Ta ruja Kaito była inna niż wszystkie poprzednie. Jeszcze nigdy nie było tak źle. Kaito wyraźnie miał gorączkę, choć nie pozwalał mi nawet do siebie podejść, więc nie mogłem sprawdzić, jak wysoka ona była. Pocił się i drżał, i nie mógł złapać oddechu. Kilka razy zwymiotował. Nawet nie tknął ziół, które dla niego zrobiłem, bo wiązałoby się to z opuszczeniem jego bezpiecznego kokonu ze skrzydeł i koców na kilka sekund. Nic nie zjadł, nic nie wypił i ciągle płakał. To ostatnie nie było akurat niczym nowym, ale i tak tym razem brzmiało to jakoś... Żałośniej.
Jego zapach też był inny. Ruja była praktycznie niewyczuwalna w całym tym smrodzie bólu i przerażenia. Nie raz przez to dostałem ataku kichania. Nie mogłem spać, instynktownie wyczekując zagrożenia, które wywołało u Kaito taką reakcję.
Jednej nocy nie wytrzymałem. Tak bardzo chciałem mu pomóc, odciążyć, zrobić cokolwiek, by poczuł się choć odrobinę lepiej, ale nie mogłem zrobić nic i w końcu... Wyszedłem z jaskini, żeby mu nie przeszkadzać, bo w nocy, choć nie spał, wydawał się być minimalnie spokojniejszy, usiadłem przy skałach i pozwoliłem sobie na płacz. Nie chciałem okazywać przy nim słabości, żeby nie czuł, że jest ciężarem, że to jego wina lub cokolwiek tego typu, ale po prostu... Musiałem na chwilę odpuścić. Pozwolić tym uczuciom przynajmniej częściowo ze mnie ujść, żebym nie rozpłakał się później przy nim. To tylko pogorszyłoby sytuację, a to ostatnie, czego chciałem.
To był naprawdę ciężki czas dla nas obu, choć dla Kaito był on nieporównywalnie gorszy. Wiedziałem już, że muszę z nim porozmawiać. Muszę wiedzieć, jak pomóc mu następnym razem, jak go odciążyć. I choć naciskanie na niego i wywieranie presji nie brzmi najlepiej, to wiem, że może się okazać, że będę musiał to zrobić, kiedy znów zacznie unikać tematu. Gdyby tego nie robił, już dawno wiedziałbym, co i jak.
Nie mam żalu do Kaito o to, jak wyglądają jego ruje ani jak on sam na nie reaguje. Każdy przechodzi przez to inaczej. Może stało się coś, przez co jego cykl przebiega właśnie tak, a nie inaczej, a może po prostu jego ciało nie potrafi się przyzwyczaić do nowej sytuacji, nie ważne, który z kolei cykl by przechodziło. Żadna z tych rzeczy nie jest winą Kaito. Jestem po prostu... Sfrustrowany, że nie wiem, co robić. Że on musi cierpieć, podczas gdy ja muszę zgadywać, czy to, co robię mu pomaga, czy tylko pogarsza sprawę. To okropne. I niesprawiedliwe, i tak strasznie wykańczające.
Spojrzałem na stertę koców, pod którą ukrywał się Kaito. Już od jakiegoś czasu nie dobiegały stamtąd żadne niepokojące dźwięki. Zmrużyłem oczy, przypatrując się bardziej, żeby upewnić się, że materiały unoszą się choć trochę, co byłoby znakiem, że Kaito dalej oddycha. Oddychał. Może w końcu udało mu się zasnąć, a nawet jeśli nie, to na pewno powoli się uspokajał. Minęło już kilka dni, jego cykl powinien dobiegać końca. Odetchnąłem w duchu z ulgą, że udało nam się to przetrwać. Że udało się to przetrwać jemu.
Niespodziewanie koce uniosły się, a po chwili wychyliła się spod nich głowa Kaito. Spojrzał na mnie niepewnie, rozejrzał się po jaskini i znów wbił we mnie wzrok.
- Czujesz się już lepiej? - zapytałem, ostrząc powoli nożyk.
- Trochę. - odpowiedział, opuszczając barierę z materiału. Podrapał się po karku, poruszając niespokojnie skrzydłami. - A ty?
Nie spodziewałem się takiego pytania, więc nie wiedziałem, jak na nie odpowiedzieć. Przez chwilę więc zrobiło się cicho, a ja zastanawiałem się, jak ubrać w słowa moje uczucia. I czy w ogóle było to możliwe do zrobienia.
- Jest w porządku. - odpowiedziałem ostrożnie, zerkając na przyjaciela, który pokiwał powoli głową.
Skończyłem ostrzyć nożyk i odsunąłem się do papki, którą zrobiłem wcześniej. Na początku była gorąca jak wrzątek, ale teraz powinna być zjadliwa. A przynajmniej pod względem temperatury, bo w smaku wydawała mi się mocno średnia, nie ważne, czego bym nie dodał. Podałem jedną miskę chłopakowi, a drugą zostawiłem sobie i po rzuceniu "smacznego" obaj zaczęliśmy jeść.
CZYTASZ
If I Trust You
FantasySora wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Kaito, uciekł z domu i rozpoczął życie na własną rękę daleko, daleko od jakichkolwiek cywilizacji. Poczucie sensu jego życiu nadaje odkrycie tajemniczego muru nieopodal ich nowego domu, a chęć rozwikłania...