ROZDZIAŁ 1 - ŚWIĘTOWANIE CZAS ZACZĄĆ

106 23 21
                                    

Milena skup się!

Jak? Jak?

Pytałam samą siebie.

Tego dnia nic nie zmierzało w odpowiednim kierunku.

Nie! Tak jest stale, gdy przyjeżdża. Nie oszukuj się!

Gromiłam siebie w duchu, wiedząc podświadomie, że wybuchałam wewnątrz za każdym razem, gdy tylko pojawiał się w pobliżu. Pomimo że zaprzeczałam sama sobie, ta prawda stawała przede mną, żarząc się coraz jaśniej. Między nami graniczyła jedynie ściana domu. Wydawałoby się, że to tak niewiele, jednak w obliczu tego, kim dla mnie był i kim nigdy nie miał się stać, to właśnie ta ściana była dzielącym mnie od niego horyzontem.

Kiedy wreszcie udało mi się wyrzucić go ze swojej głowy, zaczęłam ponownie czerpać przyjemność z urlopu. Sączyłam przez słomkę zimną lemoniadę w ogrodzie, gdy zerwałam się na równe nogi, słysząc jego głos. Ogrodowe krzesło obaliło się, a stojący przede mną mężczyzna momentalnie je podniósł.

Cholera Milena! Co powinnaś zrobić po lekkim rażeniu prądem? Zadzwonić pod 112! Gdyby to był taki dobry żart Milka, pewnie śmiałabyś się do rozpuku!

Zimna lemoniada wraz ze wszystkimi kostkami lodu wylądowała na półnagim ciele. Miałam na sobie jedynie dwuczęściowy czarny kostium kąpielowy, a uderzenie zimna w rozgrzane od słońca ciało sprowadziło mnie natychmiast na ziemię.

Jesteś głupsza, niż ustawa przewiduje!

- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. Zostawiłaś w domu telefon na komodzie. - Ten głos należący do przyjaciela ojca był przyczyną powstałego rozgardiaszu. - Natalka dzwoni już trzeci raz.

- Rany, całkiem zapomniałam, by zabrać go ze sobą, gdzie ja mam głowę? - Zapytałam w jego stronę, chcąc się w jakiś sposób usprawiedliwić. - Dyrektor prosił, abym niczym się nie przejmowała i relaksowała na urlopie. Chyba za dobrze mi to wychodzi. - Spojrzenie jego niebieskich oczu już od dawna wprawiało mnie w zakłopotanie. Dziwiły mnie moje nadzwyczajnie i niespodziewane reakcje napierające na mnie tylko w jego towarzystwie. Znałam go całe swoje dorosłe życie, jednak od dłuższego czasu coś się we mnie zmieniło. Postrzegałam go jako mężczyznę z krwi i kości.

- Masz do tego pełne prawo, tyle lat sumiennie pracowałaś, nie mając żadnych dni wolnych. Nie przypominam sobie, byś kiedykolwiek była na urlopie. - Zaśmiał się, podając mi telefon. Musiałam odwrócić wzrok od jego uśmiechu, dobrze znanej mi twarzy i tych uroczych zmarszczek zdobiących kąciki jego ust. Pospiesznie sprawdziłam połączenia.

- Dziękuję Igor. - Odrzekłam, usiłując udawać skupienie nad ekranem przestarzałego telefonu.

Milena-gratulacje, masz super wymówkę, by nie patrzeć w jego kierunku!

- Natalka dzwoniła, by pewnie przekazać, że autokar zajechał już na miejsce. - Wysiliłam się, by spojrzeć w jego stronę, studiując w ułamku chwili idealny zarys twarzy mężczyzny stojącego kilka kroków przede mną. Z jego ciała biła nieziemska siła, a zapach perfum całkowicie mnie otumaniał.

- Masz jakieś plany wakacyjne? - Zapytał śmiało, wywołując blady uśmiech na mojej twarzy.

Co mam mu powiedzieć? Że pracoholicy nie mają w swoim słowniku wyjaśnienia terminu „wakacje"?

Życiowa gonitwa w drodze do rozwoju kariery zawodowej, całkowicie mnie pochłonęła. Zdecydowanie powinnam zostać laborantką roku, dla takich osób, jak ja umiłowany zawód potrafił nieźle namieszać w życiu osobistym.

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz