ROZDZIAŁ 8 - MOTYLE W BRZUCHU

47 12 2
                                    

      Czekałam z narastającym napięciem na Igora, sącząc wodę z plastikowego kubeczka. Bolała mnie twarz, czułam bolesne pulsowanie w miejscu zszycia rany. Znieczulenie przestawało działać.

Może nie będzie dużej blizny.

Pocieszałam się w duchu.

      W tym całym zamieszaniu nawet nie pomyślałam o rodzicach, zapewne myśleli, że poszłam spać, będąc całkowicie bezpieczna w rodzinnym domu. Cieszyłam się z propozycji Igora, dzięki której mogłam wrócić do domu, pod jego opieką. Galopujące perswazje, postawiły mnie przed pewnym faktem, towarzyszącym mi, ilekroć o nim pomyślałam. Nie był mi całkowicie obojętny, myśl ta, uporczywie rozpierała mnie od wewnątrz. Nie do końca mogłam samodzielnie, uporządkować rosnący bałagan w mojej głowie, potrzebowałam rady przyjaciółki. Pragnęłam z nią porozmawiać, z drugiej strony wiedziałam, że nie potrafiłabym opowiedzieć jej o swoich uczuciach, które z coraz większą mocą skupiały się na Igorze. Wchodzący energicznym krokiem, do izby przyjęć mężczyzna, wydawał się być mi bliski, a zarazem paradoksalnie odległy. Zestawienie dwóch, krążących nade mną uczuć, wypierało mnie coraz szybciej na powierzchnię moich rozważań.

Skup się, Milena. Na pewno uzyskał informację o Wice.

Wstałam z krzesła, upuszczając z ręki kubeczek z wodą. Podniosłam go szybkim ruchem i wyrzuciłam do kubła na śmieci.

Niezdara!

Zmierzał w moją stronę ze smutkiem na twarzy. Natychmiast, zaczęła nachodzić mnie koszmarna wizja, w której jego żonie stało się coś złego w wyniku poniesionych obrażeń.

- Igor, co się dzieje? Co z nią? Nie masz dobrych wieści, prawda?

Milczał, z jego ust nie padła żadna odpowiedź. Zaskoczona jego nagłym przytuleniem, przepełnionym zdecydowaniem, wtopiłam się bez pamięci w jego ciało.

- Nic jej nie będzie. Wyliże się. - Szeptał do mojego ucha, jego usta były blisko mojej skóry na szyi. Stałam zaczarowana chwilą, nie potrafiąc się ruszyć. Byłam całkowicie pewna, że poczułam motyle w brzuchu.

Nie, Milena. Tylko nie on! Nie mogę go pokochać!

Nieokiełznane reakcje, wprawiały mnie w strach. Ręce Igora znalazły się na moich biodrach, przyciągając mnie bliżej. Czułam się bezsilna, wobec bezmiaru targających mną uczuć.

- Mili, mówiłaś, że to, co masz na twarzy, to nic poważnego? - W cichym głosie pobrzmiewała troska, nadal był niebezpiecznie blisko, wkradając się w pod moją skórę i wywołując dreszcze. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy, wyczytałby z nich wszystko. Wstydziłam się. Staliśmy tak kilka dłuższych chwil, a cisza między nami zaczynała powoli ciążyć.

- To naprawdę nic Igor, w porównaniu z tym, co zrobili Wiktorii. Powiesz mi, co się z nią dzieje. Boję się, że coś przede mną próbujesz zataić. - Rażona niczym piorunem, poczułam dotyk jego przyjemnie ciepłych ust, blisko okolicy ucha.

Nie! Milena! Co on robi?

Zamknęłam oczy, fascynując się rosnącym uczuciem, które z każdą chwilą, wprawiało mnie w coraz większy dylemat.

Ja go pragnę!

Tłamsiłam w sobie tę myśl, bezskutecznie. Naznaczył mnie ciepłem swoich ust. Dygotałam, intuicja podpowiadała, że powinnam się odsunąć.

Nie mogę! Nie potrafię! Nie chce!

- Drżysz Mili!

      W ułamku chwili spadł na mnie cały ciężar minionych miesięcy. Uprzytomniłam sobie, że nie był to jedyny raz, gdy Igor wywoływał we mnie, takie skrajne emocje. Wypierałam wcześniej z głowy jego obraz, nie chcąc wpaść w otchłań, swoich źle dokonanych wyborów, a jednak nieuniknione nadeszło, stojąc przede mną i przytulając do siebie. Nie pozostawiał mi żadnej, bezpiecznej drogi. Obrazy, które stawały przed moimi oczami, coraz bardziej napędzały w ruch machinę wspomnień. Odwiedziny Igora w naszym domu i towarzysząca mi z tego powodu radość, smutek, kiedy nie mógł przyjechać z uwagi przedłużającej się pracy w biurze, drobne gesty, kiedy całkiem przypadkowo, dotknął mnie ręką czy ucałował na powitanie, spojrzenie jego oczu gdy...

INTRYGA CHODZI W SZPILKACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz