ROZDZIAŁ 22 - ZDRADY CIĄG DALSZY

39 10 0
                                    

      Igor nie odpisywał, zastanawiałam się, czy nie powinnam do niego zadzwonić. Nie do końca zauważałam ku temu, sposobność. Mama i Wika krzątały się po kuchni, a ja stałam przy komodzie, oglądając zdjęcia oprawione w ramki. Na każdej fotografii w spojrzeniu Igora, dostrzegałam jakiś smutek, jakby nie czerpał radości, ze wspólnie spędzanych z żoną chwil. Lamenty Wiktorii roznosiły się po domu, czułam w sobie przerażającą pustkę, a gdy zobaczyłam ją stojącą w progu drzwi ich wielkiego domu, przytłoczyła mnie swoim żalem jeszcze mocniej. Blondynka z tańczącymi wokoło głowy lokami, postawiła na stole tacę z kawą, kwasząc się przy podnoszeniu.

- Boże jak to boli. - Spoglądała na mnie wymownie z napływającymi do oczu łzami, czułam urazę w jej wzroku, którą łączyłam jedynie z brakiem mojego zaangażowania w zainteresowanie jej stanem zdrowia. Od momentu napaści widziałam ją pierwszy raz, a widok siniaków wzbudzał litość. Współczułam jej. Usiadłyśmy przy kawowym stole, o którego kant zahaczyłam niedawno kubkiem, rozbijając go. Intymność, jaką dzieliłam w tym pomieszczeniu z Igorem, wywoływała gęsią skórkę.

Siedziałam jak na szpilce obok mamy, wpatrując się w nią dużymi oczami. Nie wiedziałam, co mogło mnie czekać. Milczenie Igora potęgowało we mnie gniew. Złość i strach mieszały się w jedno, wywołując we mnie małomówność.

Wiktoria opadła ciężko w fotelu przed nami, lustrując mnie z uwagą. Jej ręka powoli sięgnęła do kieszeni podomki. Uniosła wysoko przed sobą zawiniątko w ciemnym woreczku i machając nim majestatycznie przed nami, powiedziała z pogardą.

- Zobacz Mirka, co mi zrobił, jak leżałam w szpitalu. - Na mojej twarzy wystąpił rumieniec, który palił policzki. Modliłam się, by nie rozwiązała worka i nie wyjęła z niego źródła moich kłopotów.

Schowała woreczek z powrotem do kieszeni.

Ufff!

Byłam cichym obserwatorem, toczącej się na moich oczach tragedii, w której życie obsadziło mnie w głównej roli. Zrobiłabym wszystko, by cofnąć czas, nigdy nie pozwolić sobie wypłynąć na wartkie nurty miłości.

- Jak on mógł? Jak mógł mnie zdradzić po tylu latach małżeństwa? A ja myślałam, że on mnie kocha! - Łzy kapały po jej policzkach, rozmazując groteskowo tusz do rzęs pod jej powiekami.

- Jest mi bardzo przykro Wiktoria, nigdy bym nie pomyślała, że byłby zdolny do takiego czynu. - Skomentowała mama, ewidentnie przejęta całą sytuacją, całkowicie nieświadoma, że siedziała obok kochanki męża, jej najlepszej znajomej. Nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć, by włączyć się do trwającej rozmowy.

- Wika, może jest szansa, by to jakoś wyjaśnić, może powinnaś z nim porozmawiać? - Kontynuowała mama, biorąc w obronę Igora, by nie zaogniać napiętej sytuacji.

- Tu nie ma kochana co omawiać, pieprzył się z jakąś dziwką w naszej sypialni! - Rzuciła na mnie baczne spojrzenie, jakby żądała ode mnie, bym w jakikolwiek sposób odniosła się do sytuacji, w której się znalazła. - Gdybym tylko wiedziała, kim jest ta szmata. - Jej spojrzenie przyszpiliło mnie do sofy. - Pomyślałam o papierach rozwodowych i o długo wyczekiwanym końcu horroru, którego byliśmy z Igorem bohaterami.

Nigdy nam nie wybaczy zdrady, a rodzice?

- Co o tym wszystkim myślisz, Milenko? - Zapytała mama, a ja całkowicie zdezorientowana nie potrafiłam, znaleźć odpowiednich słów. Kłamstwo owijało się wokół mnie, niczym kokon. Czułam się ohydnie, patrząc Wiktorii w oczy. Siedziałam w towarzystwie dwóch kobiet, którym wyrządzałam krzywdę, okłamując.

- Może to jakaś pomyłka? - Wydukałam i momentalnie stwierdziłam w duchu, że to, co powiedziałam, zabrzmiało nonsensownie.

Milena, idiotko! Co ty pleciesz! Jaka pomyłka? Przecież to oczywiste, są majtki, jest zdrada! Któż inny, jeśli nie kochanka, mogła zostawić swoją bieliznę. Rany, taki wstyd!

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz