Nie wiem, jak długo szliśmy, ale wydaje mi się, że zbliżała się wiosna. Znów. Mieliśmy szczęście, że zima była łagodna i nie utrudniała nam podróży, choć muszę przyznać, że żadne warunki pogodowe nie powstrzymałyby mnie przed ucieczką przed ludźmi.
Czułem się tragicznie. Skrzydła mnie bolały, choć jakiś czas temu, gdy jeszcze było chłodniej, Kaito zdjął z nich swój prowizoryczny opatrunek. Oprócz tego doskwierały mi też nogi i ręce, głowa i klatka piersiowa. Byłem osłabiony i naprawdę ledwo kontaktowałem, ale za każdym razem, gdy Kaito proponował mi dłuższy postój, sprzeciwiałem się. Musieliśmy iść. Musieliśmy odejść naprawdę daleko, by mieć pewność, że ludzie nas nie znajdą.
Nie odpoczywaliśmy wiele w nocy. Nie robiliśmy długich postojów, czasem całkiem z nich rezygnowaliśmy. Wciąż mało jadłem i prawie nie spałem. Ale ta podróż była wyczerpująca również dla Kaito. W międzyczasie musiał dla nas polować, spadło na niego też szukanie wody i ziół, i czasem też czegoś, czego moglibyśmy użyć do rozpalenia ogniska. Obaj byliśmy wykończeni i zmarznięci.
Oddychałem ciężko, próbując utrzymać jedno tempo marszu. Z każdą kolejną chwilą stawało się to coraz trudniejsze. Może przeceniłem swoje możliwości. Myślałem, że dam radę, że w końcu poczuję się lepiej i uda mi się zregenerować, ale miałem wrażenie, że z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej. Zresztą, ku mojemu nieszczęściu, Kaito chyba też to zauważył. Nie odezwał się jednak ani słowem na ten temat, w ciszy mnie obserwując, ale wiedziałem, że on wie. Tego nie dało się przeoczyć.
Zachwiałem się, mimowolnie się zatrzymując. Moje płuca odmawiały współpracy, podobnie nogi, które ugięły się pode mną. Szum wiatru odbijał się w mojej głowie echem, zapach obcej części lasu drażnił mój nos. W skrócie, czułem się tak tragicznie, jak jeszcze nigdy i chyba nie mogłem dłużej udawać, że wcale tak nie jest.
- Sora? - Kaito złapał mnie za ramię, przypatrując mi się uważnie. - Musimy się zatrzymać. Teraz.
- Nie, Kaito, ja...
Osunąłem się na niego. Byliśmy podobnego wzrostu, ale i tak trudno mu było utrzymać mnie w pionie.
- Znajdziemy coś, gdzie będziemy mogli odpocząć. Musi tu coś być. - rozejrzał się desperacko. Przed moimi oczami pojawiły się mroczki. Nie możemy się zatrzymywać. Jesteśmy za blisko muru, żeby stanąć, ludzie nas dopadną.
Opadłem już całkiem. Znajdą nas. Zabiją. To wszystko moja wina, to przez to, że nie słuchałem Kaito. Teraz też go nie słucham. Coś mówi, głaszcze mnie po głowie, ale nie potrafię rozpoznać jego słów. To chyba moje imię. A może nie? Nie mam pojęcia. Jest taki ciepły. Nie mogę go stracić.
Zamknąłem oczy, starając się za wszelką cenę nie puszczać jego ręki.
CZYTASZ
If I Trust You
FantasySora wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Kaito, uciekł z domu i rozpoczął życie na własną rękę daleko, daleko od jakichkolwiek cywilizacji. Poczucie sensu jego życiu nadaje odkrycie tajemniczego muru nieopodal ich nowego domu, a chęć rozwikłania...