Rozdział 32: Próba

16 6 1
                                    

Myślałem o tym, co powiedziała Aira. Że powinienem na razie odpuścić temat uczuć Kaito i spróbować porozmawiać z nim o tym, jak ja się czuję. Na początku próbowałem znaleźć milion wymówek, by tego uniknąć; wmawiałem sobie, że to bez sensu, bo nie mogę mu powiedzieć, jak się czuję, bez wracania do naszej kłótni, potem zastanawiałem się, czy to nie samolubne, że teraz znowu skupię całą uwagę na sobie i zacznę gadać o tym, jak mi źle, kiedy Kaito czuje się... Zgaduję, że gorzej ode mnie. W ostatnim czasie jest taki przygaszony i jakby nieobecny, a ja domyślam się, że powód leży w, kto by się spodziewał, naszej kłótni. Nie dość, że go okłamywałem, złamałem obietnicę, to jeszcze dowiedziałem się o jego uczuciach, o których wyraźnie powiedział, że nie chciał mi mówić. Nie chciał, żebym wiedział. No i, sam fakt, że jest we mnie zakochany wszystko pogarsza.

Ale im więcej o tym myślałem, tym bardziej zły na siebie byłem. Znowu to robię. Unikam konfrontacji, unikam rozmowy, bo boję się mówić o swoich uczuciach. Mam prawo powiedzieć mu, że naprawdę nie lubię, kiedy jest na mnie zły i kiedy tak mnie odpycha. Jeśli potrzebuje dystansu i przestrzeni, może mi powiedzieć, ale odrzucanie mnie w ten sposób, kiedy nie wiem, czy kiedyś przestanie, czy mogę przygotowywać się na to, że faktycznie pewnej nocy obudzę się w jaskini sam i nie zobaczę go już nigdy więcej, nie jest w porządku. Mogę czuć się z tym źle. I mogę mu o tym powiedzieć, tak samo, jak on może powiedzieć o swoich uczuciach mnie. To jego wybór, że tego nie robi.

Zima powoli ustępowała miejsca wiośnie, dzięki czemu polowania zrobiły się łatwiejsze. Co nie znaczy, że trwały krócej. Od jakiegoś czasu jedliśmy głównie sarny, jako że je najłatwiej było upolować, raz przyniosłem do domu dzika (wciąż nie wiem, jakim cudem udało mi się go zabić), ale wiem, że ulubionym mięsem Kaito jest to z królika. Spędziłem więc w lesie naprawdę dużo czasu, żeby znaleźć specjalnie dla niego dwa tłuste okazy, z których mógłby zrobić coś pysznego.

- Pomóc ci? - zapytałem, kiedy już ogarnąłem wokół siebie po polowaniu. Przebrałem się, uprałem brudne ubrania i umyłem strzały. Kaito tylko zerknął na mnie przez ramię i poruszył lekko skrzydłami.

- Nie musisz. Już kończę. - odpowiedział, co nieco mnie rozczarowało. Usiadłem jednak z boku, żeby mu nie przeszkadzać i zacząłem dłubać w swoim skrzydle. Długo rozmawiałem z Airą o tej sytuacji. Mówiła, żebym się nie spieszył, żebym nie naciskał, ale też żebym nie dusił tego wszystkiego w sobie zbyt długo. Żebym spróbował. Nawet jeśli nie powiem mu wszystkiego od razu, przynajmniej powiem mu część, a to już jakiś progres.

Niedługo później Kaito dołączył do mnie, wręczając mi miskę z gulaszem. Pachniało dobrze i spodziewałem się, że w smaku będzie jeszcze lepsze. Podziękowałem mu i zaczęliśmy jeść.

Spojrzałem na niego kątem oka. Grzebał w swojej misce, nie wyglądając ani trochę tak, jakby mu smakowało, choć ten gulasz był lepszy niż cokolwiek, co do tej pory przygotował. Odetchnąłem cicho i poruszyłem nerwowo skrzydłami, próbując wyczuć dobry moment na to, by zacząć mówić. Nie miałem żadnego pomysłu na to, jak zacząć i jak poprowadzić tę rozmowę w dobrym kierunku, ale liczyłem, że kiedy już otworzę usta, reszta załatwi się sama. Odliczyłem w głowie do dziesięciu i zanim zdążyłem się rozmyślić, rzuciłem:

- Chcę ci coś powiedzieć.

Uznałem, że to będzie lepsze niż kolejne "możemy porozmawiać?", no i tym razem dałem Kaito znak, że to ja mam mu coś do powiedzenia i nie chcę znów wypytywać go o to, co on ma do powiedzenia mi. To ma sens, prawda?

Kaito podniósł na mnie niechętnie wzrok, ale nic nie powiedział. Cóż... Zgaduję, że to dobry znak. Gdyby nie chciał mnie wysłuchać, od razu by to powiedział, tak jak za każdym razem wcześniej.

- Nie lubię, kiedy między nami jest tak cicho i... I tak. - powiedziałem, badając jego reakcję. Jego skrzydła drgnęły, ale z twarzy nie mogłem wyczytać nic. Ciągle tylko na mnie patrzył. - I rozumiem, że nie chcesz rozmawiać o tym, co się stało. Nie musimy do tego wracać, choć wiesz, że wolałbym jednak kiedyś to sobie wyjaśnić, ale to nie teraz. Po prostu... Czy ty dalej jesteś na mnie zły?

Nie powinienem o to pytać. Miałem tylko powiedzieć mu, że przez to, jak się ode mnie dystansuje, boję się, że go stracę, bo właśnie taki przykład dali mi rodzice, a ja nie potrafię zwalczyć myśli, że skoro Kaito jest na mnie zły teraz, to będzie na mnie zły już zawsze.

Spojrzenie Kaito... Złagodniało. Zmarszczyłem lekko brwi, kiedy spuścił wzrok i westchnął cicho, rozluźniając spięte mięśnie.

- Nie jestem na ciebie zły, Sora. Po prostu potrzebuję przestrzeni.

- Ale kiedyś będzie między nami normalnie, prawda?

- Nie wiem.

Nie wiem. Co to właściwie znaczy? Naprawdę nie ma już szansy na to, żebyśmy znów przyjaźnili się tak, jak wcześniej? Naprawdę nie wierzy, że nasza relacja wciąż mogłaby być taka, jak kiedyś? Nie winię go. On coś do mnie czuje, a ja o tym wiem - ta świadomość na pewno wszystko skomplikuje, już to zrobiła, ale... Ale przecież jeśli wszystko sobie wyjaśnimy, jeśli w końcu o tym porozmawiamy, będzie dobrze. Musi być dobrze, nie mogę stracić mojego najlepszego przyjaciela.

- Rozumiem. - rzuciłem tylko, nie wiedząc, co innego miałbym powiedzieć. Spojrzałem do swojej miski i zamieszałem w niej łyżką.

Nie pokłóciliśmy się znów, co jest sporym progresem. Kaito na mnie nie warczał. Nie przerwał mi. I dowiedziałem się, że potrzebuje przestrzeni i nie jest zły, a to nieco mnie uspokoiło. Nieco. Nie za wiele, bo okazało się, że Kaito nie wie, czy kiedykolwiek uda nam się zbudować naszą relację od nowa, tak, żeby znów była tak bliska i dobra jak wcześniej.

Może nie powiedziałem mu zbyt wiele, a cała nasza rozmowa trwała jakieś trzy minuty, ale przynajmniej była spokojna. W ostatnim czasie każda wymiana zdań dotycząca czegoś innego niż praktycznych elementów naszej codzienności takich jak jedzenie, woda, pranie czy porządki w słoikach z ziołami i korzonkami, kończyła się tylko bardziej napiętą atmosferą i większym żalem do tego drugiego.

To był mały krok, ale przynajmniej przesunęliśmy się do przodu, zamiast ciągle stać w miejscu.

Przynajmniej spróbowałem. Nie uciekłem znów i nie doprowadziłem do kolejnej sprzeczki.

To już coś.

If I Trust YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz