Rozdział 43: Inni

14 5 5
                                    

Upewniłem się, że przy posłaniu Kaito stoi kubek z czystą wodą, a przy miejscu na ognisko miska z mięsem i krzesiwo. Miał wszystko, czego potrzebował, więc mogłem iść do muru. Spojrzałem na niego ostatni raz, po czym wyszedłem z jaskini.

Miałem spotkać się z Airą już wczoraj, ale kiedy przyszedłem do muru, jej tam nie było. Nie wiem, czy w ogóle nie przyszła, czy przyszła wcześniej, kiedy siedziałem jeszcze z Kaito. Nie jestem pewien, która opcja byłaby lepsza, ale miałem nadzieję, że dziś uda nam się porozmawiać. Musiałem z nią porozmawiać. Powiedzieć jej w końcu to wszystko, co przygotowałem sobie w głowie do tej pory.

Obym tylko niczego nie zapomniał.

Znów jej nie było. Zatrzymałem się i rozejrzałem, ale nie, nie chowała się za drzewem ani nie siedziała dalej. Może tym razem przyszedłem za wcześnie. Był jeszcze ranek, a kiedy obudziłem Kaito, żeby powiedzieć mu, że wychodzę, nawarczał na mnie i schował się pod kocem. Chociaż może to była wina jego rui... Nie wiem, ale jestem pewien, że gdyby nie jego cykl, też by na mnie nawarczał, gdybym obudził go tak wcześnie. Ale to dobrze, że przyszedłem tutaj o tej porze. Przynajmniej będę miał pewność, że nie miniemy się znów.

Usiadłem na trawie, opierając się plecami o czerwone cegły. Mam tylko nadzieję, że przyjdzie. Chcę wszystko jej wyjaśnić, żeby nie bała się, że za bardzo się pospieszyła albo że znów coś zepsuła. Tak strasznie żałuję, że wtedy uciekłem. To musiało ją zranić. Chcę jak najszybciej to naprawić, żeby znów między nami było dobrze, lepiej niż do tej pory, żebyśmy znów mogli spędzać całe dnie razem, przytulać się i całować... Czy to dziwne, że stęskniłem się za nią tak bardzo przez ten jeden dzień?

Chyba nie, skoro ją kocham.

To wciąż jest nowe. Dopiero przyzwyczajam się do brzmienia tych słów w mojej głowie, ale nie mogę się powstrzymać przed ciągłym powtarzaniem ich w myślach. Podoba mi się ich kształt. To, jak głoski składają się w nie za długie i nie za krótkie "kocham cię, Aira". Uwielbiam dodawać jej imię na końcu. Chciałbym w końcu dowiedzieć się, jak te słowa brzmią na głos, jak unoszą się na wietrze i wypełniają przestrzeń między nami. Czasem kusi mnie, żeby już je wypowiedzieć, żeby je wyszeptać i sprawdzić, czy w rzeczywistości brzmią tak samo pięknie, jak w mojej głowie. Ale obiecałem sobie, że powiem je dopiero, gdy Aira będzie obok. Gdy będzie mogła je usłyszeć.

Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nie mogę się doczekać, aż będę mógł jej to powiedzieć. Aż zobaczę jej reakcję. Na pewno będzie zaskoczona. I mogę się mylić, ale myślę, że będzie płakać. A przynajmniej będzie blisko płaczu i na pewno będzie próbowała to ukryć. Rzuci mi się na szyję, prawie udusi, a potem pójdziemy do naszej kryjówki i będziemy się przytulać i całować przez całe kilka godzin...

Bujanie w obłokach umiliło mi czekanie. Jeśli nie wyobrażałem sobie reakcji Airy na moje wyznanie, to ciągle je powtarzałem, a jeśli nie, to układałem sobie w głowie te wszystkie inne rzeczy, które też powinienem jej powiedzieć. Nie mógłbym powiedzieć jej, że ją kocham, a potem udawać, że to załatwiło sprawę i nie należą jej się wyjaśnienia, dlaczego uciekłem i nie przyszedłem wczoraj. Nie mógłbym tego przemilczeć, wyrzuty sumienia pochłonęłyby mnie już całkiem.

Nagle usłyszałem kroki. Przez szczelinę w murze przecisnęła się znajoma sylwetka, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, którego za nic nie mogłem powstrzymać. Wstałem, robiąc kilka kroków w stronę Airy.

- Sora...

Dziewczyna zatrzymała się przede mną, a ja zmarszczyłem brwi, dostrzegając więcej szczegółów. Sądząc po jej niespokojnym oddechu, musiała tu biec. Wyglądała na zaniepokojoną, a może nawet przestraszoną, co od razu mnie zaalarmowało.

If I Trust YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz