Rozdział 24: Cała reszta już nie musi Cię obchodzić

45 3 0
                                    


Od: Mój Ponurak

„Jesteś w domu?"

Nim w ogóle zdążyłam odpowiedzieć na tą wiadomość, rozbrzmiał dźwięk domofonu.

Zerwałam się z kanapy, prawie przy tym przewracając się prosto na twarz. Najczęściej, siedząc na czymś innym niż krzesło, przybieram bardzo dziwne pozy, tak jak w tym wypadku, z jedną nogą przerzuconą przez oparcie, a drugą skrzyżowaną. To skomplikowane, nie drążmy tematu. Po prostu się rozciągam - to oczywiście nie pomaga przy szybkim wstaniu.

Cóż rzec, po prostu się niespodziewalam. Ikue ma swoje klucze, poza tym dopiero zdążył wyjść na trening, później zgarnie Nicole i pójdą kupić coś do jedzenia - przynajmniej taki jest jego oficjalny plan. Rzekomo.

Otworzyłam drzwi, podskakując lekko.

Kageyama już stał przed nimi.

Cholera, szybki jest. Musiał biec po schodach, nie ma możliwości by winda dojechała tak szybko na dół.

- Część? - uniosłam brew. Tobio po prostu wpadł do środka, w międzyczasie ściągając buta i prawie kładąc się na podłogę. - Wiesz, większość ludzi wita się nim wpadnie do kogoś na chatę. Ja już naprawdę nie oczekuję, że ktokolwiek będzie zapowiadał swoje wizyty w tym domu. Ale zachowuj się, byle jak ale się zachowuj.

- My prawie ten... ten... no... - jąkał się, a ja uniosłam brew.

- Musisz się uspokoić. - westchnęłam. - Zaparzyć ci ziółek? Boję się, że zaraz jakiegoś udaru dostaniesz.

- To nie jest śmieszne Valerie. - mruknął. - Ja nie wiem co sie dzieje.

- Huh?

- Nie patrz tak na mnie. - opadł na kanapę.

- Mogę zamknąć oczy jeżeli coś ci to pomoże.

- Przestań robić sobie głupie żarty. - prychnął, rzecz w tym, że to nie było zwykłe prychnięcie. Znałam Kageyamę już na tyle długo, by wiedzieć, że coś musi go męczyć. - To wszystko nie ma żadnego sensu.

Zamrugałam głupkowato.

- Nie rozumiem.

- Spałem, lub raczej miałem spać w ten weekend u Hinaty. Jego rodzina wyjechała. Planowaliśmy... W sumie nic nie planowaliśmy. Graliśmy w siatkówkę, oglądaliśmy filmy, Hinata nie przygotował dodatkowego łóżka, mieliśmy spać razem.

- Brzmi jak przyjemny czas, w czym problem? - wzruszyłam ramionami, przygotowywałam herbatę, niemalże w pomieszczeniu dalej, tylko słuchając historii Bruneta.

Właśnie sięgałam po kubek gdy Kageyama powiedział:

- Uciekłem.

Tym sposobem pozbyliśmy się kolejnego z naszej kolekcji.

- Co? - przekrzywiłam głupio głowę. Czarnowłosy w parę sekund pojawił się obok mnie. - Jak uciekłeś? Czemu?

- Bo zaczęliśmy być bliżej... Zaczęliśmy się... No wiesz... - chłopak zrobił się czerwony jak burak. Nie wiem czy chciałam znać tą historię dalej. - Rozbierać... Wtedy, zauważyłem, że nie jestem pewien czy chce to z nim zrobić, ja nawet nie wiem co miałbym robić.

- Tobio... To się dzieje naturalnie, nie stresuj się takimi rzeczami. - zaczęłam zbierać kubek, albo raczej to co z niego zostało z podłogi. - Słuchaj tego co mówi twoje serce. Tak jakbyś grał w siatkówkę.

- To nie jest takie proste! Ja nawet nie umiem sobie wyobrazić, jak miałoby to wyglądać! Co ja miałbym robić? Po prostu, jak przyszło co do czego to spanikowałem, ubrałem się i uciekłem.

On naprawdę nie ma pojęcia... Czasem nie jestem pewna czy Kageyama jest w moim wieku, starszy czy może jednak dużo młodszy.

- Zastanowiłeś się chociaż przez chwilę jak się czuję z tym wszystkim Hinata? Przecież on musi być kompletnie zagubiony! Czemu po prostu z nim nie porozmawiałeś? Jak w każdym zdrowym związku.

- Co ja miałbym przepraszam mu powiedzieć? „Wybacz Shoyo, nie przelecę cię bo nie wiem jak?".

- Tobio słownictwo. - warknęłam. - Zdaje sobie doskonale sprawę, że myślenie jest jedną z twoich słabości, jednakże, może po wyjaśnić z nim sprawę? Zamiast uciekać jak tchórz, to pokazać mu, że jesteś cokolwiek wart i nie traktować go jak przedmiotu.

- Co ty gadasz?! Nigdy nie potraktowałbym go jak rzeczy. Kocham go. Nawet jeżeli nie potrafię sobie wyobrazić naszej wspólnej przyszłości. - chyba w tej chwili zdał sobie sprawę z tego, co właśnie do mnie powiedział. - Nie to miałem na myśli.

- Dokładnie to. Po co w ogóle go męczysz? Bierzesz związek z nim na poważnie czy to tylko taki eksperyment? Co to ma być? Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek? - zmarszczyłam brwi. Tak naprawdę, on musi się ogarnąć. Musi wiedzieć czego tak naprawdę od rudzielca chce. Czego on oczekiwał? Że to będzie usłane kwiatami i będą latały między nimi jednorożce.

- Nie. To wszystko jest po prostu cholernie trudne! Nie zrozumiesz, nie masz nikogo! Poza tym to jest drugi facet. Ludzie będą się nami brzydzić. - Tobio zaczął unikać mojego wzroku.

- Naprawdę? Naprawdę, aż tak bardzo boisz się opinii innych ludzi? To ty masz być szczęśliwy, to twoje życie, skoro ktokolwiek miałby się tobą brzydzić, to krzyżyk mu na drogę! Poza tym, społeczeństwo akceptuje więcej niż myślisz.

Brunet usiadł na podłodze opierając się plecami o szafkę.

- Może ten związek to był zły pomysł? Może pakowanie się w to, było bezcelowe? Może w ogóle powinienem to zakończyć?

- A ty co? Przyszedłeś się wygadać i rozwiązać problem czy grać w Jeden z dziesięciu? Albo skupiamy się na ogarnięciu tej kuwety albo ci tak przywalę, że wylecisz stąd i wlecisz do domu oknem a w trakcie lotu, ludzie pomylą cię z samolotem. - warknęłam wściekła. - Najpierw przeprosisz Hinatę, poprosisz go o czas na przemyślenie, miej nadzieję, że się zgodzi i jest bardziej wspaniałomyślny, ode mnie, przy tym co odwaliłeś powinien cię olać totalnie. Potem spróbujesz się ogarnąć i staniesz się facetem, bo to co robisz przekracza granice. Kochasz go?

- No tak. - odparł bez zastanowienia.

- To cała reszta już nie musi cię obchodzić.

________________________

Cześć i czołem kluski z rosołem.

Doskonałe Pierwsze Wrażenie ~ Haikyuu K.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz