Rozdział 3.

937 17 1
                                    

Mia POV

Rozglądam się po klasie w której z sekundy na sekundę ubywa ludzi. Jestem przerażona. Zerkam na swoją przyjaciółkę, która uśmiecha się do mnie głupio. Nie jest niczego świadoma.

Po krótkiej chwili - zbyt krótkiej - w klasie nie ma już nikogo prócz naszej dwójki. Zerkam na niego i orientuje się, że on ciągle się mi przygląda. Natarczywie.

Stoi przy biurku opierając się o nie. Jego idealne włosy, które są w nieidealnym nieładzie zwracają moją uwagę jako pierwsze. Później... spojrzenie - świdrujące tęczówki, które w tym właśnie momencie wwiercają we mnie dziurę.

Panuje między nami cisza, dość krępująca.

- O co chodzi? Zaraz mam następną lekcje... -mówię pewnym głosem licząc na to, że on niczego się nie domyślił.

- Mia, 21 lat, studentka architektury... Hmmm, wymieniać dalej? Czy sama przyznasz się w czym mnie jeszcze
okłamałaś? - mówi, a ja stoję jak wmurowana. Czyli już po mnie.

- Ja... - wypowiadam, ale głos zamiera mi w gardle.

- No właśnie, co ty? Może mi to wyjaśnisz - podnosi głos, a ja przymykam oczy. Opieram się o ławkę czując, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. - Czemu mnie okłamałaś i dlaczego uciekłaś? Wiesz ile cię szukałem? Kurwa, miesiąc. Jebany miesiąc, a cały czas żyję w przekonaniu, że zrobiłem ci krzywdę i dlatego rano już cię nie było!- mówi, a ja dalej stoję i nie wiem co mam powiedzieć. WOW. Takich słów się nie spodziewałam z jego strony. Po kolejnych minutach ciszy słyszę dzwonek.

- Przepraszam - szepczę i kieruje się szybko do drzwi klasy. Wychodzę z niej i biegnę do łazienki.

Wchodzę spóźniona 10 minut na kolejną lekcje, ale uchodzi mi to na sucho. Ciągle jestem roztrzęsiona i skołowana. Siadam obok przyjaciółki i próbuję skupić się na jakże ciekawym języku polskim.

***
Po lekcjach wychodzę ze szkoły jako jedna z ostatnich, bo musiałam załatwić bilans z pielęgniarką. Plac szkolny jest pusty. Idę zamyślona. Zastanawiam się co zrobić dalej, jak się zachowywać w stosunku do niego...

Retrospekcja

Impreza na rozpoczęcie wakacji, najlepszy klub w mieście, paczka przyjaciół. Ja, Ariel i 3 chłopaków, którzy obecnie studiują. Daleko. Bardzo.

Po kilku godzinach wszyscy zniknęli mi z pola widzenia. Tańczę na parkiecie, ubrana w czarną sukienkę, która idealnie opina moje ciało i szpilki. Nagle czuję na swoich biodrach dłonie. Silne, męskie.

- Witaj piękna - mówi, a ja odchylam się i zerkam w jego oczy. Jestem nieźle podpita, a on nieziemsko przystojny.

- Witaj... - mówię wyczekująco licząc, że zdradzi mi swoje imię.

- Nathan, Nathan Smith, ty?

- Mia - mówię, a po chwili rozpoczynamy swój taniec. Nie należy on do grzecznych. Czuję jego dłonie na całym swoim ciele. Po chwili wkraczają one pod moją sukienkę. Sunie dłońmi aż w kierunku moich majtek, a ja tylko zagryzam wargę.

- Nie rób tak, bo zerżnę cię natychmiast, przy wszystkich - mówi ochryple do mojego ucha, a mi w momencie robi się mokro.

- Może lepiej nie tutaj- mówię uśmiechając się zalotnie.

Chwila.

Taksówka.

Jego mieszkanie.

Sypialnia.

Seks.

Pobudka.

Ucieczka.

Przed czym?

Przed konsekwencjami i wstydem.

...nagle czuję czyiś tors, odbijam się od niego i podnoszę głowę w górę.

- Sorki, zamyśliłam się... - mówię, ale urywam w połowie, kiedy zauważam jego twarz.

- Dobrze się składa, nie skończyliśmy rozmowy - mówi stanowczo.

- Ja skończyłam- odpowiadam pewnie, ale zamykam się kiedy widzę jego spojrzenie.

- Zapraszam - mówi idąc w kierunku samochodu. Stoję w miejscu jak otępiała i przyglądam się jego plecom.

Staje przy drzwiach od strony pasażera i otwiera je, patrzy na mnie wyczekująco. Po chwili ulegam i wsiadam do samochodu. Jestem spięta i zdenerwowana. Zapinam pas, a on w tym samym momencie wsiada na miejsce kierowcy. Jedziemy w ciszy już dłuższy czas. Nie wiem jak zacząć rozmowę.

- Gdzie jedziemy?- pytam cicho po kolejnych minutach jazdy.

- Do mnie.

Niechciane pragnienie [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz