7

1.3K 37 6
                                    

Madison

Jest sobota, trzynasta godzina, a Jones u mnie siedzi i ze sobą rozmawiamy. Wreszcie powiedziałam jej o tym, że czarnowłosy mieszka u mnie w domu. O reszcie jeszcze nie...

-Co ty pierdolisz?! Większość lasek by ci zazdrościło mieszkania z takim chłopakiem- powiedziała i zapiszczała, na co przewróciłam oczami.

-Skoro tak się nim zachwycasz to czemu do niego nie zagadasz?- spytałam na co ta parsknęła.

-Nie jest totalnie w moim typie- zaprzeczyła, nalewając sobie wody do szklanki.

-Ej tak w ogóle to idziemy dzisiaj na imprezę do Scott'a, nie przyjmuje odmowy. Musisz się wyluzować troszkę bo ostatnio coś spięta chodzisz- powiedziała na jednym wdechu na co jęknęłam zrozpaczona i schowałam twarz w dłonie.

-O 18- dodała dumna z siebie.

Może ma rację?

Może nie będzie wcale tak źle?

-Jeszcze może mi powiedz, że mam ubrać obcisłą sukienkę, która nie zakryje mi ani tyłka ani cycków- zaczęłam na co dziewczyna się wyszczerzyła.

-Ma być sukienka albo spódniczka, a jaka to się zobaczy- oznajmiła i się napiła napoju.

-A i pożyczyłbyś mi jakąś bo nie chce mi się do domu wracac?- spytała.

-Oczywiście- odpowiedziałam z entuzjazmem.

Porozmawiałyśmy jeszcze na wiele innych tematów, jak zawsze większość była jakaś z dupy co nie zmienia faktu, że dużo się uśmiałyśmy.

Zajęło nam to sporo czasu bo jak się okazało jest już przed 15.

-Chodź wybierzemy kiecki- powiedziałam na co dziewczyna podskoczyła radośnie.

-Nie wierzę, że tak łatwo się ciebie namówiło- stwierdziła uśmiechnięta na co posłałam jej zabójcze spojrzenie.

-Zaraz mogę się rozmyślić...- zaczęłam, ale blondynka odrazu mi przerwała.

-Nie! nie! nie!-

Uśmiechnęłam się i skierowałyśmy się do mojego pokoju bo do tego czasu siedziałyśmy w salonie.

Chłopaki siedzą u Lo w pokoju.

Jak Victoria weszła do mojego pokoju to pierwsze co to rzuciła się plackiem na duże łóżko.

-Boże jak ja kocham to miejsce- mruknęła jakby gadała właśnie do mojego łóżka. Cicho parsknęłam, a potem podeszłam do szafy.

Patrzyłam na wieszak za wieszakiem i nie mogłam się do niczego przekonać.

-Vic...- zaczęłam błagalnie, a dziewczyna odrazu znalazła się przy mnie.

-Nie ma chuja masz założyć sukienkę, zaraz coś wybierzemy- oznajmiła i zaczęła przeglądać wszystko po kolei.

-Kobieto masz tyle pięknych kiecek, normalnie więcej ode mnie, a w żadnej nie chodzisz- powiedziała wyciągając jakieś trzy wieszaki.

-Najlepsze trzy moim zdaniem- stwierdziła i podała mi propozycje.

W sumie też uważam, że to są moje trzy główne, ulubione i najładniejsze sukienki jakie mam, po prostu nie lubię ich na sobie.

Jedna jest to mała czarna, z dość dużym dekoltem, ale nie za bardzo przesadzonym, przez co ją lubię. Długością sięga do połowy uda i jest w miarę bezpieczna. Jest na ramiączkach, które na plecach tworzą krzyżyk. Ogólnie jest wykonana z satyny.

„We fell in love" [W CZASIE POPRAWEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz