Rozdział 37: Propozycja

10 6 5
                                    

Nie mogłem przestać się uśmiechać. Kiedy już wyschliśmy, wróciliśmy do muru. Robiło się już późno, a ja nie chciałem, żeby Aira wracała do domu po ciemku. Zresztą, ja też powoli musiałem wracać. Aira przez całą drogę kleiła się do mojego ramienia. Przekonanie ją, żeby poszła do domu, póki jest jeszcze jasno, było trudne, bo przez cały czas przerywała mi pocałunkami. Nie to, że jakoś wybitnie mi to przeszkadzało, ale to tylko utrudniało nasze pożegnanie. Też chętnie zostałbym z nią dłużej, ale oboje musieliśmy już wracać, niezależnie od tego, czy chcieliśmy, czy nie.

Poza tym, nie chciałem przyznać tego na głos, ale wciąż martwiłem się o Airę. Byłbym spokojniejszy wiedząc, że wraca do domu, kiedy jest jasno i dość wcześnie. Ostatnio, kiedy wracała po ciemku, nie skończyło się to dobrze, a ja nie chcę, żeby znów przytrafiło jej się coś złego. I wiem, że ona też tego nie chce. Kiedy już poszła i odwróciłem się, żeby wrócić do domu, zacząłem się zastanawiać, czy może właśnie nie dlatego tak bardzo to przedłużała; może w ogóle nie chciała wracać, czy było jasno, czy ciemno, wcześnie czy późno. To zrozumiałe. Jednak wciąż...

Wróciłem do domu równo z zachodem słońca. Kaito podniósł głowę znad mapy i rzucił mi powitalny uśmiech, na który odpowiedziałem tym samym.

- Co robisz? - zapytałem, siadając na swoim posłaniu. Przysunąłem do siebie miskę z jagodami i zjadłem kilka, zaraz zaglądając przyjacielowi przez ramię.

- Tylko patrzę. - odpowiedział. - Kiedy pójdziemy do miasta?

Rozejrzałem się po jaskini, szybko sprawdzając, jak mają się nasze zapasy. Nie potrzebowaliśmy niczego na już, choć niektóre rzeczy już by się przydały. Sięgnąłem po kilka kolejnych jagód i wręczyłem je Kaito.

- Nie wiem. Jak zrobi się cieplej. Musimy zastanowić się, czego potrzebujemy i co będziemy mogli sprzedać, ale myślałem, że lepiej będzie upolować jeszcze jednego jelenia. Albo łosia. Wiesz, żeby mieć poroże.

- Nie rozumiem, dlaczego poroża są takie cenne.

Wzruszyłem ramionami. Szczerze mówiąc też tego nie rozumiem, ale nie ma to dla mnie większego znaczenia. Ważne, że mogę sprzedać poroże za kilka przydatnych rzeczy.

Westchnąłem cicho i oparłem głowę o jego ramię. Ten dzień może i był super, ale też okropnie mnie zmęczył. Najchętniej zjadłbym kolację i poszedł spać. Tak strasznie chciałbym się teraz zawinąć w koc i skulić w kłębek...

Opatuliłem się skrzydłami, układając się wygodniej i zamykając oczy.

- Ej, Sora. - Kaito poruszył ramieniem, na co jęknąłem z niezadowoleniem. - Nie zasypiaj.

- Czemu?

- Widziałem was dzisiaj.

Zmarszczyłem brwi, nie za bardzo wiedząc, o co mu chodzi, ale kiedy dotarł do mnie sens jego słów, zerwałem się z jego ramienia. Kaito nas widział? W sensie mnie i Airę? Kiedy? Znaczy, wiem kiedy, ale... Jak?

Przełknąłem nerwowo ślinę. Na pewno chodziło mu o nasze wygłupy przy strumieniu. Może to nie było nic takiego, ale i tak poczułem się dziwnie ze świadomością, że Kaito je widział. Nawet jeśli był moim najlepszym przyjacielem, widział już wiele, a ja nauczyłem się być przy nim bardziej otwartą osobą i nie ukrywam już swoich uczuć i myśli tak bardzo, jak kiedyś, to jednak... Przy Airze jestem otwarty w zupełnie inny sposób, zarezerwowany tylko dla niej. To takie... Niepokojące, że Kaito też to widział. Przeszedł mnie zimny dreszcz.

Odsuwając na bok kwestię przyłapania mnie przez przyjaciela na tym wszystkim, co robiłem i mówiłem, kiedy byłem z Airą przy strumieniu, jest jeszcze jedna rzecz, która wcale nie poprawia tej sytuacji. Kaito przecież nie lubi Airy. Czy jeśli widział, jak świetnie się razem bawiliśmy... Znów jest zły? Może chodzi o to, że przyprowadziłem ją na dół. Odeszliśmy od muru tak daleko, a jednocześnie podeszliśmy tak blisko mojego i Kaito domu. Bycie ostrożnym przestało mi wychodzić już dawno, ale tu nie chodziło już o moją ostrożność - tu chodziło o komfort Kaito i nasze bezpieczeństwo. Obiecałem mu (i sobie też), że nie pozwolę, żeby coś mu się stało. I choć nie chce mi się wierzyć, że Aira jest dla nas jakimkolwiek zagrożeniem, a informację o miejscu naszego zamieszkania wykorzysta przeciwko nam, to jednak nie wiem, jak czuje się z tym Kaito.

A raczej wiem, co wcale niczego nie ułatwia.

Spojrzałem na Kaito, on spojrzał na mnie. Czekałem, aż powie coś więcej, ale on milczał, a ja czułem, jak w moim żołądku powoli zaciska się supeł nerwów.

- Ona... - zaczął w końcu, a ja wstrzymałem mimowolnie oddech. - Wydaje się sympatyczna.

Zamrugałem kilka razy, zmarszczyłem brwi, a potem wytrzeszczyłem gały. Kaito wywrócił tylko oczami i wrócił do oglądania mapy, a ja gapiłem się na niego tak, jakby właśnie powiedział, że na księżycu żyją jakieś stwory, które w każdej chwili mogą przyjść do lasu i nas porwać. Czy on... Naprawdę nazwał Airę "sympatyczną"? Tak po prostu? Co się podziało z jego niechęcią do dziewczyny, z jego negatywnym nastawieniem do ludzi, gdzie to wszystko zniknęło?

- Co? - rzuciłem, jakbym nie usłyszał. Wywrócił oczami ponownie i westchnął ciężko.

- Wydaje się sympatyczna. - powtórzył głośno i wyraźnie. - Nie jest taka zła, jak myślałem. I chyba naprawdę cię lubi.

- A ty się dobrze czujesz?

Dostałem w ramię. Ja tylko się o niego martwiłem!

- Jesteś okropny, Sora. Ja ci tu mówię, że twoja dziewczyna jest nawet spoko i już jej nie nie lubię, a ty mnie obrażasz.

- Nie obrażam! Tylko zapytałem o twoje samopoczucie!

Jego spojrzenie jasno wyrażało urazę. Serio? Teraz się obrazi? Tym razem to ja wywróciłem oczami, szturchając go łokciem. Oddał mi dwa razy mocniej.

- Dobra, a teraz serio. - odchrząknął, odkładając mapę na bok. Obrócił się do mnie przodem, nagle robiąc poważną minę, na co przechyliłem lekko głowę na bok. - Źle ją oceniłem, przyznaję. I chcę cię przeprosić, że byłem do niej nastawiony... W ten sposób.

Pokiwałem powoli głową, analizując jego słowa. Chyba ją polubił. A na pewno przestał jej nie lubić, a ja naprawdę nie sądziłem, że kiedykolwiek się tego doczekam. Owszem, chciałem, żeby ta dwójka się poznała i złapała dobry kontakt, ale nie robiłem sobie wielkich nadziei na to, że Kaito tak po prostu zmieni swoje zdanie. Nie to, że go o to obwiniam - w końcu słyszał wiele przerażających historyjek na temat ludzi. To normalne, że przez nie wszystkie w jego głowie uformowała się niechęć i strach przed tą rasą.

- Okej. - powiedziałem, na co on też zaczął kiwać głową.

Przez kilka minut siedzieliśmy naprzeciw siebie i tylko kiwaliśmy głowami, nic nie mówiąc. Cieszyłem się, że Kaito zmienił swoje nastawienie. Czy to znaczyło, że teraz mogę paplać o niej bez przerwy? Byłoby super...

Wiem, co jeszcze byłoby super.

- Chcesz ją poznać? - zapytałem zanim zdążyłem zastanowić się nad tym bardziej. Kaito przestał kiwać głową i przez chwilę miał naprawdę śmieszną minę, ale zaraz jego szok minął, a on się zamyślił.

- Myślisz, że to dobry pomysł? - zmrużył podejrzliwie oczy i poruszył lekko skrzydłami.

- Czemu nie? Skoro przestałeś jej nie lubić, to chyba nie zaszkodzi, prawda? Pogadam z nią o tym, ale pewnie się zgodzi. Już dawno chciała cię poznać.

Otworzył usta, ale ostatecznie westchnął tylko i wzruszył ramionami. Wymamrotał pod nosem ciche "niech ci będzie", a ja uśmiechnąłem się szeroko. Aira i Kaito się poznają. Już nie mogę doczekać się miny dziewczyny, kiedy jej o tym powiem.

If I Trust YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz