Igor nie odpisywał, zastanawiałam się, czy nie powinnam do niego zadzwonić. Nie do końca zauważałam ku temu, sposobność. Mama i Wika krzątały się po kuchni, a ja stałam przy komodzie, oglądając zdjęcia oprawione w ramki. Na każdej fotografii w spojrzeniu Igora, dostrzegałam jakiś smutek, jakby nie czerpał radości, ze wspólnie spędzanych z żoną chwil. Lamenty Wiktorii roznosiły się po domu, czułam w sobie przerażającą pustkę, a gdy zobaczyłam ją stojącą w progu drzwi ich wielkiego domu, przytłoczyła mnie swoim żalem jeszcze mocniej. Blondynka z tańczącymi wokoło głowy lokami, postawiła na stole tacę z kawą, kwasząc się przy podnoszeniu.
- Boże jak to boli. - Spoglądała na mnie wymownie z napływającymi do oczu łzami, czułam urazę w jej wzroku, którą łączyłam jedynie z brakiem mojego zaangażowania w zainteresowanie jej stanem zdrowia. Od momentu napaści widziałam ją pierwszy raz, a widok siniaków wzbudzał litość. Współczułam jej. Usiadłyśmy przy kawowym stole, o którego kant zahaczyłam niedawno kubkiem, rozbijając go. Intymność, jaką dzieliłam w tym pomieszczeniu z Igorem, wywoływała gęsią skórkę.
Siedziałam jak na szpilce obok mamy, wpatrując się w nią dużymi oczami. Nie wiedziałam, co mogło mnie czekać. Milczenie Igora potęgowało we mnie gniew. Złość i strach mieszały się w jedno, wywołując we mnie małomówność.
Wiktoria opadła ciężko w fotelu przed nami, lustrując mnie z uwagą. Jej ręka powoli sięgnęła do kieszeni podomki. Uniosła wysoko przed sobą zawiniątko w ciemnym woreczku i machając nim majestatycznie przed nami, powiedziała z pogardą.
- Zobacz Mirka, co mi zrobił, jak leżałam w szpitalu. - Na mojej twarzy wystąpił rumieniec, który palił policzki. Modliłam się, by nie rozwiązała worka i nie wyjęła z niego źródła moich kłopotów.
Schowała woreczek z powrotem do kieszeni.
Ufff!
Byłam cichym obserwatorem, toczącej się na moich oczach tragedii, w której życie obsadziło mnie w głównej roli. Zrobiłabym wszystko, by cofnąć czas, nigdy nie pozwolić sobie wypłynąć na wartkie nurty miłości.
- Jak on mógł? Jak mógł mnie zdradzić po tylu latach małżeństwa? A ja myślałam, że on mnie kocha! - Łzy kapały po jej policzkach, rozmazując groteskowo tusz do rzęs pod jej powiekami.
- Jest mi bardzo przykro Wiktoria, nigdy bym nie pomyślała, że byłby zdolny do takiego czynu. - Skomentowała mama, ewidentnie przejęta całą sytuacją, całkowicie nieświadoma, że siedziała obok kochanki męża, jej najlepszej znajomej. Nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć, by włączyć się do trwającej rozmowy.
- Wika, może jest szansa, by to jakoś wyjaśnić, może powinnaś z nim porozmawiać? - Kontynuowała mama, biorąc w obronę Igora, by nie zaogniać napiętej sytuacji.
- Tu nie ma kochana co omawiać, pieprzył się z jakąś dziwką w naszej sypialni! - Rzuciła na mnie baczne spojrzenie, jakby żądała ode mnie, bym w jakikolwiek sposób odniosła się do sytuacji, w której się znalazła. - Gdybym tylko wiedziała, kim jest ta szmata. - Jej spojrzenie przyszpiliło mnie do sofy. - Pomyślałam o papierach rozwodowych i o długo wyczekiwanym końcu horroru, którego byliśmy z Igorem bohaterami.
Nigdy nam nie wybaczy zdrady, a rodzice?
- Co o tym wszystkim myślisz, Milenko? - Zapytała mama, a ja całkowicie zdezorientowana nie potrafiłam, znaleźć odpowiednich słów. Kłamstwo owijało się wokół mnie, niczym kokon. Czułam się ohydnie, patrząc Wiktorii w oczy. Siedziałam w towarzystwie dwóch kobiet, którym wyrządzałam krzywdę, okłamując.
- Może to jakaś pomyłka? - Wydukałam i momentalnie stwierdziłam w duchu, że to, co powiedziałam, zabrzmiało nonsensownie.
Milena, idiotko! Co ty pleciesz! Jaka pomyłka? Przecież to oczywiste, są majtki, jest zdrada! Któż inny, jeśli nie kochanka, mogła zostawić swoją bieliznę. Rany, taki wstyd!
CZYTASZ
INTRYGA CHODZI W SZPILKACH
ChickLitIntryga chodzi w szpilkach ***ZAKOŃCZONE - będzie wydana Novae Res, w oczekiwaniu na łamanie i skład. Igor Wysocki, znany w całej Polsce zdobywca nagrody Pulitzera oraz redaktor naczelny wpływowego poznańskiego czasopisma, tkwi w pułapce skrywanej n...