Rozdział 3: Ewakuacja to podstawa!

427 27 4
                                    



Postanowiłam zwiać z sali gimnastycznej możliwe szybko, wiadomo, że nie należy uciekać od problemu ale jednak...

Byłam w klasie 1 - 4. No cóż, byleby tylko to przetrwać, skierowałam się możliwie szybko do klasy.

Przez swoją nieuwagę wpadłam na coś... Albo kogoś...

- Przepraszam. - zapiszczałam ze zdziwienia.

- Uważaj jak łazisz, skrzacie. - odparł wysoki blondyn w okularach.

Już chciałam odejść ale chwila moment... Ja mu zaraz dam skrzata.

- Ey, możesz być starszy ale wypadałoby okazać trochę szacunku innym. - warknęłam. Po czym go po prostu wyminęłam i weszłam do klasy.

Zajęłam możliwe miejsce przy oknie. Za mną było jedno  wolne miejsce, jak wiadomo nie grzeszę specjalnie wzrostem, więc zdecydowałam się usiąść możliwie blisko, tak by żaden wielkolud nie zajął miejsca przede mną i bym mogła widzieć.

Modliłam się tylko o swój własny spokój.

Odwróciłam się, by zobaczyć, że wysoki blondyn na którego wpadłam właśnie wszedł do klasy.

To chyba jakiś żart, błagam niech świat przestanie sobie ze mnie śmieszkować, bo to przestało być już zabawne.

Podwójny śmieszek?

Właśnie skierował się w kierunku wolnego miejsca za mną. Czy mogło być gorzej?

Odwróciłam się ostentacyjnie tak, by móc go w spokoju ignorować. Już wiem kogo bardzo nie lubię.

Po chwili zadzwonił dzwonek i zaczęła się moja agonia.

********

Wyczekiwałam jakże cudownego, dźwięku wybawienia, który zwiastowałby koniec lekcji, który z kolei oznaczał dla mnie tyle, co spotkanie z Sugawarą oraz Daichi'm, który mam nadzieje uregulował moją sytuacje u dyrektora.

W końcu, wybawienie!

Spakowałam możliwie szybko moje rzeczy i wstałam...

Drugi raz tego samego dnia na kogoś wpadając...

Drugi raz na tą samą osobę...

No błagam, to już przestało być śmieszne!

- Witaj skrzacie. - zadrwił. - Powinnaś zafundować sobie okulary, potrzebujesz ich znacznie bardziej niż ja.

- To może ty dla odmiany przestań stawać na mojej drodze, co? Chyba, że aż tak bardzo zdążyłeś mnie polubić. - prychnęłam.

- Wolałbym, żeby taka ofiara losu w miarę możliwości trzymała się daleko ode mnie. Dla mojego bezpieczeństwa.

- A jednak usiadłeś zaraz za mną, wybacz słoneczko ale ja się zwijam, spieszę się. - sprawnie wyminęłam go.

Reszta drogi minęła mi sprawnie, zdążyłam się przebrać w damskiej szatni i pognałam dalej w kierunku sali gimnastycznej.

Idąc sprawnie, zobaczyłam ciemnowłosą dziewczynę w okularach, dźwigającą  jakąś niebieską, dużą torbę.

- Przepraszam... Potrzebujesz pomocy? - spytałam.

- Nie... Właściwie to nie. - odparła lekko się uśmiechając. - Dziękuję za chęci, jestem Kiyoko Shimizu.

- Valerie Sasaki. Miło cię poznać.

- Ach to ty... Jesteś w męskim klubie siatkówki. Możemy iść razem na trening, jestem menadżerką. - powiedziała.

- Jasne... Czemu nie. - ruszyłyśmy dalej.

Przy wejściu do sali gimnastycznej stała dwójka, pierwszaków, z których jednego znałam.

Tobio Kageyama, kojarzyłam go z rozgrywek w gimnazjum. Miałam okazje widzieć jego grę na jednym z meczy, gdy byłam u brata.

Drugi, rudowłosy również wyglądał mi znajomo, jednakże nie mogłam go do nikogo przyczepić.

Sprawnie, w raz z Kiyoko wyminęłyśmy ich, w drzwiach pojawił się łysy chłopak. Przestraszyłam się.

- Kiyoko, wyglądasz pięknie! Potrzebujesz pomocy? - spytał, wpatrując się w czarnowłosą jak w boginie, co mnie właściwie rozbawiło.

- Nie dzięki, poradzę sobie. - odpowiedziała i zignorowała go. 

Szukałam wzrokiem Daichi'ego, by możliwe jak najszybciej pozbyć się moich marzeń i złudzeń.

- Valerie! - usłyszałam głos kapitana. Odwróciłam się jak na komendę. - Takeda, opiekun klubu już załatwił twoją sprawę.

- Uf?

- Witamy w drużynie, nie będzie problemu.- uśmiechnął się zakłopotany.

- Cieszy mnie to. - odpadłam. Odetchnęłam z ulgą, nie spodziewałam się, że cokolwiek pójdzie po mojej myśli. Już rozważałam wstąpienie do klubu kulinarnego, bo tak właściwie to jedyne co mogłoby mi w jakiś sposób odpowiadać.

Doskonałe Pierwsze Wrażenie ~ Haikyuu K.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz