Milczenie, którym mnie powitała, gdy odebrała telefon, trwało na tyle długo, że zdążyłem zapoznać się z dźwiękami płynącymi po drugiej stronie. Nie mogłem się mylić, muzyka płynąca w tle, utwierdzała mnie w przekonaniu, gdzie Milena spędzała wieczór. Postanowiłem przerwać niespokojne i stale napływające myśli.
- Gdzie jesteś Mili? - Moje pytanie zawisło w pustej przestrzeni. Słyszałem, jak ciężko oddychała. - Wiem, że źle zrobiłem. Proszę, nie oceniaj mnie, tylko wybacz. Wspólny poranek, który spędziliśmy, sprawił, że mój świat na powrót zaczął się kręcić. Byłaś obok, cała moja. Kocham cię. Dajmy sobie szansę, jeśli chcesz dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz.
Wiedziałem, że mogła być na tyle pijana, że nie potrafiła przeanalizować tego, co jej przekazywałem. Czekałem zniecierpliwiony na jej odpowiedź. Gdyby się rozłączyła, brałem pod uwagę dwie opcje. Połączyć się z moim dobrym znajomym, podkomisarzem Kasprowiczem, by w drodze wyjątku i korzyści płynącej ze znajomości, pomógł namierzyć sygnał jej telefonu lub przeszukać samodzielnie wszystkie knajpy, by ją odnaleźć, zaczynając od płyty Starego Rynku.
- Jestem na Jasembik oku i chyba będę latać, kreci mi się w głowie! - Wydukała ze śmiechem, kamień spadł mi z serca. Miałem wrażenie, że była ledwo żywa. Uspokoiłem się nieco, wiedząc gdzie jest, jednak nie potrafiłem wygonić z umysłu natarczywych myśli.
- Poczekaj tam na mnie. Nie ruszaj się i nie wychodź z lokalu. Będę za niedługo. - Cieszyłem się, że wskazana przez nią knajpa, mieściła się blisko wjazdu na Stary Rynek. Mogłem podjechać samochodem nieopodal pubu.
Nie poinformowałem przyjaciół o swoim wyjściu, zbiegłem w pośpiechu z tarasu, wsiadłem do hondy, uruchomiłem silnik i odjechałem z piskiem opon z podjazdu.
Wjeżdżając na starówkę, zastanawiałem się, czy Milena czekała na mnie na miejscu.
Gdzie mogłabyś pójść, taka pijana. Jeśli jednak wyszłaś i nie posłuchałaś mojej prośby, co ci grozi, Mili!!
Ostatnie minuty dojazdu przypominały męki Tantala, byłem zarazem blisko, a tak daleko od niej. Zaparkowałem SUV-a i biegnąc do lokalu, zacząłem godzić się z najczarniejszymi myślami, jakie świdrowały mój zniewolony przez nią umysł. Szarpnąłem drzwi do knajpy, aż te uderzyły o ladę baru. Zauważyłem zdziwienie w oczach kelnera, który podskoczył w strachu, wydając z ust dźwięk przerażenia.
- Szukam drobnej długowłosej szatynki z grzywką, niebieskie jeansy, zielona bluzka. Kojarzysz? - Zapytałem, spoglądając w oczy przestraszonego pracownika stojącego za barem.
- Jeśli to te zwłoki, to siedzą tam. - Wskazał palcem naburmuszony. Mój wzrok podążył we wskazanym kierunku.
Mili, coś ty najlepszego wywinęła!
Obraz dziewczyny siedzącej w nienaturalnej pozycji z opartą o ścianę głową, wzbudzał moją litość.
Zaskoczyła mnie jedna myśl, siedziała sama. Nie miała żadnego towarzystwa.
Piłaś sama?
Podszedłem do niej, narzucając na jej ramiona moją marynarkę.
- Chodź kochanie, zabiorę cię stąd. - Podniosłem jej bezwładne ciało, mając nadzieje, że miała wystarczająco sił, by pójść samodzielnie. Kelner stojący za barem widząc trudną sytuacje, podszedł do drzwi. Otworzył je na szerokość, bym mógł wyjść z lokalu, trzymając Mili pod rękę. Wyszedł za nami, mówiąc.
- Pani Kasia pojechała kwadrans temu taksówką do domu, jej towarzyszka zadeklarowała się zostać w oczekiwaniu, jak się domyślam na pana. Pilnowałem jej, dwa razy osunęła się z krzesła na ziemie. - Nim zdążyłem się domyśleć, że oczekiwał sowitego napiwku, wyjąłem z kieszeni banknot dwustuzłotowy, wciskając mu go do dłoni.
CZYTASZ
INTRYGA CHODZI W SZPILKACH
ChickLitIntryga chodzi w szpilkach ***ZAKOŃCZONE - będzie wydana Novae Res, w oczekiwaniu na łamanie i skład. Igor Wysocki, znany w całej Polsce zdobywca nagrody Pulitzera oraz redaktor naczelny wpływowego poznańskiego czasopisma, tkwi w pułapce skrywanej n...