ROZDZIAŁ 24 - POWRÓT

33 11 0
                                    

- Krzysztof, ja nie mam konkretnego wyboru, ma być duży, niezawodny i bezpieczny. - Mój zastępca był bardzo drobiazgowym człowiekiem, dla którego znaczenie miały w samochodach gadżety. Ja stawiałem na minimalizm.

- Igor, a schowek na okulary? - Dopytywał, przejęty powierzonym mu zadaniem zakupu auta.

- Nie, jeszcze raz tobie powtarzam, nie jest dla mnie ważne czy będę miał schowek na okulary.

Bardzo lubiłem i ceniłem mojego redakcyjnego przyjaciela, na którego mogłem liczyć w każdej sytuacji.

- Ok! - Krzysztof zawiesił na kilka chwil głos i w pełnej radości dodał. - Znalazłem świetne auto, którym mogę, przyjechać po ciebie za kilka dni. Nowy, w dobrej ofercie leasingowej. Ze szczegółami zapoznam cię za kilka minut w wiadomości mailowej. Dołączę numer telefonu do gościa zajmującego się bezpośrednio twoją sprawą. - Szybko przeprowadzane działanie, było dewizą przyjaciela.

- Super, zatem czekam na maila. - Odrzekłem, uradowany finalizacją zakupu.

- Nie chcesz wiedzieć, co to za auto? Ja byłbym ciekaw. - Zapytał zdziwiony.

- Krzychu jesteś moją prawą ręką, wielokrotnie podejmowane przez ciebie decyzje, były strzałem w dziesiątkę, ale wal śmiało, co udało się tobie znaleźć?

- Jeep Compass, przestronny i bezpieczny. - Zachichotał w słuchawce jak młodzik, potęgując swoją radość. - Oraz rodzinny! - Miałem wrażenie, jakby chciał nawiązać do zmian, które stały się w ostatnim czasie udziałem mojego życia.

- Super! Sam nie wybrałbym lepiej. - Podkreśliłem z uznaniem.

- A kolor, nie chcesz wiedzieć jaki? - Jego głos wzbudzał we mnie spokój. Wiedziałem, że na pewno nie wybrał innego koloru niż czarny.

- Dawaj! - Rzuciłem z radością, świadom ile przyjemności sprawiło mu, znalezienie dla mnie, tego co potrzebowałem.

- Czarny chłopie, piękny czarny metalik. - Znałem go od lat, wiedział, czym kierowałem się przy wyborze nowego samochodu.

- Nie podejrzewałbym cię o inny wybór, dzięki stary. Na łączu.

Pożegnaliśmy się. Zastępczy telefon, który otrzymałem, zgłaszając szkodę u operatora, pozostawał dla mnie czarną magią. Żałowałem, że posłuchałem konsultanta i zamiast kupić nowy telefon, wybrałem opcję, złożenia reklamacji. Całkowicie nieznany w obsłudze, sprawiał wielokrotnie problemy, a wyszukanie podstawowych aplikacji graniczyło z cudem. Próbowałem, odnaleźć aplikację mailową i po kilku minutach, dałem sobie spokój, zabierając z kuchni zaparzoną kawę.

Krzesło ogrodowe zapraszało, by usiąść w cieniu drzew. Rozkoszowałem się kolejnym pięknym dniem na Mazurach. Malowniczość tego zakątka Polski, zawsze budziła we mnie niezapomniane wrażenia, uderzając w moje najczulsze zakątki serca. Kiedy tylko miałem możliwość wyjazdu, odcięcia od rzeczywistości z reguły wpadałem do domku w Mikołajkach, odziedziczonym po zmarłej ciotce Krystynie. Dzięki niej nie załamałem się po śmiertelnym wypadku całej mojej najbliższej rodziny. Gdy dotarły do mnie smutne wieści z Łodzi o jej śmierci, które przekazał mi mój kuzyn Daniel, byłem zdruzgotany. Po jej odejściu otrzymałem w spadku skrawek pięknego miejsca, który stał się dla mnie osobistym rajem. Wielokrotnie wracałem myślami do lat, spędzonych w Łodzi, miłości, jaką zostałem obdarzony, opieki pozwalającej stawić pierwsze kroki po tragicznych wydarzeniach, oraz tego, co było dla mnie najważniejsze. Wspieraniu mnie w dążeniu do celu jakim była moja kariera. Pomimo odległości dzielącej mnie z kuzynem, utrzymywaliśmy stały kontakt. Widywaliśmy się, przy okazji moich przyjazdów do Mikołajek, gdy spontanicznie umawialiśmy się na męskie weekendy przy wędkowaniu i dobrym piwie.

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz