Optimus Prime przechodził między gruzami dawnego miasta.Nie minęło dużo czasu od kiedy wojna się rozpoczęła. Westchnął kiedy po raz kolejny zobaczył szczątki jakiegoś bota i botki. Nagle usłyszał jakiś dźwięk. Automatycznie wyciągnął broń ,by w przypadku deceptikona móc się obronić. Powoli przybliżał się do źródła hałasu. Ku jego zdziwieniu zauważył małego żółtego bota nie starszego niż 8 lat ,który próbował uwolnić swoją nogę spod gruzów. Na samym początku był tak zaskoczony ,że nie poruszył się o milimetr ,ale gdy tylko zauważył łzy cieknące po twarzyczce bota powoli podszedł. Słysząc ciężkie kroki młody mech zwrócił wzrok w stronę Optimusa i zaczął panikować. Nie wiedział ,że to autobot ani tym bardziej sam ich przywódca, nikt nigdy go tego nie uczył, jedyne co wiedział to ,ze trwa wojna i wszyscy dzielą się na dwie frakcje ,z czego jedna jest dobra ,a druga zła. Jedynymi osobami jakie znał byli jego rodzice oraz rodzeństwo ,którzy uznali go za zbędną i zabierającą zapasy rzecz po czym zostawili na pastwę losu w środku rozpadającego się miasta.
-Hej spokojnie mały. Nie skrzywdzę cię.-Optimus wykorzystał swój niezwykle spokojny głos nie chcąc go bardziej straszyć.
-Ile masz lat?
-S-sześć.
-Zaczekaj wydostaniemy twoją nogę i zabiorę cię w bezpieczne miejsce dobrze?
Optimus w odpowiedzi otrzymał kiwnięcie głową.Gdy pozbył się gruzów już nawet bez pomocy medyka mógł stwierdzić duże uszkodzenia.
-Jak masz na imię?
-B-Bumblebee.
-Dobrze Bee ,ja jestem Optimus Prime. Słyszałeś kiedyś o mnie?
-Nie...ty jesteś tym złym...?
-Nie, Bee. Ja jestem tym dobrym.Autobotem.
Kiedy to powiedział Bumblebee wydał się spokojniejszy.Widział co zrobiły i robią decepticony.
-Zabiorę cię do bazy. Masz uszkodzoną nogę ,więc będę cię niósł.
-Ani mama ,ani tata nigdy mnie nie nosili.-Bee powiedział bardziej do siebie niż do Optimusa wspominając swoje życie z rodzicami.Zawsze byli surowi i oschli w stosunku do niego.Tylko Silver....Nie! Nie może teraz o tym myśleć.Chciała mu pomóc i jako jedyna z rodzeństwa się nim interesowała przez co słono zapłaciła.Nie ma to teraz znaczenia...
Prime był zdziwiony. Nie nosili własnego dziecka? Co to za rodzice! Gdy przywódca autobotów dobrze ułożył Bee w swoich rękach ,ten wtulając się w ciepłą klatkę piersiową większego zasnął ,po kilku dniach bez odpoczynku. Widząc to, Prime powoli ruszył do bazy. Tymczasem wszyscy w bazie zastanawiali się gdzie on zniknął. Racja pokłócił się z wiceliderem zanim uznał ,że idzie na zwiady ,ale nigdy nie wychodził na tak długo. Zanim dobry przyjaciel oraz medyk zdążył skontaktować się z przywódcą ,ten jakby nic się nie stało pojawił się w pomieszczeniu.
-Gdzieś ty był?! Co ci odbiło wychodzić na tak długo?! Jesteś Prime'm i jesteś potrzebny!-wicelider ,który jeszcze nie ochłoną po wcześniejszej kłótni, krzyknął tak głośno ,że było go najpewniej słychać po całej bazie. Oczywiście hałas obudził dotychczas niezauważonego Bumblebee ,który przestraszony takim krzykiem ,zerwał się ze snu i automatycznie odepchnął się od trzymającego go bota powodując ,że prawie został upuszczony. Widząc to wszyscy,mimo delikatnego zdziwienia skąd Optimus znalazł młodego bota, posłali Ironhide'owi spojrzenie mówiące 'musisz zawsze robić tyle hałasu?'. Ratchet od razu przeskanował jeszcze niezbyt przytomnego Bee.
-Uszkodzenie lewej nogi,osłabienie organizmu z powodu małej ilości snu oraz energonu oraz dużo zadrapań i infekcji małych ran.-takie wyniki odczytał Ratchet - nie wiem ,gdzie go znalazłeś, ale to cud ,że jeszcze żyje patrząc na to ,że najpewniej nie spał ani nie jadł przez tydzień szukając schronienia. Co nie zmienia faktu ,że gdyby nie pewien bot to spał ,by dalej.
-Czyli to niby moja wina ?!
Medyk już miał odpowiedzieć ,gdy każdy usłyszał.
-Kłócicie się jak mama z tatą i Honeybee z Wasp'em.-powiedział Bee posępnym głosem wspominając swoich ,,rodziców i rodzeństwo"( pomijając oczywiście Silver ,która zostawała bardziej w cieniu),ale czy rodzina nie powinna o siebie nawzajem dbać i nie opuszczać ,gdy to jest potrzebne?
***
Kilka tygodni później nowy członek drużyny był całkowicie wyzdrowiały i zapoznany z każdym z bazy. Najbardziej jednak przywiązał się do Optimusa(który raz prawie dostał zawału iskry,gdy nie mógł go znaleźć i przez jakiś czas nie opuszczał sparklina w obawie ,że coś mu się stanie), Ratchet'a (ku zdziwieniu innych oraz medyk przywiązał się do niego również chociaż nie przyzna tego głośno) oraz Jazz'a. Do tego młodziak ma zapędy na żołnierza. Nie raz przyglądał się jak ćwiczą ,sam był zdolny powalić Smokescreen'a( który ma 14 lat). Jest tylko jedna osoba ,która budzi jego niepokój. Blackblood. Nie ważne kiedy na niego spojrzy widzi jakby nienawiść do wszystkich oraz zawsze wygląda na złego ,gdy za każdym razem nie może iść na obrady. I w końcu stało się. Jako ,że nikt nie mógł się zająć Bumblebee, Prime musiał wziąć go obrady i aby się nie nudził otrzymał datpada ,w którym zaczął rysować komandorkę Flowertrap siedzącą naprzeciwko. Mimo ,że był skupiony na tworzeniu portretu botki zapamiętywał każde słowo ,które usłyszał. Nie obchodziło go to ,a jednak coś w nim kazało to zapamiętać. Kiedy skończył ,spotkanie nawet nie było w połowie. Postanowił ,że podaruje rysunek Flowertrap i pójdzie spać. Zsunął się, więc z krzesła i obszedł stół ,by komandorka otrzymała jego naprawdę dobry rysunek jej podobizny. Ta rozczulona pogłaskała jego głowę mówiąc dziękuję. Gdy oznajmił ,że idzie spać usłyszał kilka ,dobranoc, oraz ,nie zaśnij po drodze, od Ironhide'a. Tak ,więc ruszył do swojej kwatery. Niestety po drodze spotkał Blackblood ,zaś ten zaciągając młodszego w nieużywane miejsce statku ukazał deceptikońskie oblicze.
-Gadaj o czym mówili i co zaplanowali!-warknął wiedząc ,że sparkliny w jego wieku mają tendencję do zapamiętywania wszystkiego co usłyszą.
-Nie powiem!!
-Mów albo pożałujesz!
-Nie!
Deceptikon zaczął wbijać swoje ostre pazury i zostawiać rany na twarzy,głowie, ramionach oraz szyi młodego autobota. Wiedząc jednak ,że ten nic nie powie zaczął go podduszać i wbijać pazury przy okazji zaciskania. Chcąc się ratować Bee zrobił coś czego dziecko w jego wieku nie powinno jeszcze umieć. Zamienił dłoń w działko plazmowe. Na jego szczęście mimo zacisku na szyi udało mu się strzelić, zranić trochę Blackblood'a i wyswobodzić. Od razu ruszył do sali obrad. W czasie biegu zmienił działko z powrotem w dłoń. Czuł jak energon cieknie z ran ,ból jaki czuł spowalniał go na tyle ,że słyszał Blackblood'a kilka kroków za sobą ,co powodowało ,że starał się jeszcze przyśpieszyć. Wiedział, że jak dotrze będzie cały w własnym energonie. Ale co poradzić? Jedyne co pragnął to iść spać ,a to że podczas tego dystansu spotkał zamaskowanego deceptikona to nie jego wina. Pierwszą rzeczą jaką wpadła mu do głowy ,gdy wbiegał do sali obrad to schować się za Ironhide'm ,a raczej za jego nogą ,ale to nie ważny szczegół. Jednak Ironhide okazał się za daleko na i tak poranione i wyczerpane ciało sparklina,więc Jazz został obronną ścianą dla Bee ,który cały w energonie i łzami w optykach wtulił się w jego nogę. Blackblood nie wiele myśląc wbiegł za swoją ofiarą dając się złapać przez ,delikatnie mówiąc ,rozzłoszczone autoboty. Nie było dziwne ,że zaraz po zobaczeniu Bee całego we własnym energonie instynkty zadziałały i kazały chronić ,,potomstwo". Kochający muzykę robot od razu delikatnie podniósł Bumblebee i szybko ruszył do Ratchet'a.Gdy dotarł na miejsce starszy mech zaczął opatrywać sparklina ,który szukając komfortu po strasznym przeżyciu ,próbował się w niego wtulić i zasnąć ,co niezwykle utrudniało opatrywanie.
-Co się stało?-zapytał medyk ,gdy skończył opatrywanie i pozwolił najmłodszemu wtulić się w niego i zasnąć.
-Blackblood okazał się deceptikonem. Przez jakiś czas Bee był na spotkaniu ,a potem uznał ,że pójdzie spać. Po kilkunastu minutach wbiegł cały w energonie a za nim Blackblood.
-Hmm.
-Ale dlaczego zaatakował Bumblebee? Przecież to tylko dziecko...
-Chyba wiem dlaczego...
-Wiesz?
-Bumblebee jest w wieku kiedy zapamiętuje wszystko co usłyszy. Nie ważne ,że może go to nie obchodzić. Może nawet zbytnio nie słuchać ,ale i tak zapamięta. Blackblood musiał o tym wiedzieć i chciał to wykorzystać ,ale Bee nic mu nie chciał powiedzieć.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł zmartwiony Prime.
-Wszystko z nim dobrze?
-Tak na szczęście nic nie zostało uszkodzone ,ale obawiam się ,że Bee chcąc uciec zamienił dłoń w działko plazmowe co może sprawić wycieńczenie organizmu oraz ból z powodu przedwczesnego dokonania tego. -zmartwienie było słyszalne.
-Co się stało z deceptikonem?-Jazz zapytał bardziej z chęci odgonienia myśli ,że Bee będzie czuł ból niż z współczucia lub zainteresowania do deceptikona.
Optimus przez chwilkę był cicho zanim odpowiedział.
-Instynkt ....zadziałał..?
Wiadome od początku było ,że Optimus zacznie traktować Bumblebee jak syna i jego instynkty będą silniejsze ,dlatego ani Ratchet ani Jazz nie mieli wątpliwości co się stało. To nie było tak ,że coś im nie pasowało ,postąpili by tak samo. Bee jakby wyczuwając obecność mecha ,którego zaczął traktować jako swojego stworzyciela delikatnie się przebudził. Medyk oddał Prime'owi sparklina zanim ten rozbudził się bardziej wiedząc ,że zaśnie ponownie w rękach Optimus'a.
-Będziemy musieli przenieść bazę. Aktualnie będziemy mogli przebywać w bazie Wschodniej(nie wiem czy to możliwe ,ale uznajmy ,że to jedna z baz autobotów-wreckerów ,która została nieodkryta przez decepty).
-Tam gdzie jest Ultra Magnus?
-Tak.
-Ciekawe jak zareaguje na Bumblebee...
-Aktualnie Magnus lubi sparkliny i uważa je za ważne w utrzymaniu naszej rasy biorąc pod uwagę wojnę.
Kilka dni później wszyscy byli w drodze do nowej bazy. Mimo zmartwienia Ratchet'a Bee nie okazywał ,że coś go boli. Gdy byli odpowiednio blisko Wschodniej ci co wieźli energon i inne potrzebne rzeczy wyjechali na przód by szybciej dojechać do odpowiednich hangarów.
Optimus od razu po wkroczeniu do bazy ruszył do gabinetu Ultra Magnusa. Nie był zdziwiony ,że żadna osoba ,którą mijał nie zauważyła małego mech'a podążającego blisko niego. Bee był niewielki. Gdy dotarł do gabinetu ,wziął głęboki oddech i zapukał. Mimo wszystko obawiał się reakcji Magnusa. Po usłyszeniu ,proszę, wszedł do pomieszczenia.
-Miło cię widzieć Prime. Mogę się dowiedzieć o całej sytuacji z Blackblood'em?
-Może lepiej ,żebyś pierwsze kogoś poznał...-słysząc to Magnus zrobił pytającą minę.
Optimus podniósł zdezorientowanego całą sytuacją i otoczeniem Bumblebee, by Ultra Magnus mógł go zobaczyć. Po chwili ciszy ,sparklin znalazł się w rękach zafascynowanego Magnusa.
-Jaki śliczny sparklin! To twój syn?
-Nie ,nie! Znalazłem go kilka miesięcy temu. Od tamtej pory opiekuje się nim.
-Czyli to twój adopcyjny syn.
-Tak-Prime westchnął wiedząc ,że nic nie zdziała próbując zaprzeczyć faktom.
Ale chociaż reakcja nie była negatywna.Oto pierwszy one-shot na temat dzieciństwa/dołączenia Bee.Powinny pojawić się inne wersje w przyszłości. Bumblebee sięga Optimus'owi trochę za kostkę(?). Piszę ludzkie lata, bo nie mam zielonego pojęcia jak inaczej powinnam napisać. Tak ,wiem. Sparklin. Użyłam w pewnym sensie angielskiego słowa ,ale po przetłumaczeniu sparkling na polski głupio by to brzmiało. I tak ,żeby lepiej zrozumieć jak małego Bee sobie wyobraziłam to proszę:
Patrzcie na tą niższą czerwoną krawędź.(i nawet możecie zobaczyć o której godzinie mam zwyczaj pisać XD)
Oraz....wow, w momencie kiedy dopisuję to zdanie (czyli przed publikacją, bo uznałam ,że lepiej ogarnąć jakiekolwiek błędy i dopiero publikować) 1 osoba przeczytała najpierwszego one-shota! Jestem zaskoczona ,że ktokolwiek to przeczytał i także bardzo wdzięczna ,że była w stanie to coś przeczytać.
Także bajo i do następnego shota!
CZYTASZ
One-shoty
RandomNo co tu pisać, zwykle one-shoty. Żadnych paringów(?), bo ja się do tego nie nadaje.