ROZDZIAŁ 14 - ... JESZCZE WIĘCEJ OBAW

32 11 0
                                    

      Gdy zeszłam na dół, mama krzątała się w kuchni. Przygotowywała mięso na kolejny dzień do obiadu. Marynata pachniała w całym pomieszczeniu, a jej zdolności kulinarne wprawiały w zachwyt wszystkich. Na stole kuchennym leżała położona tabletka, a obok niej szklanka z wodą. Tata, natychmiast powiadomił mamę o moim samopoczuciu, zawsze szybko się komunikowali, gdy w grę wchodziło moje zdrowie. Nigdy, nie zostawiali pilnych spraw na potem. Byłam dzieckiem, bardzo młodych i odpowiedzialnych rodziców. Oboje, mieli zaledwie po osiemnaście lat, gdy przyszłam na świat. Wszystko, co wiązało się ze mną, traktowali priorytetowo. Mimo edukacji, którą oboje prowadzili na studiach, świetnie sobie radzili z rodzicielstwem. Gdy rozwiodłam się z Sebastianem, żałowałam, że tak jak moim rodzicom, nam nie udało się, przezwyciężyć życiowych trudów młodości.

      Mama krążyła między deską do krojenia a zlewem pochłonięta w swoim działaniu.

- Milenko, pisały do mnie dziewczynki, podobno nadal masz wyłączony telefon. Jak tylko zauważyłam, że był położony na komodę i niewpięty do ładowania natychmiast się tym zajęłam. - Odezwała się, przerywając milczenie. Nie wspomniała słowem o Wiktorii, która z powodu rzekomego upadku ze schodów, leżała w szpitalu. Wolałam nie rozpoczynać o tym dyskusji, świadoma presji, jaką czułam nad sobą. Było całkiem możliwe, że ojciec po ich niedawnej sprzeczce, nie powiedział o zasłyszanych informacjach, zachowując je dla siebie.

- Na śmierć zapomniałam go uruchomić, wiesz, jaki to stary złomek mamuś, wszystko u nich dobrze? - Zapytałam, tłumacząc się z żalem.

- Tak, fantastycznie! Spędzają czas wśród rówieśników i mają dużo atrakcyjnych zajęć na powietrzu, a opiekunowie są bardzo sympatyczni. Tak przekazała mi Mila. - Emilia była bardzo otwartym dzieckiem na kontakty międzyludzkie. - Czułam pobrzmiewający w głosie mamy żal.

- To cudownie. Jutro do nich zadzwonię. - Odparłam. Zauważyłam jednak, że w rozmowie mama nie przekazywała mi wszystkiego.

Może jednak wie o Wice?

Zastanawiałam się i postanowiłam wyciągnąć z niej, to co ją dręczyło.

- Jesteś jakaś dziwna, jakbyś borykała się z trudnym problemem. Coś się stało? - Stwierdziłam pytająco w napięciu.

- Dzwoniła dziś Lucia. - Spojrzałam na matkę szeroko otwartymi oczami. Nie unikaliśmy, poruszania w naszym domu tematu moich byłych teściów, jednak wolałam komunikować się z matką Sebastiana tylko w ważnych i dotyczących dzieci sprawach.

- Bardzo chce, byśmy przyjechali z tatą i dziewczynkami pod koniec lipca do Hiszpanii.

- Słucham? - Zapytałam zdezorientowana.

- Czyż nie byłoby cudownie Milenko, gdyby Sebastian. - Nim zdążyła dokończyć, miałam już gotową ripostę. Zawsze wiedziałam, że moja matka, chciała nas pogodzić. Od kiedy Sebastian mieszkał z rodzicami w Hiszpanii, wielokrotnie poruszała ich temat.

- Nie! Nie byłoby cudownie, mamo. - Odpowiedziałam z narastającym gniewem, czując, jak temperatura rośnie mi coraz wyżej. Widziałam w jej oczach litość. Patrzyła w moim kierunku, w taki sposób, jakby spotykały mnie w życiu tylko same nieszczęścia, których wspaniały los, jej oszczędził. - Nie uważam tego, za dobry pomysł. Sebastian wcale się nimi nie interesował i nie interesuje. Dałam mu wystarczająco dużo możliwości do wykorzystania, by mógł spełniać się jako ich ojciec. Nie wykorzystał żadnej z nich.

- Uważam, że jesteś zbyt surowa, przemyśl to jeszcze skarbie. Nie rozmawialiście od wielu lat. Ten temat, nadal jest między wami otwarty. - Odrzekła zdecydowanie.

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz