Rozdział 11.

680 10 0
                                    

Mia POV.

Godzinę temu zadzwoniła do mnie Ariel z krzykiem: " Za pół godziny, bistro w centrum. Mam niespodziankę".

Nie miałam nawet okazji odpowiedzieć, bo usłyszałam dźwięk przerywanego połączenia. Przez pierwsze dziesięć minut zignorowałam kompletnie jej telefon i dalej oglądałam jakąś denną komedię romantyczną. Doszłam jednak do wniosku, że ta dziewczyna jest w stanie zrobić mi krzywdę jeśli się tam nie zjawię, a jest to coś ważnego. Zerwałam się z kanapy kierując do swojego pokoju. Otwarłam szafę, w której znalazłam zwykłe, targane jeansy i czarna koszulkę na cienkich ramiączkach. Ubrałam się poprawiając makijaż. Na nogi wsunęłam trampki i zabrałam skórzaną kurtkę. Poprawiłam makijaż, włosy spięłam w wysokiego kucyka wypuszczając pare kosmyków na twarz. Skierowałam się do wyjścia z mieszkania. Panuje tu błogi spokój. Ojca nie ma od kilku dni. W sumie nie wiem gdzie jest, co się z nim dzieje i czy wróci. Zresztą. Może to i lepiej.

Złapałam pierwsza taksówkę. Kawiarnia była oddalona od mojego domu kilka minut samochodem. Równie dobrze mogłam iść pieszo. Problem w tym, że nie miałam na to czasu. Wsiadając do taksówki już byłam spóźniona. Po kilku minutach kierowca zaparkował.

Podałam mu wystarczającą ilość pieniędzy, których w meritum nie miałam zbyt wiele, zwłaszcza przy sobie. Wysiadłam z samochodu kierując się do wnętrza przyjemnego lokalu, w którym spędzałam wiele czasu.

Otwarłam drzwi, a do moich nozdży od razu dotarł przyjemny zapach kawy i ciast, które nie ukrywajmy - były przepyszne!

Rozejrzałam się po wnętrzu szukając mojej przyjaciółki, którą po chwili ujrzałam. Za nią stało dwóch przystojnych chłopaków. Brunet i blondyn.

Zaraz.

Znam ich.

O nie.

Moje oczy rozszerzyły się, a z ust wypadł głośny pisk. Podbiegłam do całej trójki i wskoczyłam na oby dwóch chłopaków przytulając ich. Przypuszczam że ciężko im było złapać mnie z lotu. Zaśmiali się od razu, a reszta klientów patrzyła na nas jak na niezdolnych umysłowo - czytaj: debili.

Wtuliłam się w nich mocno. -Wróciliście... wreszcie - szepnęłam wtulając się mocno w zagłębienia ich szyi.

- No mała, mówiliśmy że Was odwiedzimy - powiedzieli równo.

- A mnie to już nie przytulisz? - usłyszałam głos za swoimi plecami.

Znałam doskonale tą chrypke. Odwróciłam się i ponownie pisnęłam schodząc z chłopaków. Rzuciłam się w ramiona kolejnego, Maksa.

- A już myślałem, że o mnie zapomniałaś - powiedział wprost do mojego ucha tuląc mnie mocno.

Trwaliśmy w tym uścisku dobre kilka minut. Zdecydowanie to jego najbardziej mi brakowało. Odwróciłam się w stronę reszty, Ariel patrzyła na mnie.

- Nie powiedziałaś mi suko! - powiedziałam, a ona się rozśmiała.

- Chciałam zobaczyć to twoje szczęście którego ostatnio brakuje na twojej twarzy - usłyszałam jej delikatny głos. Zamarłam, chłopcy skupili swoją uwagę.

- Dzięki nam będzie miała banana na twarzy przez następne parę miesięcy.

- Nawet mogę jej zapewnić banana w ustach - usłyszałam głos Maksa za swoimi plecami. Odwróciłam się i uderzyłam go w ramię. Wszyscy zaśmiali się. Moja paczka sprzed roku wreszcie w komplecie.

Maks, Igor, Alex, Ariel i ja. Wszystko na miejscu. Niestety. Chłopcy zaraz po imprezie pożegnalnej na rozpoczęcie wakacji musieli wyjechać do miasta, w którym rozpoczęli studia.

Brakuje mi ich. Cholernie.

Minęły trzy godziny. Zerknęłam na zegarek ponownie upewniając się co do tego. Trudno mi uwierzyć, że czas z nimi tak szybko leci.

- A pamiętacie naszą ostatnią wspólną imprezę? Jak Mia gdzieś zniknęła, a my zorientowaliśmy się rano - zaśmiał się Igor. Moje myśli wróciły do tego dnia.

- Nie gdzieś. Widziałem przecież jak wychodziła z jakimś facetem. Na moje oko starszym - dopowiedział Alex, a ja szturchnęłam go w żebra.

- Nieprawda! Ja nigdzie nie zniknęłam. Wróciłam do domu. Miałam was dosyć pijaki! - udałam rozbawioną co doskonale mi wyszło. Wszyscy zaczęli się śmiać, a temat przeniósł się na Alexa, który na tej samej imprezie wylądował trzy razy w krzakach, zwracając zawartość swojego żołądka, ale twierdzę że resztki mózgu również wtedy wydalił. Wyłączyłam się rozmyślając o mężczyźnie, którego wspomnieli moi przyjaciele.

Obecnie to mój wychowawca - powiedziałam do siebie w myślach. Chwilę później poczułam jak Maks przygląda się mi.

- Co tak rozmyślasz? O mnie? - nachylił się do mojego ucha mówiąc cicho, roześmiałam się.

- Żadna laska na studiach jeszcze nie przytemperowała tej twojej pewności siebie? - zapytałam odwracając wzrok do swojego napoju. Upiłam łyk gorącej czekolady i wróciłam wzrokiem do przystojnego bruneta.

- Każda na to leci. Po co mają pozbywać się najbardziej pociągającej cechy? - zapytał retorycznie. Roześmiałam się i wróciłam wzrokiem do reszty przyjaciół.

O dziwo nawet Ariel zostawiła dzisiaj swojego chłopaka w spokoju, nie ciągnąc go tutaj. Lubię go bardzo, ale to spotkanie, jak za dawnych czasów było i jest mi nadal strasznie potrzebne.

- Właśnie, słuchaj Mia. Pomóż mi z matmy - zwrócił się do mnie Igor.

- Przecież Ty jesteś na studiach - zaśmiałam się. - Jak ja ci mam pomóc? - Tylko wiesz że mi matme można tłumaczyć, a ja i tak nie ogarniam. Ty z moich... dobra z mojej koleżanki notatek wszystko szybciej ogarniesz - powiedział, a ja pokręcilam zmarnowana głową. - To tylko 10 zadań. No proszę! - przyglądał się mi z miną zbitego psiaka.

- No dobra, ale pod jednym warunkiem. Napiszesz mi trzy wypracowania z angielskiego - powiedziałam i wyciągnęłam w jego kierunku rękę. Po dłuższym zastanowieniu podał mi swoją. - Stoi.

Reszta zaśmiała się obserwując nas.

Brakowało mi tej beztroski.

- Może pójdziemy w sobotę na imprezę? Jak parę miesięcy temu - zaproponowała Ariel.

- Pod jednym warunkiem - powiedział Maks, a ja przeniosłam wzrok na niego. - Nie bierzesz swojego chłopaka - dopowiedział i roześmiał się. - Pff, nie chcecie imprezy to nie - prychnęła Ariel. Chłopcy zaśmiali się.

- No przecież śmieje się. Bierzemy chłopaka w obroty. Klub Laguna, sobota wieczór. Koniec niedziela południe - powiedział Maks, a wszyscy zawtórowali mu śmiechem.

Po kolejnych trzech godzinach opuściliśmy lokal żegnając się.
- Hej, odprowadzę Cię - powiedział Maks chwytając mnie za dłoń. Poczekałam aż on się pożegnał i ruszyliśmy w kierunku mojej dzielnicy. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym.

- Powiesz mi co Cię trapi? Widzę że coś jest z Tobą nie tak. Nie znamy się od wczoraj - powiedział w połowie drogi, a ja spojrzałam na niego. Zawsze był mi
bliski. Bliższy niż chłopcy i Ariel.

- Nic się nie dzieje. A już na pewno nic o czym chce rozmawiać. Jak to sobie uporządkuje to przyjdę się wygadać- uśmiechnęłam się smutno.

- Ale nie będę jeszcze wujkiem? - zaśmiał się patrząc na mnie.

- Nie mam z kim spłodzić dziecka - przewróciłam oczami. Czułam jego wzrok na swojej twarzy. Przeniosłam wzrok na jego usta.

- Mhmm, nie masz z kim. Wiadomo że jeśli jesteś zagubiona to chodzi o chłopaka - powiedział pewnie kiedy ja milczałam.

I pomyśleć że kiedyś to on był moim chłopakiem.

______________________
Zapraszam na tiktoka: angelAna_xxx

Niechciane pragnienie [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz