Przez resztę dnia kręciłem się bez celu po lesie, w głowie raz po raz odtwarzając poranną sprzeczkę z Kaito. Nie mogłem przestać. Do tego dochodziły wspomnienia z życia z rodzicami, kiedy podobne słowa padały dość często, a to wcale nie pomagało mi się uspokoić.
Otworzenie się przed Kaito było trudne. Owszem, przyjaźniliśmy się przez trzy lata, zanim zdecydowaliśmy się uciec razem do lasu, a podczas naszej wędrówki i wspólnego życia w tej małej, przytulnej jaskini widzieliśmy się w naprawdę różnych, czasem lepszych, czasem gorszych, stanach. Nigdy nie byłem zbyt wylewny w swoich uczuciach, a wszystkie myśli zazwyczaj zachowywałem dla siebie, bojąc się tego, że inni zaczną postrzegać mnie jako słabego. Kaito pokazał mi jednak, że przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Że to, co moi rodzice nazywali słabością i powodem do wstydu, wcale tym nie było.
Przy Kaito uczyłem się wszystkiego od nowa. Tego, że przytulasy są całkiem miłe i przyjemne, że szczere rozmowy o uczuciach potrafią przynieść lekkość i spokój, jakich nigdy bym nie zaznał, dusząc to wszystko w sobie, a życie bez krzyków, gróźb i bicia wcale nie jest takie dziwne i nienaturalne, jak wydawało mi się za dzieciaka. To było... Nie wiem, jakiego słowa powinienem użyć. Kiedy przekonałem się, że przy Kaito nie muszę się bać, dystansować i ukrywać, w końcu poczułem spokój. Taki prawdziwy spokój, jakiego nie czułem nigdy wcześniej.
Przywiązałem się do niego. A potem zacząłem go kochać, bo w przeciwieństwie do wszystkich innych był ciepły, łagodny i opiekuńczy, i naprawdę czułem, że on też przywiązał się do mnie.
Był pierwszą osobą, której powiedziałem, że ją kocham. Do tej pory próbowałem okazać mu to w inny sposób; pozwalając mu dotykać mnie skrzydłem, kiedy zasypialiśmy albo prosząc go, żeby nauczył mnie kilku prostych przepisów, żebym umiał przygotować coś dla niego w dni, gdy on nie byłby w nastroju na gotowanie.
Może powiedziałem to w złym momencie. Na pewno powiedziałem to w złym momencie. Był zdenerwowany i rozmawialiśmy o Airze. Dlaczego, do cholery, uznałem, że właśnie teraz powinienem powiedzieć mu o tym, jak się czuję?
Może gdybym nie powiedział tego w takich okolicznościach, gdybym zaczekał jeszcze trochę, powiedziałby to samo. Albo przynajmniej nie kazał mi iść do muru.
Chcę wierzyć, że nie miał tego na myśli. Że nie przemyślał tego, jak to zabrzmi, że nie chciał mnie zranić. Był rozdrażniony rują, a ja też niepotrzebnie naciskałem na to, by pozwolił mi zostać. Powinienem po prostu sobie pójść, skoro tego chciał. Powinienem bardziej w niego uwierzyć, wiedzieć, że sobie poradzi i nie potrzebuje mnie tak bardzo, jak myślę, że mnie potrzebuje, zwłaszcza, że jego cykl już się skończył i istotnie było lepiej. O wiele lepiej niż wcześniej.
Chcę wierzyć, że Kaito poczuł się przytłoczony i nie wiedział, jak poprosić mnie o przestrzeń, dlatego to powiedział. Nie obwiniam go o to, nie jestem nawet zły, jeśli tak właśnie było - tak bardzo skupiłem się na tym, by okazać mu swoją troskę i miłość, że nie wziąłem pod uwagę możliwości, że chłopak może czuć się lepiej bez towarzystwa.
Ale... Mimo tego, że nie chciałem o tym myśleć, czasem nie udawało mi się powstrzymać i zastanawiałem się, co jeśli on nie kocha mnie tak, jak ja kocham jego.
Te myśli były głupie, bo wiedziałem, że Kaito też uważa mnie za bliską sobie osobę. Chyba nie potrzebował wiele czasu, żeby mnie polubić. Pomagał mi uczyć się o lataniu, żebym nie czuł, że odstaję od grupy, trzymał mnie za rękę i przytulał, kiedy opowiadałem mu o rodzicach i - co jest chyba najlepszym dowodem na to, że nie jestem mu obojętny - zgodził się odejść ze mną. Zostawił rodziców i dom, żeby móc zacząć swoje życie ze mną, z dala od kogokolwiek.
CZYTASZ
If I Trust You
FantasiaSora wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Kaito, uciekł z domu i rozpoczął życie na własną rękę daleko, daleko od jakichkolwiek cywilizacji. Poczucie sensu jego życiu nadaje odkrycie tajemniczego muru nieopodal ich nowego domu, a chęć rozwikłania...