ROZDZIAŁ 21 - WYPADKI CHODZĄ PO LUDZIACH

39 11 0
                                    

      Po raz kolejny dał mi do zrozumienia, jak mało dla niego znaczyłam.

Myślisz Igor, że możesz mnie tak traktować? Żebym czuła się, chociaż w połowie kobietą, sprawiłeś, że musiałam szukać ciepła w ramionach innego!

Usiadłam na łóżku, wciskając nos w pościel i próbując zaspokoić głód niepewności. Obca woń należała do niej, byłam tego pewna. Nie musiałam zjeść wszystkich rozumów, by to pojąć.

Milena ty zdziro, jeszcze pożałujesz!

Korzystając z okazji, że Igor się kąpał, chwyciłam ze stolika nocnego jego telefon. Uruchomiłam bocznym klawiszem podgląd ekranu. Blokada, która pojawiła się na wyświetlaczu, składała się z wszystkich możliwych zabezpieczeń. Na próżno szukałam w głowie kodu, którym mogłabym go odblokować. Strumień wody pod prysznicem ucichł. Odłożyłam na miejsce telefon i gasząc nocną lampkę, weszłam pod kołdrę, zakrywając się aż po samą szyję zapachem jego kochanki.

*

      Poranek rozbudził mnie pieszczotliwie promieniami słońca muskającymi moją skórę. Wstałam z łóżka, przeciągając się dwa razy. Przed zjedzeniem śniadania zdecydowałam się, zajrzeć do nierozpakowanych od poprzedniego dnia toreb z ubraniami. Po tym jak Igor do mnie napisał, krzyczałam z radości w swoim wnętrzu, uspokajając rozgardiasz, który sama wokoło siebie zrobiłam. Zasnęłam uszczęśliwiona, wypowiadając jego imię w pustej przestrzeni swojego pokoju. Rozmarzona, wyjmowałam kolejno bluzki, swetry, topy, koszule, spodnie i nocną bieliznę, wszystko wyrzucając na podłogę, na której się po chwili położyłam, cicho do siebie mówiąc.

Kocham cię Igor!

Drzwi pokoju szeroko się otworzyły i stanęła w nich mama.

Spokój nie trwał długo!

Pomyślałam, zauważając jak mama, chwyciła kołdrę i zaczęła słać moje łóżko.

- Milenko, co ty wczoraj robiłaś? Byłaś w pracy? - Od początku, jak zaczęła się moja zażyła relacja z Igorem z moich ust, wypadały same kłamstwa. Po raz kolejny zdałam sobie boleśnie sprawę, że nie byłam szczera z mamą.

- Byłam, byłam. Potem Kasia zaprosiła mnie na kawę i namówiła na to wszystko. Wiesz, jaka ona jest! Kupiłam tylko kilka ubrań.

- Kilka? - Spojrzała na mnie z konsternacją, wygładzając położoną na łóżku kołdrę. - Przecież to cała szafa, bielizna również? Czy ja dobrze widzę? - Chwyciła do ręki czerwone, koronkowe, stringi, które wystawały z jednej torby i pomachała nimi przed moją twarzą.

- Mamuś! - Wyrwałam jej z ręki skąpą bieliznę, rumieniąc się na policzkach.

- Pisałam ci, że wczoraj byliśmy u Igora i Wiktorii? Wiedziałaś, że spadła ze schodów, prawda?

- Ohhh. - Głośny jęk wydobył się z mojego gardła. - Tak, tak, dziś do niej zadzwonię. - Wcale nie zamierzałam podejmować z nią kontaktu, musiałam w jakiś sposób przekonać mamę do swoich zamiarów i nie wzbudzać w niej podejrzeń.

Wstrętna kłamczucho, kłamiesz na każdym kroku!

Ganiłam się w myślach. Zastanawiałam się, kto z nich zdecydował się, wymyślić bajeczkę z upadkiem ze schodów.

Ona czy on?

Doceniałam fakt, że rodzice nie dowiedzieli się prawdy, a znali jedynie wersje o wpadającym na mnie rowerzyście. Sytuacja robiła się coraz gorętsza, a strach, że wszystko wyjdzie na jaw, napędzało niepokojące myśli.

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz