Prolog

43 8 4
                                    

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, co oznaczało, że powinniśmy zacząć rozglądać się za miejscem na nocleg. Wędrówka w nocy nie była ani przyjemna, ani łatwa, zwłaszcza, że w ciemności trudniej było dostrzec zbliżające się zagrożenie. No i było zimno. A rozpalenie ogniska, żeby rozjaśnić okolicę i ogrzać się, wymagało postoju. 

Moja podróż z Kaito trwała już od kilku miesięcy. Z jego wioski odeszliśmy wraz z pierwszym dniem wiosny, niedługo zaczynało się lato. Nie wiem, jak daleko odeszliśmy ani jak daleko jeszcze będziemy iść, ale wspólnie uzgodniliśmy, że nie zatrzymamy się nigdzie, dopóki nie poczujemy, że to jest to. Że to nasz nowy dom. 

- Możemy poszukać jaskini. - rzucił Kaito, kiwając głową w stronę ściany wysokich skał. Trafiliśmy na nią jakiś czas temu i od tamtej pory szliśmy wzdłuż niej, wciąż jednak ukrywając się między drzewami. Nie za bardzo mieliśmy inne wyjście; nie było sposobu, by dostać się na górę, jeśli nie umiało się latać (nie umiałem latać), a wracanie tam, skąd przyszliśmy, nie miało najmniejszego sensu. 

- Możemy zobaczyć. - odpowiedziałem, poruszając lekko skrzydłami. - Przy odrobinie szczęścia nie trafimy na żadne rozwścieczone zwierzę, które się na nas rzuci. 

Kaito uśmiechnął się, choć doskonale widziałem, jak w jego oczach błysnęła nutka niepokoju. Cóż, samotne życie w lesie pełnym niebezpieczeństw, kiedy nie miało się żadnego doświadczenia i wszystko robiło się intuicyjnie z nadzieją, że akurat ta konkretna rzecz nas nie zabije, było dość przerażające. Na początku obaj się baliśmy; nie mogliśmy spać, przypalaliśmy mięso w strachu, że będzie niedopieczone i się otrujemy, nie zbieraliśmy ziół ani grzybów, ciągle obawiając się, że zbierzemy te trujące i umrzemy. Wszystko było straszne, nowe, niebezpieczne i skomplikowane, a ja nie raz żałowałem, że tamtego dnia, kiedy matka wyrzuciła mnie z domu, zdecydowałem się pójść do Kaito i zapytać, czy nie chciałby odejść ze mną. Bałem się, że zgodził się opuścić dom z litości i teraz tęskni za rodzicami i wioską, i tym wszystkim co znał i czemu ufał. 

Ale potem zabiliśmy dzika, nie przypaliliśmy mięsa nad ogniskiem i uwierzyliśmy, że jakoś sobie poradzimy. 

I było naprawdę zabawnie. Było przyjemnie. Było... Tak cicho i spokojnie. Kaito jest moim przyjacielem i czuję się przy nim lepiej niż gdziekolwiek indziej. Nasze nowe życie, które zaczęło się wraz z początkiem wiosny było zupełnie inne od tego, co znałem do tej pory. Moi rodzice nigdy nie mówili do mnie tak łagodnie. Nie trzymali mnie za rękę, kiedy robiło się ciemno i strasznie. Oni nigdy nie byli ciepli i delikatni. A Kaito jest dla mnie ciepły i delikatny przez cały czas. 

Szliśmy wzdłuż skał. Sunąłem dłonią po ścianie. Słońce już zniknęło za drzewami, a okolicę spowił mrok, który pogłębiał się coraz bardziej z każdym naszym następnym krokiem. Jeśli nie znajdziemy jaskini, po prostu zatrzymamy się tutaj, pod kamieniami. Przynajmniej będziemy zasłonięci z jednej strony. O ile to cokolwiek nam da... 

- Sora, zobacz. Tutaj coś jest. 

Podszedłem do Kaito. Stał przy szczelinie nie szerszej niż metr, ostro zwężającej się u góry. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, a ja odłożyłem torby na trawę, zaraz ostrożnie wchodząc do środka. W ciemności niewiele widziałem, ale chyba nie było tu nikogo. Ani niczego. Oprócz pustej, niewielkiej przestrzeni, w której unosił się miły zapach chłodu i kamienia. 

Cała jaskinia nie była zbyt duża, ale zdecydowanie wystarczająca na jedną noc. Lub więcej. Nie czułem tu żadnych oznaczeń zapachowych sugerujących, że to miejsce już do kogoś należy, a my po prostu trafiliśmy na moment, kiedy jego właściciela nie było w domu. Tutaj po prostu nikt nie mieszkał. To aż dziwne, jak wielkie poczucie bezpieczeństwa dawała mi ta jaskinia. 

Wyszedłem na zewnątrz, do Kaito, który wciąż czekał na moją ocenę jego znaleziska. 

- Zostańmy tu, Kaito. 

Po błysku w jego oczach wiedziałem, że zrozumiał. Nie miałem na myśli jednej nocy. Nie miałem na myśli tygodnia lub dwóch. 

To było to. Znaleźliśmy dom. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry.
Ciąg dalszy historii naszych kochanych bąbelków nadchodzi. Tym razem rozdziały będą publikowane nie dwa, a trzy razy w tygodniu; w poniedziałki, środy i piątki. Za chwilę na profil wleci również pierwszy rozdział tej książki.
Życzę miłej lektury i pozdrawiam Was cieplutko❤️🍎

If I Trust YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz