5

1.5K 40 10
                                    

Madison:

Jest środa czyli środek tygodnia i aktualnie dostaje kurwicy na matematyce. Od poniedziałku nic się nie działo tylko byłam na ploteczkach w kawiarni z Vic i Mattem musiałam im wszystko opowiedzieć. No i dodatkowo pokłóciłam się z pięć razy z Evansem o byle gówno.

Kiedy zadzwonił dzwonek co oznaczało koniec dzisiejszych lekcji to poczułam wewnętrzną ulgę.

W poniedziałek nie było mnie w szkole potem już byłam. Cały czas czuję się jak gówno i mam wrażenie jakby nic mi nie pomagało, ale jakby rodzice dowiedzieli się o dłuższej nieobecności to chyba bym była martwa.

Wyszłam z klasy, a potem ze szkoły. Poczułam jak promienie słońca ogrzewały moją twarz na co lekko się uśmiechnęłam.

Skierowałam się w stronę samochodu mojego brata i chwile na niego tam czekałam. Niby chodzimy do tej samej klasy, ale zanim ten stamtąd wylezie to ruski rok minie.

Wreszcie się zjawił wraz z tym idiotą, który u nas nocuje.

Czułam wzrok innych na nas. Czemu ludzi tak podnieca widok jakiegoś debila!?

Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy.

Porobiłam coś w telefonie i nawet nie zauważyłam kiedy podjechaliśmy pod dom.
Kiedy byliśmy już w środku to zdjęliśmy buty i każdy rozszedł się do swoich pokoi zapewne się ogarnąć po szkolnym, chujowym powietrzu.

Zdjęłam z siebie jeansy i sweter, a zastąpiłam to szarym dresem z nike'a. Założyłam okulary i włosy zostawiłam rozpuszczone.

Wzięłam telefon i skierowałam się na dół gdzie zrobiłam sobie kawę i zjadłam kanapkę.
Apetyt już trochę mi powraca tylko niestety wyrzuty sumienia pozostają.

Cały ten dzień był strasznie nudny nic nie robiłam z nikim nie gadałam przesiedziałam go w pokoju. Uszykowałam rzeczy na rano do szkoły i poszłam spać.

*************

Znowu ten straszny dotyk na moim ciele, wręcz wypalający dziury w mojej skórze.

Chciałam krzyczeć ale nie mogłam, ponieważ nikt mnie nie usłyszy i tylko pogorszę sprawę.

Chce umrzeć.

Zabierzcie mnie stąd, proszę...

-Csii- usłyszałam nad uchem i poczułam jak przykłada palca do moich ust. Kolejna fala łez spłynęła po moich policzkach.

Nie chcę...

-Zostaw mnie- poprosiłam łamiącym się głosem. Jake tylko się okropnie uśmiechnął i ponownie włożył dłoń pod moją koszulkę. Błądził nią od samego dołu brzucha po moje piersi.

Odejdź...

Znowu zaszlochałam i zamknęłam oczy z nadzieją, że w czymś to pomoże.

-Patrz się na mnie- rozkazał lekko wkurwiony, łapiąc mnie mocno za szczękę na co lekko syknęłam z bólu. Nie chcę na niego patrzeć.

Pocałował mnie w usta przez co poczułam okropne obrzydzenie. Do siebie jak i do niego.

Boję się.

Zaczął zjeżdżać pocałunkami coraz to niżej aż dotarł do materiału koszulki.

-Proszę nie..- zaczęłam kiedy złapał za róg mojego ubrania i zaczął go prowadzić ku górze.

„We fell in love" [W CZASIE POPRAWEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz