ROZDZIAŁ 10 - PRAWDA WYCHODZI NA JAW

41 16 1
                                    

      Nie rozumiałam, nie potrafiłam pojąć myślami, co wpłynęło na jego odtrącenie. Pragnęłam go równie mocno jak on mnie. Byłam tego pewna, żarliwość, z jaką mnie całował i dotykał, rozniecała we mnie płomień pożądania. Pierwszy raz od wielu lat czułam, że z uśpienia wybudziła się, moja kobiecość. Pragnąca, czująca i gotowa na wszystko. Odrzucając mnie brutalnie, pozostawił po sobie smak ust i ciepło dłoni, eksplorujących moją skórę. Czułam jego dotyk na sobie, a rosnąca tęsknota wrzucała mnie gwałtownie do rzeczywistości. Ból zaczerwienionych od pocałunku warg, rozlewał się gorącymi falami. Siedziałam gotowa, by wyjść. Kompromitacja, której doznałam wprawiała mnie w bezruch. Trzęsłam się, pochwyciłam koc, którym wcześniej mnie przykrył. Otuliłam się nim szczelnie. Czułam się całkowicie naga, siedząc przed nim na sofie. Irracjonalność sytuacji wyparł fakt, że roztaczające się zimno spowodowane było, dotykiem jego rąk. Oszukał mnie, zabawiając się tanim kosztem. Oddawałam mu całe swoje uczucie, świadoma, że pragnie mnie równie mocno. Gdy zdecydowałam się, na niego spojrzeć chodził w kółko po salonie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca.

- Milena, przepraszam. To się nie powinno wydarzyć. - Usłyszałam, a mój mały świat stanął nagle w gruzach.

*

      Wiedziony nagłym impulsem, podszedłem do kanapy, na której chwilę temu siedziałem, pieszcząc jej drżące ciało. Usiadłem na podłodze, starając się nawiązać z nią kontakt wzrokowy.

- Nie chcę, byś źle o mnie myślała. - Chwyciłem jej podbródek, zmuszając by na mnie spojrzała. W oczach błąkały się łzy, które nie zdążyły spłynąć z jej oczu.

Durniu! Co ty najlepszego zrobiłeś?

Płakała przeze mnie, czułem do siebie wstręt. Sytuacja wymagała, bym ją wyjaśnił, musiała dowiedzieć się o wszystkim. Wstałem, zostawiając ją samą, siedzącą na sofie. Koc groteskowo otulał jej ciało. Podszedłem do barku, wyjąłem dwie szklanki i nalałem na dno dużą porcję whisky, którą wcześniej piłem. Chociaż wiedziałem, że trudno będzie jej wypić ten trunek, obiecałem sobie, że ją do tego zmuszę.

      Usiadłem obok niej, nie poruszyła się, a gdy spoglądałem w jej oczy, zamiast łez odnalazłem jedynie gniew z ogromnymi płomieniami w oczach, które rozpaliłyby niejeden stos. Przez minione lata, zdążyłem poznać jej zawzięty charakter. Pomimo że kochałem ją ponad wszystko, przeklinałem wielokrotnie jej uparty temperament.

- Weź! - Nakazałem, wysuwając w jej kierunku trzymaną w ręku szklankę.

- Nie chce! Wracam do domu!

- Przestań, wypijesz! To, co zaraz powiem, będzie dla ciebie niedorzeczne i szokujące!

- Nie chce słuchać żadnych wyjaśnień.

- Będziesz musiała!

Wstała, zrzucając z siebie koc. Kiedy spoglądałem na tę scenę, uświadomiłem sobie, że nie będzie łatwo przejść przez proces zrelacjonowania jej mojego życia i targających mną od dawna uczuć.

      Musiałem ją zatrzymać. Chwyciłem nagiego ramienia, przysuwając blisko do swojego ciała, zamarła, skupiając uwagę na moim wzroku i poddając się mojej woli. Onieśmielenie, powstałe na twarzy, dawało mi cień nadziei na pomyślność sytuacji. Bliskość jej ciała ponownie wywierała znajome uczucie.

- Wysłuchasz mnie, chociażbym miał zatrzymać cię przy sobie siłą, Milena.

Wyrwała się z objęcia mojej ręki i usiadła, rzucając w gniewie na sofę.

Moje być albo nie być!

Wyciągnęła rękę po szklankę i ignorując smak alkoholu, przechyliła szkło, wypijając w trzech łykach dużą jego zawartość.

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz