15

1.3K 35 4
                                    

Aaron:
Wczoraj wróciliśmy z wycieczki czyli jest sobota.
Wstałem jakieś dwie godziny temu więc jestem już w miarę ogarnięty.

Ubrałem się w zwykłą białą koszulkę i czarne spodenki. Nawet dzisiaj natchnęło mnie na założenie okularów. Noszę je kiedy wiem, że jestem sam w domu, no może czasami przy rodzicach.

Siedzę w kuchni i piję kawę, a przy tym myślę o brunetce.

Kurwa, miałem ją ignorować,wkurzać, robić wszystko aby mnie znienawidziła, ale teraz przeszkodą jestem ja. Chyba po prostu nie umiem.
Za bardzo zakręciła mi w głowie.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi i odrazu poszedłem je otworzyć. Zobaczyłem w nich 6 idiotów i dwie idiotki. Uśmiechnąłem się i wpuściłem ich do środka.

Mają farta, że mam humor na ich obecność.

Zdjęli buty i weszli dalej.

Oczywiście rozwalili się na kanapie i zaczęli o czymś gadać. Dołączyłem do nich i usiadłem na fotelu. Przez to, że Mad siedziała od brzegu kanapy to można powiedzieć, że siedzimy obok siebie i czuję to jak ładnie pachnie.

Pierdolona wanilia.

Widać, że dzisiaj ma lepszy humor wręcz radość bije od niej z kilometra.

Ma na sobie krótkie spodenki, dużą koszulkę, a na nosie znajdują się okulary.

-Wyglądacie tak słodko w tych okularkach!- krzyknął Luke i właśnie sobie uświadomiłem, że ich nie zdjąłem. Dosłownie mieliśmy je takie same.
Dziewczyna pokazała mu środkowego palca, a ja przewróciłem oczami.

-Co dzisiaj robimy?- zapytał znudzony James.

-Napiłbym się- stwierdził Blake i reszta go poparła w tym ja.

-No to chyba ustalone tylko gdzie idziemy, Cat?- zapytał Lo i zaoferował klub. Cat jest takim no w miarę w sumie. Idzie się pobawić i w ogóle.

Reszta się zgodziła i o 21 umówiliśmy się pod klubem...

                                  ***********

Madison:

Tak mi dzisiaj humor dopisuje, że najchętniej to bym przebiegła maraton i nie wiem co jeszcze.

Jakieś dwie godziny temu wróciliśmy od Aarona i właśnie siedzę z Vic u mnie w pokoju.

Jest jakoś po 18, a my będziemy musiały się ogarnąć do klubu. Na szczęście jest on niedaleko może jakiś niecały kilometr od mojego domu więc idziemy tam z buta.

-Co ubieramy?- spytała blondynka na co cicho westchnęłam.

-Nie mam zielonego pojęcia- odpowiedziałam i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam.
Jones też wstała i teraz razem patrzyliśmy na wszystkie moje sukienki.

-Wybierz ty mi jakąś. Tutaj wszystko jest śliczne!- wykrzyczała zadowolona na co się cicho zaśmiałam.

-A ty mi- powiedziałam na co ta się zgodziła.

Wybrałam jej pudrową różową, satynową z ściągaczami po bokach przez co była krótka i obcisła. Jest śliczna i sama kiedyś często w niej chodziłam. Podałam ją dziewczynie, a ta zapiszczała z radości. Chyba jej się podoba.

-Ty to mnie jednak dobrze znasz!- tak zdecydowanie się cieszyła.

Za to mi podała czarną ze zdobieniem z srebrnych kryształków, ma spory dekolt, ale w miarę bezpieczny, a długością sięga do połowy uda.
Jest bardzo ładna i w sumie nie pamiętam kiedy ostatnio ją na sobie miałam więc się też bardzo cieszę z takiego wyboru.

„We fell in love" [W CZASIE POPRAWEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz