Rozdział XX

41 3 16
                                    

Palvis opuszczał swoją pracownię bardzo rzadko. W zasadzie konieczności wyjścia można było sprowadzić do dwóch kategorii. Jedna związana była z jego pracą i decydował się na to, kiedy już naprawdę nie było innej możliwości. Przede wszystkim chodziło o zdejmowanie wymiarów twarzy nieboszczyków, którym miał przygotować maski pogrzebowe. W miarę możliwości, zawsze starał się, aby zleceniodawca robił to za niego. Inne przypadki, kiedy Palvis opuszczał przytulny kąt, związane były z zaspokojeniem potrzeb egzystencjonalnych, jak zakup pożywienia, czy spacer rankiem po miejskich ogrodach. Poza tym, wszystko czego potrzebował do szczęścia, to spokój i samotność, a te gwarantował mu zakład hettarski. Czasami zastanawiał się czy byłby w stanie żyć inaczej, normalniej. Zawsze jednak refleksja kończyła się tak samo i Palvis ostatecznie nie wprowadzał zmian.

Teraz, gdy musiał wyruszyć poza mury miasta, czuł się przynajmniej nieswojo. Dotarł właśnie do opuszczonej, myśliwskiej chaty na skraju lasu. Człowiek, z którym miał się tu spotkać, to jego dawny klient, chociaż nadal wiązała ich umowa. Była ona dla Palvisa bardzo intratna, dlatego przystał na warunek, który postawił kontrahent co do miejsca spotkania. Obaj musieli, rzecz jasna, zachować ostrożność, ale to dla drugiej strony była ona szczególnie ważna. Fakt ten sprawiał, że cały układ Palvisowi odpowiadał z nawiązką, bo to nie on musiał dbać o bezpieczeństwo spotkań. Z resztą, nie było ich wiele, ale mimo wszystko czuł, że to nie jemu najbardziej zależy na zachowaniu dyskrecji. W końcu, po co kapitan straży miałby się spotykać z hettarem? Akurat obaj byli w mieście rozpoznawalni, co szczególnie w swoim przypadku, Palvis odnajdował jako wyjątkową niedogodność. Mimo że dbał o zachowanie dyskrecji w stosunku do wszystkich swoich klientów, jak na hettara przystało, to już jedna wizyta kapitana w jego pracowni wzbudziłaby szepty i plotki wśród gawiedzi. Co dopiero regularne odwiedziny. Te, na pewno, w krótkim czasie stałyby się przyczynkiem do powstania wielu teorii i niepotrzebnych domysłów. A co najgorsze, zwróciłyby oczy miasta w kierunku jego skromnego przybytku. Tego Palvis pragnął uniknąć za wszelką cenę. Nie tylko ze względu na potajemną działalność, ale przede wszystkim z uwagi na swój skryty sposób bycia. Hettar, to hettar. Przychodzi się do niego, aby kupić maskę. To wszystko i niech tak zostanie.

Tak czy inaczej sprawa, która go tu przywiodła, miała rangę wagi państwowej. Jak z pewnością oceniliby ją państwowi oficjele, gdyby była ich udziałem. W związku jednak z tym, że nie była, to z całą pewnością uznana zostałaby za działalność wywrotową lub terrorystyczną. Jak zwykły osądzać tego typu działania głowy państw. Armia Powstańcza Glean'a Cnonna również została oskarżona o terroryzm przez Koronę Tevynevandę, mimo że każda organizacja militarna, czy polityczna prowadzi tożsamy charakter działań. To, czy coś jest uznane za słuszne, czy nie, zależy tylko od tego, kto w stosunku do kogo owe działania podejmuje. Historię jak zwykle napiszą zwycięzcy i opowiedzą swoją wersję wydarzeń. Dlatego warto być zwycięzcą. Przegrani zostaną zapamiętani jako zdrajcy, zbrodniarze, szarlatani i któż jeszcze wie jakich określeń można by użyć. Dlatego każde podejmowane działanie powinno być podbudowane ostrożnością. Ten, kto pierwszy zdejmie maskę, przegrywa. Palvis to wiedział, dlatego zawsze zanim się odsłoni, poznaje wszystkie słabe punkty przeciwnika. Nie inaczej było i tym razem.

W starej chacie był tylko jeden mebel nadający się do tego, aby na nim spocząć. Stare krzesło z nadłamanym oparciem leżało na środku izby. Palvis postawił je, przetarł wierzch chustą i usiadł zakładając nogę na nogę. Czekał. Jego pedantyzm kazał zawsze być przed czasem albo przynajmniej punktualnie. Kiedyś oczekiwanie na wiecznie spóźnionych ludzi budziło w nim frustrację i poczucie straconego czasu. Nauczył się jednak go pożytkować i wykorzystywał te chwilę na wizualizację i przygotowanie do szermierki słownej.

Z namysłu wyrwał go dźwięk kroków i w końcu do środka wszedł barczysty mężczyzna w sile wieku. Wyprostował się dumnie ujrzawszy hettara i ostrożnie zamknął za sobą skrzypiące drzwi. Patrzył na Palvisa z góry, co było charakterystyczne dla ludzi na dowódczych stanowiskach, którzy determinacją wydrapali dla siebie miejsce w hierarchii i nigdy nie ufali podobnym sobie. Zawsze stawiali się w pozycji siły, aby nie pozostawiać innym wątpliwości, kto kontroluje sytuację. Palvis to rozumiał, ale zawsze wydawało mu się to błahe i nieco zabawne.

Pustułka Tom I FasadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz