Rozdział 9.

793 14 2
                                    

Mia POV.

Jest sobota.

Za oknem powoli rozciąga się krajobraz pięknej zimy. Śnieg powoli oplata konary drzew i do tej pory jeszcze widoczną zieleń trawy. Siedzę na parapecie okna, swojego pokoju. To jest moje ulubione miejsce w tym całym cholernym mieszkaniu.

Patrzę przez szybę, powoli zapada zmrok, a śnieg pruszy coraz mocniej. Z sąsiedniego pokoju słyszę trzask butelek. Rozbijają się one o podłogę. Chwilę później krzyk. Woła mnie. Już dawno przestałam na takie coś reagować.

Mój ojciec pije. Przepraszam... chleje. Chleje od dobrych 15 lat. Nie umiem temu zapobiec, obecnie nawet już z nim nie walczę. Moja dobra wola i siła wyparowała parę lat temu. Jedyne uczucia które kieruje do niego to nienawiść i niechęć.

On zresztą jest nielepszy. Nie szanuje mnie, a już na pewno nie kocha. Wiele razy słyszałam, że jestem dziwką/ kurwą/szmatą. Określeń było więcej, każde odnosiło się nie tylko do mnie, ale również do mojej matki, której nie znam. Lub tylko nie pamiętam.

Krótko mówiąc, nie mam rodziców. Nie wiem czy matka rzeczywiście "puszczała się", ale jedno jest pewne. Bronie się przed sytuacjami, które w mojej świadomości mogłyby potwierdzać teorię ojca. Nie uprawiałam seksu z żadnym dotychczasowym chłopakiem z którym byłam... prócz matematyka. Od naszego spotkania minęły trzy dni. Rano po upojnej nocy obojgu nam spieszyło się - jemu do pracy, mi do szkoły.

Twierdzę że to lepiej. Nie chciałam kolejnych jego przekonań do tego, żebyśmy zostali kochankami. Nie chce być dla niego tylko dziewczyną od seksu. Chce być tylko jego uczennicą. Chyba... sama siebie oszukuję?

***

Poniedziałek.

Wchodzę do szkoły standardowo spóźniona. Mam geografie. Szybko otwieram drzwi klasy przepraszając za spóźnienie. Nauczycielka patrzy na mnie karcącym wzrokiem, ale chwilę później posyła mi uśmiech i mówi żebym zajęła miejsce. Odnotowuje w dzienniku moje spóźnienie, a ja siadam obok przyjaciółki.

- Namiętna noc? - pyta przyjaciółka śmiejąc się cicho, a ja zerkam na nią.

- Tsa... z matematyką - odpowiadam. 

- Wiem, wolałabyś z matematykiem - mówi i patrzy na mnie. Nie umiem ukryć przed nią tego że na niego lecę. Przed tą dziewczyną nic nie da się ukryć. Zauważa również to jak on zachowuje się w stosunku do mnie... Gdyby tylko wiedziała że zależy mu na seksie, a nie na mnie!

Nie odpowiadam nic na jej zaczepkę i skupiam się na lekcji. Notuje informacje w zeszycie skupiona w pełni na tym. Cały dzień mija nudno. Idę na kolejną, ostatnia lekcję którą jest matematyka. Mamy mieć teraz sprawdzian. Planimetria.

Inaczej? Dziadostwo.

Klękajcie narody jeśli to zdam. A warto podkreślić, że z matematyki jestem serio niezła. Od podstawówki ten przedmiot nie sprawiał mi trudności. Na tle klasy może nie jestem wybitną uczennicą, ale z matematyki jestem w pierwszej trójce najlepszych.

Wchodzimy do klasy razem z Ariel i zajmujemy miejsca w ostatniej ławce. Jestem ubrana w ciemne dżinsy, krótka koszulkę na ramiączkach i lekki czarny sweter. Włosy mam spięte w luźnego koka. Wyciągam z torebki kalkulator, wzory, długopis, ołówek i przyrządy geometryczne. Siadam na swoim miejscu kiedy Smith wchodzi do klasy. Ubrany standardowo w idealnie skrojone spodnie, które podkreślają jego umięśnione nogi. Do tego koszula w odcieniu borda, które pasuje do jego karnacji i koloru włosów.

- Dzień dobry wszystkim - mówi stając za biurkiem z plikiem kartek. - Proszę wszystko schować. To nasz pierwszy sprawdzian razem i uwierzcie mi. Nie toleruje ściągania - mówi ze swoim szelmowskim uśmiechem. Z przodu są 3 ławki wolne. Smith zaczyna rozdawać sprawdziany. Dwie ławki zajmują chłopcy którzy słyną z używania telefonów na lekcjach. Chwilę potem
nauczyciel pojawia się obok mnie. -  Ciebie również zapraszam do pierwszej ławki - mówi podając mi trzy kartki ze sprawdzianem. Patrzy na mnie wyczekująco, a jego słowa dopiero po chwili do mnie docierają. Moja przyjaciółka klnie cicho pod nosem, standardowo chciała ze mnie ściągać. Zabieram swoje rzeczy i siadam w ławce. Jest ona centralnie na przeciw Jego biurka. Już wiem że ten sprawdzian nie bedzie łatwy.

Mija już dobre 35 minut sprawdzianu, a mi nadal została jeszcze jedna strona zadań. Zerkam na zegarek, mój stres rośnie. Wszystkie poprzednie zadania zrobiłam, mimo sporej trudności. Zaczynam kolejne, ale ilość czasu nie gra na moją korzyść. Ciągle czuje wzrok Smitha na sobie. Po chwili mężczyzna wstaje z miejsca, zerkam na Niego. Przechodzi się po klasie zabierając trzem osobom zarówno kartki jak i telefony. Bez krzyku i dyskusji. Podchodzi do biurka i na każdej pracy wpisuje ocene niedostateczną. Skupiam swoją uwagę na tym wyłączając się.
Po chwili słyszę ten niski głos.

- Panowie już mogą opuścić klase, natomiast osoby którym brakuje czasu mogą zostać na przerwie i kolejnej lekcji o ile takowej nie macie w planie - mówi, a mi spada kamień z serca. - Wiem że zadań jest dużo jak na 45 minut - dopowiada i zajmuje miejsce za biurkiem.

Trzech chłopaków wychodzi lekko podminowanych z klasy. Nie od dzisiaj lecą na telefonach podczas sprawdzianu.

Po dzwonku w klasie zostaje 5 osób, w tym ja. Zostały mi jeszcze 4 zadania które rozwiązuje powoli. Oddaje sprawdzian kiedy jeszcze jedna osoba go pisze. Chce odejść od biurka kiedy pod nim czuje jego wielką dłoń na mojej. Wzrok Nathana wyraża wiele emocji, których nie umiem określić. Zerka na mój sprawdzian, tak jakby czegoś szukał.

- To zadanie nie jest zrobione metodą z lekcji - mówi i podnosi wzrok na mnie, zerkam na kartkę unosząc brwi.

- No tak ale ten sposób jest zdecydowanie krótszy, a wynik wyjdzie prawidłowy. W poleceniu nie była określona metoda - mówię zdziwiona czepialstwem, które prezentuje nauczyciel. Nathan zadaje jeszcze kilka, jak dla mnie, absurdalnych pytań. Kiedy odpowiadam na kolejne osoba, która pisala sprawdzian oddaje go i wychodzi z klasy mówiąc w naszym kierunku "Do widzenia".

- Wreszcie - słyszę z pełnych ust nauczyciela. Unosze brwi w górę, obserwuje jak podchodzi do drzwi i je zamyka na klucz. Opieram się o biurko.

- O co chodzi? - pytam krótko.

- O nic. Stęskniłem się - mówi i podchodzi do mnie powoli. Zagradza mi drogę kładąc swoje dłonie po dwóch stronach moich bioder i opierając je na biurku.

- Za czym? - pytam.

- Za Tobą. Za twoimi ustami - mówi i lekko całuje je. - Za uśmiechem - przejeżdża palcem po mojej dolnej wardze. - Za oczami, a nawet za twoim pyskowaniem - śmieje się cicho, a ja nadal wpatruje się w niego. - Za biodrami... - przejeżdża dłońmi po wymienionych częściach ciała. - Za twomi cyckami - mówi wprost do mojego ucha i ściska lekko moją prawą pierś. - I za nią też - dopowiada i przygryza płatek mojego ucha. Kładzie dłoń na mojej kobiecości przez spodnie zakrywajac ją całą i lekko zaczyna masować. Stoję jak oniemiała, z rozchylonymi wargami. Nie wiem co powiedzieć, jak zareagować. Nie umiem zareagować. Jedno co wiem to to, że mam cholerną ochotę na seksownego nauczyciela.

Niechciane pragnienie [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz