Rozdział 25.

620 15 3
                                    

Mia POV.

Kiedy obudziłam się był już wieczór. Dochodziła 20. Mój wzrok po przyzwyczajeniu się do jasności od razu odnalazł wzrokiem telefon, który akurat zaczął wibrować i zaświecił się wyświetlacz. Dostałam SMS-a. Chyba z podświadomą nadzieją, że to wiadomość od Smith'a szybko po niego sięgnęłam.
Nie myliłam się.

" Co powiesz na przeprosinową kolację? "

Uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam chyba najbardziej zadowolona z tego, że chociaż stara się zabiegać.

Mój mózg wypierał jednak informacje o tym, że zabiega tylko po to, aby ponownie wylądować ze mną w łóżku.

Ale ja też chciałam właśnie tego.

Między innymi.

" Może być "

Odpisałam, jak na kobietę przystało w takiej sytuacji - kompletnie bezuczuciowo.

Niech myśli - podpowiedział mi mózg, a ja aż skarciłam się za te snobistyczne myśli.

" Przyjadę po Ciebie za godzinę, okej? Jeśli chcesz możesz zostać u mnie na noc "

" Tak, wyrobię się "

Odpisuję i zrywam się z kanapy. Biorę prysznic, który nie był szybki, bo konieczna była pełna depilacja. Wiedziałam, jak skończy się ten wieczór i sama tego pragnęłam. Nie widziałam się ze Smith'em prywatnie od kilku dni i zaczynało mnie powoli nosić pragnienie.

Chciałam, żeby w końcu mnie dotknął i nawet ta wczorajsza awantura mi tego nie zepsuje.

Kiedy wyszłam z łazienki, usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od mieszkania. Zauważyłam swojego ojca, ale szybko czmychnęłam do pokoju. Zrobiłam delikatny makijaż, wysuszyłam włosy, które następnie podkręciłam. Spakowałam eleganckie ubrania na jutrzejszy konkurs, kilka kosmetyków do higieny jak i te potrzebne do make-up'u. Ubrałam się w zestaw bielizny, który ostatnio dostałam w prezencie od Smith'a. Nie miałam okazji założyć go dla niego, a to jest idealny moment. Zadośćuczynienie za mój wczorajszy wybuch, do którego się nie przyznam.
Na to zarzuciłam jeansy i koszulkę na ramiączkach. Założyłam też krótką, czarną marynarkę, którą chciałam ubrać też jutro.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się do wyjścia z mieszkania. Wsunęłam nogi w botki, zarzuciłam na plecy płaszcz. Drogę zatarasował mi ojciec.

- Co? - pytam podminowana i poprawiam na ramieniu szmacianą torbę, w której mam rzeczy na jutro.

- Może byś się przywitała z własnym ojcem? - zapytał i o dziwo wiedziałam, że jest trzeźwy.

- Cześć? - warknęłam w jego kierunku i odsunęłam się otwierając drzwi. Poczułam wibrację telefonu stanowiącą o przychodzącym SMS-ie.

- Gdzie się wybierasz?

- Dawać dupy jak matka - syknęłam zdenerwowana, wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Nie interesował się mną nigdy, nie traktował mnie dobrze, więc niech nie liczy na cuda w momencie kiedy zdarzy mu się być trzeźwym.

Wyszłam z kamienicy i rozejrzałam się w poszukiwaniu znanego mi już samochodu. Smith wysiadł z auta, wyszedł mi na przeciw i zabierając ode mnie torbę złożył krótki pocałunek na moim poliku.

- Wyczuwam zakopanie toporu wojennego - uśmiechnął się zadowolony.

- Nie cwaniakuj, bo się rozmyślę - powiedziałam, ale odwzajemniłam jego uśmiech. Wrzucił moją torbę na tylne siedzenie samochodu.

Chwilę później byliśmy już w drodze do... No właśnie, dokąd?

- Mam ochotę na pizzę - mówię spokojnie i zerkam na Nathan'a. Lekko się spiął.

Niechciane pragnienie [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz