Rozdział 29.

512 25 3
                                    

Mia POV.

Dyrektor zaprosił nas do swojego gabinetu od razu wskazując mi krzesło przed biurkiem. Usiadłam nie chcąc robić żadnych scen. Byłam spokojna i niebotycznie wystraszona.

- Dotarły do mnie pewne informacje na Wasz temat - powiedział otwarcie, a mi zrobiło się ciemno przed oczami. Rozsiadłam się wygodniej nabierając więcej powietrza w płuca. Czułam jak powoli tonę w oceanie myśli, które się nawarstwiają. Przerażenie i wstyd ogarniają całe moje ciało. Za chwilę będę musiała się tłumaczyć z romansu ze swoim nauczycielem.

- Mia - syknął Nathan w pewnym momencie co dopiero wyrwało mnie z tornada myśli buszującego w mojej głowie. Ocknęłam się spoglądając na Smith'a, by po chwili wrócić wzrokiem do dyrektora, który siedział z założonymi rękami.

- Przepraszam... zamyśliłam się - wydukałam drżącym głosem.

- Powtórzę jeszcze raz w takim razie - zaśmiał się wesoło dyrektor, co ewidentnie nie pasowało do sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy. - Wiem, że pod czujnym okiem Pana Smith'a wygrałaś jeden z wiodących konkursów w kraju... dlatego cofam swoje postanowienie. Zasłużyłaś by jechać na wycieczkę - powiedział, a mnie jeszcze bardziej zamurowało. Smith chyba wyczuł co chodziło mi po głowie, dlatego ponownie włączył się do rozmowy.

- Mia chyba nie wie co powiedzieć - chrząknął zerkając na mnie i wracając wzrokiem do dyrektora. Uśmiechnął się pod nosem. - Uważam, że to słuszna decyzja - powiedział tylko podając mężczyźnie dłoń jakby w geście podziękowania, co ten odwzajemnił wstając z miejsca. Jednocześnie starszy z nich wrócił wzrokiem do mnie.

- Tylko proszę się tam zachowywać... Ty i cała klasa - powiedział spoglądając wymownie na Smith'a który będzie dzierżył nad nami opiekę.

- Dziękuję za... zaufanie - wydukałam w końcu i opuściłam pomieszczenie oddychając głęboko. Czułam jak mocno przyspieszone jest bicie mojego serca. Nath po chwili wyrównał krok z moim.

- Poczekaj na przystanku dwie ulice dalej, zgarnę Cię stamtąd - powiedział tylko i jak gdyby nigdy nic wyminął mnie nawet się nie odwracając. Byłam już po zajęciach, tak samo widocznie jak on. Wychodząc ze szkoły nadal byłam lekko roztrzęsiona. Na prawdę myślałam, że wszystko się wydało.

A jednak.

Ułożyło się lepiej niż mogłam sobie nawet wyobrazić.

Po kilku minutach dotarłam na przystanek autobusowy po drodze rozmawiając z przyjaciółką przez telefon. Musiałam się z nią podzielić tą nowiną. Kiedy jednak zauważyłam samochód Smith'a szybko pożegnałam się z nią i jeszcze sprawniej wsiadłam na miejsce pasażera. Od razu zapięłam pasy.

- Ja myślałam... - zaczęłam spokojnie, ale Smith wszedł mi w słowo.

- Też tak myślałem - powiedział tylko jakby chcąc skończyć ten temat. - Ale on o niczym nie wie i tak pozostanie - dopowiedział uspokajająco kładąc dłoń na moim udzie odziany w długie spodnie.

Ten gest był jak zbawienie. Czułam się bezpiecznie... Zaopiekowana i na swoim miejscu. Zassałam delikatnie dolną wargę, a Smith spojrzał na mnie kątem oka.

- Nie stresuj się już - powiedział widząc mój gest. Zauważał szczegóły, z których nawet ja sama nie zdawałam sobie sprawy. - Zabieram Cię do siebie, zrobimy jakiś obiad - powiedział swoim pewnym głosem.

To nie było pytanie, tylko niemalże polecenie. Po plecach przeszedł mi dreszcz.

Uwielbiałam gdy wydawał polecenia.

*

Kilkanaście minut później siedzieliśmy już w jego mieszkaniu. Kroiłam warzywa na kremowy sos do makaronu, a Smith zajmował się makaronem i przygotowaniem kawy. Chwilę później podsmażone warzywa stały się kremowym gładkim sosem, a ja upiłam łyk swojej kawy z mlekiem.

Albo mleka z kawą, jak zwał tak zwał.

Oparłam się pośladkami o meble kuchenne, a Nath stanął przede mną.

- Musimy chwilę zaczekać na makaron i możemy... przejść do rzeczy - powiedział chwytając moje biodra swoimi dłońmi. - Albo... przejdźmy do rzeczy już teraz - usłyszałam gdy nachylił się nad moim uchem. Po chwili do moich uszu dobiegł dźwięk mojego rozpinanego rozporka spodni.

Smith kucnął przede mną, wyciągnął kubek z moich rąk odkładając na blat obok. Kilka chwil później, dotarł dłońmi do moich spodni zsuwając je delikatnie z bioder. Każdy kolejny odkryty kawałek mojego ciała obcałowywał, aż do kolana. Kiedy spodnie spadły na podłogę usłyszałam tylko jego głos.

- Nóżki... - powiedział podnosząc jedną z moich stóp, dając mi znak że mam wyjść ze swojego ubrania. Miałam na sobie czarne klasyczne figi.

Mężczyzna po chwili znowu stanął przede mną, swoją dłoń układając na mojej szyi. Nakierował tym samym swoje usta wprost na moje, mając pewność że mu nie ucieknę. Złożył pocałunek na moich wargach. Na początku delikatny, choć po chwili pogłębił go. Bawił się mną, co chwila zmieniając intensywność. Chwycił moje udo zaplatając sobie na biodrze i za pośladek uniósł w górę. Usiadłam na blacie.

- A teraz zajmę się moją przystawką - powiedział wprost w moje usta. Czułam się nie do końca... świeżo, po całym dniu w szkole.

- Nath ja wolałabym najpierw iść pod prysznic... - wydukałam czując ciągle jego dłoń na swojej szyi.

- Nie ma mowy... Lubię Cię taką nieidealną - powiedział tylko i puścił moją szyję, aby ponownie kucnąć przede mną.

Zaciągnął się najpierw moim zapachem co jeszcze bardziej mnie skrępowało. Na policzkach pojawiły się rumieńce, co mężczyzna skwitował tylko krótkim śmiechem. Po chwili jednak chwycił moje majtki i odchylił je w bok, aby mieć bezpośredni widok na moją kobiecość. Poczułam jak palcami rozchyla ją, aby móc zobaczyć wnętrze.

Wgapiał się we mnie co jeszcze bardziej mnie krępowało. Czułam jego oddech na swojej łechtaczce, co już mnie pobudzało, mimo że nawet mnie nie dotknął.

- Nathan... - jęknęłam cicho i zerknęłam na niego z góry.

- Cśś... bądź grzeczna, bo Cię ugryzę - powiedział tylko. Chciał mnie pomęczyć, ale po chwili chyba sam nie wytrzymał i poczułam jego język wprost na łechtaczce.

Zaczął mnie na początku tylko i wyłącznie lizać swoim sprawnym językiem, zataczał kółeczka wokół łechtaczki. Później, chwilowo ją zassał. Po chwili puścił moje rozchylone wargi sromowe i dorwał się również do nich. Ssał na zmianę, najpierw jedną, później drugą wargę. I tak ciągle. Jęknęłam cicho kiedy poczułam jak obejmuje ustami całą kobiecość. Po chwili zajął się już wpychaniem języka głębiej. Zerknął przy tym w górę chcąc odnaleźć mój wzrok.

Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a on w tym samym momencie skupił się na wylizywaniu mnie. Zostawiał dużo śliny, jednocześnie moja kobiecość produkowała jeszcze więcej soków. Dopiero po kilku następnych minutach poczułam budujące się napięcie w podbrzuszu. Czułam jak moja kobiecość zaczyna delikatnie pulsować, a całe moje ciało się napięło. Odruchowo zaczęłam się wyrywać, wplotłam palce w jego włosy. Nath trzymał mnie mocno za uda, abym nie była w stanie uciec mu biodrami w kuminacyjnym momencie.

Kilka następnych ruchów języka, a moje ciało zaczęło się rozluźniać. Wiłam się i wierzgałam nogami. Były to tak ogromne siły, że Smith miał problem z utrzymaniem mnie, abym nie spadła. Osiągnęłam orgazm głośno krzycząc jego imię.

Kiedy po wszystkim odsunął się ode mnie, jego podbródek był mokry od śliny i soków tak jak połowa twarzy. Mój oddech był mocno przyspieszony, po chwili Nath poprawił moje majtki na miejsce zahaczając po raz ostatni o moją kobiecość palcami. Zbliżył się do mojego ucha, na którym złożył pocałunek i wyszeptał:

- Nasz makaron na pewno nie jest al'dente.

***
18 gwiazdek i wlatuje kolejny rozdział ;)

Komentujcie! Bądźcie aktywni! ❤

Niechciane pragnienie [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz