Droga prowadząca do kostnicy nie była długa, a do tego omijała główne arterie miasta. Odkąd sierżant Letha skończyła wprowadzać Randala w szczegóły śledztwa, raczej nie odzywali się do siebie. Oboje sprawiali wrażenie zakłopotanych milczeniem, a jednocześnie żadne z nich nie próbowało podjąć jakiegoś tematu zastępczego, który mógłby zrobić atmosferę nieco lżejszą. W końcu Letha oznajmiła, że dotarli na miejsce. Ściany dwupiętrowego budynku pokryte były wapnem, spod którego w niektórych miejscach prześwitywała czerwona cegła. Zeszli po schodach do wejścia, jakby wchodzili do piwnicy. Wewnątrz panował półmrok przełamywany smugami światła wpadającego przez niewielkie świetliki w murach. Na spotkanie wyszła im wysoka kobieta. Miała na sobie czarną szatę ciągnącą się po posadzce. Głowę skrywała jej równie czarna chusta, która niekorzystnie podkreślała twarz o chorobliwie zapadniętych policzkach. Kobieta, której wiek trudno był ocenić, całą swą aparycją wzbudzała dziwne poczucie niepokoju.
– Dzień dobry, pani koroner – przywitała ją Letha.
Kobieta skłoniła się sztywno, ale poza tym nic nie odpowiedziała. Randal zrobił to samo choć nie miał wątpliwości, że koroner nie zwróciła na niego uwagi.
– Uprzejmie prosimy o zachowanie dyskrecji – zaczęła Letha. – Proszę uznać, że oficjalnie, nigdy nas tu nie było.
Kobieta nawet nie drgnęła, a wyraz jej twarzy nie uległ zmianie. Stała przed nimi jak posąg, patrząc na sierżant Hilainen. Trudno było stwierdzić, czy w ogóle zrozumiała jakiekolwiek słowo.
– Prosimy tylko o możliwość obejrzenia zwłok generała oraz tych, które zostały przywiezione w tym samym czasie – kontynuowała Letha.
Upiorna koroner, stała w bezruchu patrząc na nią jeszcze przez dwa uderzenia serca. Nagle odwróciła się do nich plecami i gestem nakazała, aby poszli za nią.
Korytarz ciągnął się brukiem w odmęt kostnicy. Mijali kolejne i kolejne żelazne pary drzwi po jednej i po drugiej stronie. Wszystkie były zamknięte. Kojarzyło się to Randalowi z miejscem odosobnienia dla obłąkanych. W końcu zatrzymali się przy jednych z nich. Koroner wyciągnęła klucz i umieściła go w zamku. Przekręciła i pchnęła, a zawiasy odezwały się ciężki, metalicznym jękiem. Wszyscy troje weszli do środka. W pokoju były dwa stoły sekcyjne ustawione równolegle do siebie, a na nich leżały ciała przykryte płótnami. Przy samej ścianie, po przeciwległej stronie od wejścia, umiejscowiony był stół z narzędziami. Sala została oświetlona znacznie dokładniej, niż pozostała część budynku, gdyż najwyraźniej wymagała tego konieczność skrupulatnej obdukcji.
Randalowi specyficzny zapach trupów nie przeszkadzał. To nie pierwszy raz, kiedy miał do czynienia z rozkładającym się ludzkim ciałem. Spojrzał na swoją towarzyszkę. Ona też wyglądała, jakby była przyzwyczajona do takich miejsc. Koroner skłoniła się i odeszła zostawiając ich samych. Letha od razu podeszła do jednego z ciał i zdjęła przykrywające je tkaniny. Randal podszedł z drugiej strony stołu.
– Co mamy? – zapytała Letha, podwijając rękawy.
Nie odpowiedział od razu. Nachylił się nad ciałem, by dokładnie ocenić ślady. Starszy mężczyzna, silny, wysoki i barczysty, to z pewnością generał, o którym mu wspominała. Jego głowa niemal całkowicie została odcięta od reszty ciała, ale były też znaki na szyi, których nie spowodowało cięcie.
– Ślady silnego uścisku – zaczął. – Sińce od pięciu palców niewielkiej dłoni. Powiedziałbym nawet, że dziecięcej, ale skąd wtedy taka siła? O tutaj – wskazał – tuż pod linią cięcia.
– Sprawca złapał go, przydusił i z dużą siłą przygniótł do ściany – podsumowała Letha. – Odwróćmy go na bok.
Randal złapał zesztywniałe ciało i obrócił, ukazując strażniczce plecy trupa.
– Zobacz – poleciła mu wskazując palcem siniaki na plecach generała. – Wyraźnie widać krwiaki, które powstały na skutek uderzenia. To było naprawdę silne pchnięcie – dodała.
Położyli trupa ponownie na plecach i zaczęli oględziny niższych partii ciała. Klatka piersiowa oraz nadbrzusze nie odznaczały się niczym szczególnym. Zaledwie klika niewielkich blizn i znamion, ale już dolne partie brzucha oraz łono generała, to co innego.
– Nie zrobiono tego żadnym narzędziem – zaczęła sierżant. – Nie ma śladów użycia obuchu, nic. A mimo to fragment ciała jest jakby...
– Ubity na miazgę – przerwał jej Randal.
– Dokładnie.
Wszystko wskazywało na to, że obrażenia powstały na skutek silnych i licznych uderzeń gołymi rękoma lub nogami. Zastanawiało go tylko, jak ktoś o tak małych dłoniach, mógł mieć tyle siły, aby tego dokonać. Dodatkowo ofiara nie była byle podlotkiem. To w końcu generał. Co prawda nie w kwiecie wieku, ale jednak wojskowy, którego ociosały trudy i znoje wojny.
Randal sprawdził jeszcze dłonie trupa. Obie były przebite na wylot. Sierżant Letha wspominała, że zostały przybite gwoździem do ściany, ale w pobliżu nie znaleziono narzędzia, którym można to było zrobić.
– Ten nam już chyba więcej nie pomoże – rzucił Randal, wskazując skinieniem zwłoki generała.
– Racja – odpowiedziała Letha i przykryła ciało materiałem.
Podeszli do drugiego stołu. Zsunęli materiał, spod którego wyłonił się upiorny widok spalonego ciała. Drobna budowa świadczyła o młodym wieku. Głowa była najmocniej zwęglona. Spłonęła skóra i większa część tkanek, spod których prześwitywała biel kości. Oczodoły były puste.
– Wygląda na to, że płomienie objęły najpierw głowę – zaczął Randal. – Co prawda, całe ciało zostało spalone do mięsa, ale głowa była wyraźnie najdłużej wystawiona na działanie płomieni.
– Nie uważasz, że to dziwne? – zapytała Letha.
– Dziwne, ale nie niemożliwe – odpowiedział i zaczął przyglądać się ciału z bliska. – To młoda kobieta – oznajmił.
– Najwyraźniej – sierżant podparła się pod boki i zmierzyła wzrokiem całe ciało.
Randal otworzył zastygniętą już prawą dłoń dziewczyny. Zobaczył, że na jej środku znajduje się wypukłość. Wyciągnął z pasa mały nożyk i zaczął w nią stukać czubkiem ostrza. Zgrubienie na środku wnętrza dłoni wydawało się niemalże metalicznie twarde. Dookoła tkanki były jeszcze miękkie, a miejscami wysuszone przez ogień.
– Robi się ciekawie – zaczął. – Zobacz!
Sierżant nachyliła się, a Randal ponownie postukał w zgrubienie po wewnętrznej stronie dłoni trupa i spojrzał na Lethę. Twarz strażniczki zastygła w niedowierzaniu, jakby ktoś jej powiedział, że oblicze, które codziennie widzi w lustrze, nie należy do niej.
– To metal – wydusiła z siebie. – Dźwięk jest stłumiony, ale to uderzanie metalu o metal!
Randal pokiwał głową i wyprostował się.
– Sprawdźmy stopy – zaproponował.
Podeszli razem bliżej stóp dziewczyny i przykucnęli. Randal zeskrobał nożem resztki zwęglonej tkanki z prawej pięty. Stuknął nożykiem w oczyszczone miejsce kilka razy i zmarszczył brwi. Popatrzył na kucającą obok niego sierżant Hilainen, która powoli obróciła głowę w jego stronę. Była lekko zdezorientowana.
Kość piętowa była obrośnięta warstwą żelaza.
– Co tu się dzieje? – wyszeptała Letha.
– Jeszcze nie wiem, ale jestem pewien jednego –oznajmił Randal wstając. – To dziecko posłużyło komuś jako narzędzie zbrodni.
CZYTASZ
Pustułka Tom I Fasady
FantasyNa południu królestwa Tevynevande dogasa ostatni płomień buntu przeciw władzy, co będzie miało ogromny wpływ na losy całego, znanego świata. W tym czasie Randal Krankly podążający tropem jednego z członków upadłego bractwa, przybywa do stolicy króle...