Ryan spojrzał z niedowierzaniem na Eric'a.
- Ty chyba sobie żartujesz - syknął - przecież ją zabijesz!
- Dlatego mówię jak bardzo ryzykowne to jest - zaczął się bronić Eric - rozumiem sytuację , ale na ten moment to jedyne co przychodzi mi do głowy.
Ryan już miał coś dodać, ale zatrzymała go Stella kładąc rękę na jego ramieniu. Spojrzała na niego ,po czym zwróciła wzrok na Eric'a i Nicole.
- Obawiam się , że nie mamy innego wyjścia - zaczęła ponuro - czas nie jest po naszej stronie. Jeśli ma to zwiększyć szanse na naszą ucieczkę, Eric powinien się pożywić.
- Stella , po tym co przeżyłaś, nie po--
- Ryan - przerwała - zrobię wszystko dla Kiry. Zaszliśmy już tak daleko, nie zamierzam się teraz poddawać.
Eric i Nicole złapali kontakt wzrokowy ze sobą, po czym szybko odwrócili wzrok. Nie była to przyjemna rozmowa, zwłaszcza, że nie należeli do niej. Faktem było ,iż ich wkład nie byłby nawet mile widziany na ten moment. To była sprawa Stelli, a jedyną osobą ,która mogła mieć coś przeciwko to Ryan.
- Powiedzmy, że Eric się pożywi i powstrzyma zanim cię zabije - zaczął niechętnie wilkołak - I co dalej? Są silniejsi od nas. A pamiętajcie, że potrzebujemy krew Kayli.
- I nie możemy opuścić bez niej. Przecież po to tutaj przybyliśmy - dodała Stella - Eric?
- Dobrze ,by było gdyby Kayla sama tu przyszła - stwierdził wampir - o ile nie narobiła by większego hałasu bez problemu moglibyśmy uciec omijając strażników, bez zwracania uwagi reszty.
- To nadal za mało jak na plan - burknął Ryan - musimy coś jeszcze mieć.
- Oj nie marudź, jak tutaj przybyliśmy to też nie mieliśmy planu - odgryzła się Stella.
- I patrz jak skończyliśmy! Jesteśmy uwięzieni z osobą, przez którą się tutaj znaleźliśmy.
Ryan rzucił wściekłe spojrzenie na Eric'a. Eric być może i miał dobry powód, lecz Ryan nie zamierzał mu wybaczyć, zwłaszcza po tym co spotkało tutaj Stellę. Czy tak się czuła Stella po tym jak próbowałem ją zabić? Ryan pomyślał ,nagle rozumiejąc dlaczego mimo licznych przeprosin dziewczyna była pasywnie-agresywna wobec niego. Na początku miał nadzieję, że na końcu tej wyprawy rudowłosa zmieni zdanie i pozwoli mu zostać w Misthill. Teraz już nie miał tak silnej nadziei, jak wtedy. Nicole chwilę przyglądała się dwóm mężczyznom, po czym zwróciła się do Stelli.
- A tak w ogóle w co zamierzacie złapać krew Kayli?
- Ryan na fiolkę w kieszeni - odparła Stella - Myślisz, że Kayla przyszła by wkrótce ze względu na twoje moce?
- Czekaj, ja mam fiolkę w kieszeni? - zapytał zaskoczony, szperając po kieszeniach - Ty! Od kiedy ją tam miałem??
- To mogło by zadziałać...Kayla zazwyczaj przychodzi sama - zaczęła Nicole - moglibyśmy poprosić ,żeby Kayla przyszła ,mówiąc o wizji!
- A oni nie zabrali by cię do niej? - dopytała niepewnie Stella - wtedy cały plan poszedł by w błoto.
- Pamiętasz jak mówiłam wcześniej? Moje wizje są wywoływane przykładowo konkretnym przedmiotem.
- Więc nie mogli by cię zabrać , jeżeli przedmiot byłby tutaj - dodał Eric rozumiejąc pomysł siostry.
Ryan westchnął głęboko po czym odezwał się nieprzekonany.
- Czyli Eric pożywia się na Stelli. Kiedy odzyska trochę sił, Nicole mówi, że ma wizję. Zakładając przybycie samej Kayli, Eric ją atakuje, pobieramy krew i zwiewamy ile siły w nogach?
- Lepsze to niż gdybyśmy mieli to wszystko tak spontanicznie zrobić, no nie? Chociaż mamy jakiś szkielet planu.
Każdy, choć w różnych stopniach przekonania, musiał się z tym zgodzić.~~~~~~~~
Ryan siedział jak na szpilkach, co chwilę spoglądając w stronę wejścia. W ich celi było niewiele, ale udało im się 'spakować' trochę materiałów. Stella,która ukrywała ich mały pakunek siedziała obok niego wpatrując się w Nicole , która nerwowo bawiła się swoimi palcami. Wilkołak spojrzał na wampira, który zdawał się odpoczywać. Co jak co Ryan musiał przyznać, Eric jest wspaniałym aktorem. Według rodzeństwa o tej godzinie większość watahy znajduje się po drugiej stronie terytorium, więc nie powinno być żadnych strażników. Wszystko jednak zależało od tego czy Kayla przybędzie sama ,czy z John'em. Ryan przekręcił w dłoniach małą fiolkę, wlepiając z powrotem wzrok na wejście. Słysząc kroki , wyprostował się i wsłuchał. Stuknął raz w podłogę, po czym wrócił do poprzedniej pozy zwracając głowę w stronę Stelli. Eric uchylił oczy po usłyszeniu stuknięcia, spoglądając na wszystkich po kolei, a następnie na wejście. Mimowolnie wstał i utrzymując zrelaksowaną postawę ciała, oparł się o ścianę. Było jedno stuknięcie, czyli tylko jedna osoba nadchodziła. To wciąż nie zapewniało pojawienia się Kayli. Pozostało czekać. W końcu w wejściu pojawiła się Kayla. Uśmiechnęła się pobłażliwie w stronę Nicole, po czym pewnym krokiem weszła głębiej. Nie przeszło jej przez myśl, że odsłoniła w ten sposób swój tył dla Ryan'a. Ten jednak cierpliwie czekał, aż podejdzie bliżej Nicole. Podziwiał naprawdę Eric'a, który nie ruszył się nawet milimetr. Obaj musieli wyłapać dobry moment na atak. Kiedy Alfa stanęła przed Nicole, młodszy wilkołak szybko się zerwał i zawalił jej kopa w piszczel. Korzystając z chwili , Eric rzucił się na kobietę. Moment się szamotali, ale mimo rangi Alfy Kayla nie była w stanie złapać przewagi. Ciężko jej było walczyć, kiedy jej głowa była niekomfortowo przechylona i trzymana nieruchomo przez Ryan'a. Nagle zdała sobie sprawę, że w ten sposób jej szyja jest na widoku. Otworzyła usta z zamiarem krzyku, ale Ryan wykorzystał moment na wepchnięcie jej materiału w celu uciszenia jej. Dla pewności, dosyć boleśnie, złapał ją za żuchwę i przycisnął ją do górnej szczęki.
- Mówiłem ci, że z chęcią zatopie kły w twojej tętnicy - przypomniał jej.
Bez kolejnych zbędnych ceregieli, Ryan podał otwartą fiolkę. Eric szybkim ruchem wgryzł się w szyję Alfy i śpiesznie przystawił fiolkę do rany. Gdy fiolka napełniła się, zakorkował ją i oddał Ryan'owi, po czym wstał.
- Zostawicie ją tak? - zapytała niepewnie Stella - nie zagoi jej się to?
Mężczyźni wymienili się spojrzeniami. Wilkołak ruszył w stronę wyjścia,po czym spojrzał na dziewczyny.
- Chodźcie, tylko cicho. Musimy iść w stronę południa.
- Eric? A ty? - zaniepokoiła się Nicole.
- Idźcie przodem. Ja się muszę upewnić, że Kayla już nigdy nie będzie nas nękać - odparł nie patrząc na siostrę - to będzie tylko chwila.
Kiedy obie były przy młodszym dodał szeptem.
- Powinna się cieszyć, że to będzie szybka śmierć.
Ryan tylko posłał mu spojrzenie z wyjścia. Obaj się zgadzali - Alfa nie zasługiwała na natychmiastową śmierć, za to co im zrobiła. Niestety nie mieli czasu by się mścić - gonił ich czas, im dłużej zwlekali tym większe szanse na złapanie ich, tym mniej czasu dla Kiry.
CZYTASZ
One-shoty
RandomNo co tu pisać, zwykle one-shoty. Żadnych paringów(?), bo ja się do tego nie nadaje.