Scarlett spojrzała z niesmakiem na najbliżej niej siedzących współczłonków, Clover i Marcus'a . Nie mogła uwierzyć, jak ktoś może pozwalać sobą tak poniewierać. Byli członkami najwyżej Rady Magicznej do jasnej cholery! Najsilniejsi z najsilniejszych, najmądrzejszy z najmądrzejszych! Naprawdę nie rozumiała czemu muszą użerać się z takim....plebsem. Wilkołak ,który właśnie stał przed Radą, uśmiechał się przyjaźnie, próbując wyjaśnić swoją prośbę.
- Rozumiem, jeżeli nie macie czasu jednak był bym naprawdę wdzięczny,gdybyście wysłali kogoś w asyście na terytorium mojego stada.
- A w czym dokładniej leży problem? - zapytał Deus.
- Trudno to opisać szczerze mówiąc - zaczął Thomas - pokazać też trudno. Na moim terytorium zaczęły się pojawiać jakieś... Rośliny? Normalne to one nie są. Widziałem sporo magicznych roślin w swoim życiu,ale te to coś całkowicie innego typu. Jak się do nich bliżej podejdzie, na skórze pojawia się wysypka. A co dopiero jak się dotknie ! Jakby to było tylko gdzie nie gdzie to można to by omijać, ale to cholerstwo rozplenia się jak szalone.
- Jesteś pewny , że to po prostu nie uczulenie? - zapytała opryskliwie Scarlett - Bo dla mnie to brzmi jak zwykle uczulenie.
- Scarlett! - oburzyła się Hecate.
- No co? Zawraca nam głowy jakimiś bzdetami!
- Wiem jak wygląda uczulenie i mogę zapewnić, że objawy ,które się pojawiają po dotknięciu różnią się szczególnie od tych uczuleniowych - wyjaśnił Thomas spokojnie.
- Oczywiście rozumiemy twoje obawy Alfo Thomas'ie. Pozwól proszę , żebyśmy się chwilę naradzili. Ktoś cię zawoła ,gdy podejmiemy decyzję- powiedział Marcus .
Thomas kiwnął głową ,po czym opuścił pomieszczenie. Chwilę jeszcze trwała cisza, po czym odezwała się Scarlett.
- Ugh, czemu musimy się zajmować sprawami kundli? Jesteśmy przecież lepsi niż oni!
- Scarlett! Ileż razy mam cię upominać? - westchnęła Hecate - nie jesteśmy lepsi od nich. Jesteśmy równi. A fakt ,że to my umiemy lepiej używać magii nie sprawia, że jesteśmy lepsi.
- Hecate ma rację , Scarlett. Twoje poglądy rzutują na to jak traktujesz innych nadprzyrodzonych- dorzucił Deus - jesteś w Radzie i takie zachowanie jest naganne.
- Zapominasz o tym ,że jesteśmy po to by rozwiązywać problemy , nie tylko czarownic czarodzieji ale też innych gatunków - wtrącił Marcus.
- Naprawdę? Nie widzicie tego co ja? Oni się słabi! My ? My możemy rządzić! - rzuciła gniewnie Scarlett.
- Proszę was , przejdźmy do aktualnego problemu. Alfa Thomas czeka na naszą decyzję - odezwała się w końcu Clover.~~~~
Scarlett,ku jej wszelkiemu niezadowoleniu, została przegłosowana. I według decyzji ,która została zatwierdzona przez pozostałych 4 członków, na teren Alfy Thomasa wyruszy jedna z najlepszych czarownic , znająca się na zielarstwie. Zależnie od tego jaka roślina stanowi problemy , podjęte będą odpowiednie działania. Alfa Thomas wyraził swoją wdzięczność i obiecał, że w przyszłości będzie gotów pomóc na tyle ile będzie w stanie. Scarlett prawie prychnęła jak to usłyszała ten kundel niby nam pomoże? Ha! Czarownice nigdy nie będą potrzebować pomocy takiego plebsu!
~~~~
Clover nerwowo weszła do pomieszczenia , szybko się rozglądając. Zauważyła rosnąca pogardę Scarlett wobec innych nadprzyrodzonych, jednak miała nadzieję , że to po prostu zły humor kobiety wypływał na jej słowa. Po wyjściu ze spotkania na ten właśnie temat , wiedziała, że nie może się już okłamywać. Scarlett miała kompleks bycia tą "lepszą" rasą. A fakt ten źle wpływał na całą Radę. Ba, na wszystkie czarownice. Wystarczyło by ,jedno słowo powiedziane do nie odpowiedniej osoby i wojna już by trwała.
- Scarlett? - zawołała w końcu wyłapując oczami kobietę - tutaj jesteś.
- Coś się stało Clover? - spytała zdziwiona.
- Uh, Deus i Hecate chcą z tobą porozmawiać. Są w sali obrad - powiedziała Clover unikając kontaktu wzrokowego - najlepiej w tym momencie.
-Okey?~~~~
-JAK TO JESTEM ZAWIESZONA?!
- Scarlett, proszę ścisz głos - poprosił stanowczo Deus - nie łatwo podjęliśmy tą decyzję.
- To dla twojego dobra - dodała Hecate.
- Dla mojego dobra?! Jak niby?!
- Proszę zrozum, niektóre twoje komentarze podczas rozmów z wampirami, wilkołakami czy nawet innymi nadnaturalnymi, były po prostu nieodpowiednie i martwiące. Nie odsuwamy cię w pełni. Prosimy tylko , żebyś przemyślała wszystko i zrozumiała jak twoje poglądy mogą być niebezpieczne na stanowisku, w którym jesteś.
Scarlett jedynie zacisnęła pięści i wypadła jak burza z pomieszczenia. Deus i Hecate spojrzeli na siebie i westchnęli.~~~~
Jeśli ktoś zapytał by Scarlett jak mija jej dzień , to by nawet nie odpowiedziała. Bla bla bla twoje poglądy są złe bla bla bla przemyśl swoje zachowanie! Krótko mówiąc była wściekła. Nie mogła zrozumieć jak oni mogli jej to zrobić. Była jedną z nich, najlepszą z najlepszych! Podczas swojego zdenerwowanego wewnętrznego monologu nawet nie zauważyła jak podszedł do niej młody wilkołak.
- Przepraszam bardzo! Proszę pani! - zawołał próbując ją dogonić - proszę pani!
- Czego?! - odwróciła się gwałtownie, zauważając jej medalion z jadeitem w rękach wilkołaka - ty złodziejski kundlu!
- Al-ale ja - próbował się wytłumaczyć chłopak - pani upadł, ja tylko chciałem odda---
- Myślisz ,że uwierzę takiemu kundlowi jak ty?! Chciałeś mnie okraść! Ja ci zaraz dam nauczkę!
Scarlett nawet nie zauważyła kiedy jej magia opletła się wokół chłopaka. Po kilku chwilach chłopak opadł z pustym wzrokiem, nieżywy na ziemię. Kobieta poczuła niezwykłą satysfakcję z pozbycia się chociaż jednego plebsu. Jednak jej satysfakcja była krótkotrwała.
- AHHHHHH - wrzask kobiety przerwał jej chwilę radości.
Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, świadek jej czynu znikł tak szybko jak się pojawił. Wzruszając ramionami , wyrwała swój medalion z zimnych rąk i odwróciła się kontynuując drogę przed siebię. Przeszła zaledwie kilka metrów kiedy obca magia stworzyła łańcuchy wokół jej ciała. Próbę wydostania się przerwał surowy głos.
- Scarlett.
- Deus?
- Przymykałem oko na twoje poglądy, komentarze i zachowanie. Ale to? - głos Deusa był nietypowo oschły i wściekły - Popełniłaś niewybaczalny czyn . I tym razem nikt ci go nie wybaczy.
- Na ten moment zostaniesz zamknięta w celi. Oficjalnie zostajesz wyrzucona z Rady. Dokonamy decyzji wobec twojego losu wkrótce - powiedziała Hecate - nie licz na lekki wyrok.~~~~
- Nie wierzę , że to zrobiła! - zawodziła Clover - przecież to niewyobrażalne!
- Dowodzi to, że jest niestabilna - stwierdził Marcus - Jest niebezpieczna zarówno dla innych jak i dla pokoju między gatunkowego.
- Marcus ma rację, nie możemy pozwolić na wojnę.
- I na to, żeby sobie zabijała niewinnych ludzi.
- Ale nie możemy jej zabić ! - próbowała przekonać Clover.
- Clover , wiem, że byłaś z nią blisko. Ale sama widzisz do czego doszło - Marcus starał się pocieszyć kobietę - nie możemy dać jej poczucia , że może robić co chce.
- Śmierć jest za lekką karą - powiedział poważnie Deus - musimy sięgnąć po inne rozwiązanie.
- Chyba nie sugerujesz...? - Hecate się zawahała - jesteś pewien?
- Tak - odpowiedział stanowczo - Scarlett za swoje przewinienie zostanie zamknięta w wymiarze osadzonym w księdze, a jej moce zostaną jej odebrane. I nie przyjmuje sprzeciwu na ten temat.
Cisza zapadła w pokoju obrad. Wszyscy jednie posłusznie pokiwali głowami zgadzając się na decyzję Deusa. Clover w widocznym zamyśleniu, westchnęła z ciężkim sercem po czym się odezwała.
- Nie możemy dopuścić do podobnej sytuacji. Kto wie ilu z nas ma podobne poglądy jak Scarlett.
- Do czego zmierzasz?
- Może nasze zasady są zbyt łagodne? Przeglądałam ostatnio jakie zasady panują u wilkołaków i wampirów - zaczęła niepewnie - zdaje mi się , że były one trochę bardziej...surowsze.
- Czyli sugerujesz, żebyśmy zaostrzyli zasady?
- Tak. Albo chociaż je jeszcze raz przejrzeli.
- Uważam to za dobry pomysł - stwierdził Marcus - może i byliśmy zbyt łagodni dla naszego gatunku.
- Tak, więc zdecydowane. Scarlett trafia do wymiaru, a zasady zostają zaostrzone. Nie możemy pozwolić, aby podobna sytuacja się znów zdarzyła.Oh gdyby tylko wiedzieli co się stanie w przyszłości.....
Fun fact - jadeit to najdroższy kamień szlachetny, wartość wycenia się na ok.3 miliony dolarów za karat.
Mam nadzieję ,że się podobało;)
CZYTASZ
One-shoty
RandomNo co tu pisać, zwykle one-shoty. Żadnych paringów(?), bo ja się do tego nie nadaje.