pisnęłam z przerażenia na ten widok ,Shane spojrzał na mnie słysząc mój pisk i od razu dostrzegł to co zobaczyłam szybko przeskoczył na miejsce kierowcy otworzył okno
-jakie instrukcje!-wrzasnął do nich
-Do domu natychmiast!-od krzyknął do niego Dylan ,do auta wsiadł też szybko Tony ,Shane nacisnął mocno na gaz i pognał jak najszybciej się da w stronę domu zdecydowanie łamiąc masę przepisów ale jak widać w takiej sytuacji nikogo to nie obchodziło ,nie odzywałam się byłam sparaliżowana strachem ,dostrzegłam w jednym z lusterek że podąża za nami Auto mojego ochroniarza Marcusa i auto Montiego i Mayi minimalnie dodało mi to otuchy jednak zaczęło mnie zastanawiać gdzie w tym wszystkim jest Camden ,uciekł? porwali go ? moja głową wręcz wybuchała z nadmiaru myśli ,najbardziej nie mogłam przestać myśleć o postrzelonym Vincencie ,kiedy dojechaliśmy od razu wypatrzyłam Camdena który czekał na nas razem z Blanche musiał się tu dostać chwilę przed nami ,nie był aż tak roztrzęsiony jak my ale widać było bijący od niego mocny niepokój ,wysiadłam z auta i dopiero teraz zdałam sobie sprawę że od dobrych 10 minut moje policzki zalewają się łzami
-Rozmawiałem z Willem dotarli właśnie do szpitala ciężko było im się dogadać ale ostatecznie przyjęli Vincenta na stół operacyjny ,ma wbity nabój minimalnie parę centymetrów dół i dostałby prosto w serce -oznajmił nam Camden co zdecydowanie mi nie pomogło jak najszybciej uciekłam do sypialni którą do tej pory dzieliłam z Vincentem kiedy reszta Monetów zasiadła w salonie ,nie chciałam być w takiej chwili sama ale nie umiałam nad sobą zapanować ,dość szybko znalazła się przy mnie Maya która od razu wzięła mnie w swoje ramiona i zaczęła w miarę skutecznie uspokajać
-hej hej hej wszystko będzie w porządku Vincent się z tego wyliże zobaczysz -powiedziała patrząc mi w oczy i ocierając moje łzy ,pokiwałam głową mimo iż wciąż byłam nie przekonana co do tego czy wierze w jej słowa czy nie ,po dłuższej rozmowie dołączyłyśmy do reszty od razu w oczy rzucił mi się Camden z dużą torbą przerzuconą przez ramię i dziwnym stroju w którym nie wyglądał jak on
-na mnie już pora członkowie organizacja bez wątpienia zainteresują się zamachem na naszą rodzinę ,oni nie mogą mnie tu znaleźć -podszedł do mnie i mnie przytulił -jesteś bardzo silną kobietą opiekuj się Vincentem -powiedział i złożył ojcowski pocałunek na moim czole pożegnał się też z Mayą i ślad po nim zaginął ,jego nagła nie obecność zdecydowanie utrudniała mi odnalezienie się w całej tej sytuacji ,żadne z nas nie chciało być teraz samotne więc usiedliśmy wszyscy w salonie i odpaliliśmy film przy którym każdy w krótce zasnął z wycieńczenia ,obudziłam się nad ranem obudzona przez dźwięk dzwoniącego Telefonu rozejrzałam się zaspana ,Telefon odebrał Monty miałam nadzieje że dzwonił Will lub Dylan i już zaraz wrócimy wszyscy cali i zdrowi do Pensylwanii ,skupiona mina Montiego nie dawała mi spokoju czekałam aż skończy rozmowę
-mam wieści dobre i złe -oznajmił odkładając po dłuższej chwili Telefon -dobre są takie że Vincentowi wyjęli kulkę i przeżyje ,Tony Shane i Hailie wracacie jeszcze dziś do Pensylwanii a ze złych wieści to Vincent nie może się stąd ruszyć na tydzień przynajmniej Dylan i Will prowadzą negocjacje z Lekarzami żeby jak najszybciej wrócić do Pensylwanii
-a co ze mną skoro nie wracam do domu ?-spojrzałam zdezorientowana na Montiego
-wolą Vincenta jest to żebyś została w hotelu razem z Dylanem i Willem ,Dylan powinien po ciebie przyjechać koło 12-dało mi to trochę nadziei co prawda nie dane mi było wrócić do domu ale mogłam zobaczyć w krótce Vincenta na czym zależało mi bardziej niż na czymkolwiek innym
CZYTASZ
Vincent Monet *Only for me*
RomantizmFanfik z udziałem bohatera serii "Rodzina Monet" Madeline -Maddy-Lowell żyje w świecie organizacji tak jak jej rodzina która mimo iż bezpośrednio do niej nie należy wciąż w niej istnieje ,z Vincentem Monetem łączą ją wspomnienia z młodości ale takż...