziś nie będzie mogła chodzić.

Położyłem dłoń na jej włosach i zaczęłam przeplatać kosmyk jej czarnych włosów, przez palce. Dziewczyna delikatnie się poruszyła, a po chwili otworzyła oczy.

-Dzień dobry- powiedziała cichym, zachrypniętym głosem, a na mojej twarzy ukazał się delikatny uśmiech.

-Dzień dobry księżniczko- odpowiedziałem- Jak się czujesz?

-Wszystko mnie boli- powiedziała, a ja ucałowałem jej czoło

-Dobra idź weź prysznic, a ja pójdę zrobić nam jakieś śniadanie- powiedziałem i zacząłem się powoli podnosić.

Dziewczyna pokiwała głową, po czym się podniosła.

-Vera położyła na korytarzu jakieś ubrania dla ciebie, zaraz ci je przyniosę- powiedziałem, wziąłem dresy z fotela i wciągnąłem na siebie.

Olivia poszła do łazienki, zabrałem z korytarza ubrania i położyłem je na łóżku. Zadowolony ruszyłem do kuchni i zacząłem robić dla naszej dwójki śniadanie.

-Cześć braciszku- usłyszałem piskliwy głos siostry i delikatnie się uśmiechnąłem. Rudowłosa podeszłą do mnie i złożyła na moim policzku całusa, usiadła na blacie i patrzała cały czas na mnie.

-Co tak patrzysz? - zapytałem zerkając na nią

-Było was słychać w całym domu- powiedziała poprawiając swoje rude włosy

-No i co? - spojrzałem na nią i oparłem się o blat- Twoje dziewczyny i ciebie też nie raz już słyszałem- dziewczyna przewróciła oczami.

-Nie zrań jej, proszę- wyszeptała- O dzień dobry śpiąca królewno- zapiszczała, a ja odwróciłem się w stronę wejścia do kuchni. Olivia miała na sobie krótkie, przylegające spodenki i moją bluzę. Przecież Vera dała jej jakąś bluzkę i byłem zdziwiony, że miała na sobie MOJĄ bluzę.

-Cześć Vera- powiedziała i podeszła do dziewczyny, wtuliły się w siebie.

-Dobra, śniadanie będzie gotowe za pięć minut- spojrzałem na nie- Możecie zrobić kawę

-Idę po Sam, więc Oli ty możesz zrobić- odezwała się rudowłosa, a druga pokiwała tylko głową. Vera wyszła z kuchni i zostałem sam z czarnulką.

-Wszystko dobrze? - spojrzałem na nią

-No powiedzmy- zaśmiała się- Ledwo chodzę przez ciebie- powiedziała zerkając na mnie.

-Przeze mnie tak? - podszedłem do niej w dwóch krokach i objęłam jedną ręką- To ty mówiłaś, żebym nie przestawał, więc się ciebie posłuchałem- wzruszyłem ramionami. Dziewczyna złożyła na moich ustach krótki pocałunek, a ja chciałem więcej i więcej. Przy niej nie mogłem się opanować.

Pierwszy raz od bardzo dawana, aż tak zależało mi na jakieś dziewczynie mimo tego, że nie znaliśmy się jakoś długo.

Olivia zrobiła kawkę, ja skończyłem robić śniadanie, a Vera ze swoją dziewczyną przyszły jak już wszystko było gotowe. Usiedliśmy przy stole na tarasie, pogoda była przepiękna i aż szkoda byłoby z niej nie skorzystać.

Podczas jedzenia rozmawialiśmy na różne tematy, rodzice mieli dziś pozwiedzać San Diego, ale znając ich to na pewno nas odwiedzą. Kochałem ich z całego serca, ale matka jest nadopiekuńcza i przez pierwszy tydzień dzwoniła do mnie codziennie czy na pewno żyjemy i czy na pewno jest wszystko dobrze.

Between death and love [ZAKONCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz