Rozdział 2: Chyba nie

458 23 1
                                    



Od wczoraj kiedy przyjechałam do brata, zdążyliśmy już się dosyć mocno pokłócić, o co?

Mój ukochany brat wybrał w moim imieniu liceum, twierdząc, że po moim przyjeździe nie będzie na to czasu.

Karasuno...

Męska drużyna siatkarska zwana również nielotami, świetnie, oczywiście nie mam specjalnie wielkiej nadzieji, że mnie przyjmą.

To wszystko, to jakiś jeden wielki żart.

- Nie pójdę tam. - mruknęłam, widząc tylko, że próbuje otworzyć usta.

- Będzie fajnie Val, zobaczysz, jeszcze mi podziękujesz niedługo. - wywrócił oczami.

- Przestań być w końcu jak rodzice! Nie jesteś moim ojcem i odwal się ode mnie. Nie pójdę tam koniec i kropka. - wściekłam się.

- Ja tam jestem przekonany, że jeszcze mi podziękujesz, czasy licealne są cudowne, zobaczysz. - uśmiechnął się beztrosko.

- Ikue, odwal się po prostu. - prychnęłam, wychodząc na balkon.

Odpaliłam sobie papierosa.

W spokoju zaciągając się dymem i próbując się uspokoić, starałam się w jakiś sposób zrozumieć postępowanie mojej własnej rodziny.

Wiem, że popełniłam dużo błędów, popełniam właściwie ale dlaczego nie pozwolą mi po prostu żyć moim własnym życiem?

Beznadzieja...

Jeszcze te wieczne pytania, kiedy w końcu przyprowadzę kogoś do domu, może pomyślę nad jakimś „kawalerem".

- Może mi przyprowadzisz do domu jakiegoś kawalera do domu? Kto wie, kto wie? - spojrzał sceptycznie Ikue kiedy zaciągałam się papierosem.

- Oczywiście, jakiegoś cudownego i dobrze sytuowanego, bo przecież każdy inny jest nieodpowiedni. Spadaj Ikue i daj mi żyć. - wywróciłam oczami.

- Valerie nie bocz się i po prostu przyjmij przyszłość taką jaka będzie. Życie nie jest proste ale wszystko się jakoś wcześniej czy później układa. - westchnął a potem mnie objął. - Jutro twój wielki dzień. Postaraj się, wiem, że potrafisz. Skop tyłki wszystkim tym, którzy staną Ci na drodze.

Spojrzałam na niego zdezorientowana, jednakże nie odpowiedziałam nic.

Może Ikue ma racje? Może ten jeden raz musze wziąć przyszłość taką jaką będzie? Musze spróbować, oczywiście, że próbowałabym dostać się do drużyny Shiratorizawy czy Aoba Johsai, problem polega na tym, że teraz już i tak na to za późno.

* Następny dzień rano*

Po tym jak wstałam i wykonałam poranną toaletę, powstrzymując moje chęci samobójcze.

Weszłam do kuchni.

- Kawy, kawusi? - spytał się z uśmiechem Ikue.

Co z nim jest nie tak? Jak można być tak optymistycznym?

- Proszę. - westchnęłam siadając przy starym stole.

Mieszkanie mojego brata było świetnie urządzone.  Niesamowita ilość roślin, ściany w odcieniach zieleni, bieli, brązów. Był urządzony w stylu vintage oraz retro.

Można mówić o Ikue wiele ale wyczucie stylu to on ma.

- Trzymam kciuki żeby wszystko się udało. Jesteś dobra, dasz sobie radę i pamiętaj, niech cię ktoś zaczepi, przyjdź do starszego brata to sobie z nim porozmawia!

- Jasne blondyna. Wzbudzasz respekt. - roześmiałam się, kiedy tylko Ikue postawił przede mną kubek z kawą, upiłam z niego łyk.

Napój bogów.

- No raczej nie inaczej, jestem piękny, młody i niebezpieczny. - odgarnął lekko przydługie włosy z czoła, próbując zrobić przy tym jakiś seksowny ruch ale wyszło z tego coś bliżej nieokreślonego i bardzo niezgrabnego.

Oboje parsknęliśmy śmiechem.

Dopiliśmy razem kawę przy okazji dyskutując o różnych rzeczach bardziej lub mniej ważnych. 

Kiedy wybiła moja ostatnia godzina, w końcu ruszyłam tyłek do szkoły. 

W trakcie drogi podziwiałam piękny krajobraz miasta oraz jego architektura, doprawdy pasjonujące.

Wiele osób, które mnie mijały przyglądało mi się z zaciekawieniem.

Kiedy w końcu doszłam na miejsce od razu postanowiłam dowiedzieć się dwóch ważnych rzeczy:

1. Gdzie jest męski klub siatkówki?
2. Do jakiej klasy ja w ogóle chodzę?

Cel wybrany, formularz o dołączenie do klubu pobrany, informacje zasięgnięcie.

Na podbój!

Powinnam przestać spędzać tyle czasu z Ikue, nie wychodzi mi to na dobre. Entuzjazm jest obrzydliwy.

W końcu udało mi się znaleźć sale gimnastyczną z tabliczką „Męski klub siatkarski Karasuno"

Miałam szczęście bo było otwarte, więc weszłam do środka.

Stało tam dwóch, a jakże chłopaków. Wyższy z nich o ciemnych włosach, które od razu rzuciły mi się w oczy oraz niewiele niższy o siwych.

- Cześć, zgubiłaś się? Jestem Sugawara Koushi! - zagadnął nieco niższy.

- Właściwie, to nie... Trafiłam dokładnie tam, gdzie chciałam... - westchnęłam. No dalej Valerie, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. - Jestem Valerie Sasaki, chciałabym złożyć podanie...

- Sasaki... Ty jesteś... - zaczął wyższy. - Jestem Daichi Sawamura, jestem kapitanem.

- Tak, to ja. - westchnęłam. - To kim jestem, wyjaśnia dlaczego chcę dołączyć, prawda?

- Tak... Jasne... Wezmę twoje podanie, musze porozmawiać najpierw z dyrektorem, myślę, że wszystko będzie w porządku, przyjdź na następny trening, wtedy będę wiedział dokładnie jak wygląda twoja sytuacja.

Nie wyglądał na zachwyconego z mojego przyjścia tutaj.

- Dziękuję Daichi - senpai. - pochyliłam się. - Do zobaczenia na treningu.

Oboje uśmiechnęli się z zakłopotaniem a ja w miarę możliwości postanowiłam się wyewoluować.

Doskonałe Pierwsze Wrażenie ~ Haikyuu K.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz