Nina szybkim krokiem przechodziła z alejki do alejki, obserwując swoje otoczenie. Miała nadzieję, że w końcu zauważy gdzieś Hope i będzie mogła wdrożyć swój plan. Niestety, wszystko zależało od tego jakie będzie miała szczęście. Hope musi być sama, inaczej jej plan nie wypali. Najwidoczniej szczęście uśmiechnęło się do Niny , gdyż po chwili zauważyła przechodzącą Hope. Uśmiechnęła się do siebie, po czym opanowała mimikę twarzy. Przybrała przerażony wyraz twarzy po czym podbiegła do czarownicy.
- Hope! Jak dobrze, że cię spotkałam! - zaczęła pospiesznie Nina - Anabelle potrzebuje pomocy!
- Co się stało? - zapytała zaskoczona Hope.
- Zbierałyśmy razem grzyby i w pewnym momencie Anabelle znalazła jakiegoś takiego dziwnego. Chciała mu się przyjrzeć, więc go zerwała a on tak jakby wybuchł! - tłumaczyła szybko - Ciężko mi to opisać. To stało się tak szybko. W jednym momencie podnosiła tego grzyba a w drugim upadła.
- Grzyb... wybuchł? - nie dowierzała Hope.
- Tak i wydobył się z niego dym. Znaczy to chyba był dym, wyglądało jak dym - kontynuowała - trujący przypuszczam, bo jak Anabelle upadła to jakikolwiek kontakt z nią stał się niemożliwy.
- Gdzie jest Anabelle? - zapytała zmartwiona Hope.
- W lesie , tam gdzie upadła. Nie byłam w stanie jej podnieść, a nie chciałam jej ciągnąć taki kawał drogi. Dlatego przybiegłam tutaj. Proszę cię , pomóż jej.
- Dobrze, pójdę po resztę i możesz nas zaprowadzić do niej.
- Nie mamy czasu na to - ponagliła Nina - przyznam ze wstydem, że zanim zareagowałam to Anabelle leżała już kilka minut.
- Dlaczego nie zareagowałaś od razu? - zdziwiła się Hope.
- Bo myślałam, że to jakiś głupi żart, okey? - odparła poddenerwowana - czasami stroimy sobie nawzajem takie głupie żarty. Myślałam że tym razem też sobie żartowała.
- W takim razie prowadź.
Nina odwróciła się i ruszyła przed siebie. Uśmiechnęła się pod nosem gdy usłyszała kroki Hope podążające za nią.~~~
Hope miała dziwne wrażenie, że zaraz coś się stanie. Jednak myśl o biednej Anabelle nie pozwalała jej zawrócić. Nina prowadziła ją coraz głębiej w las, ale skoro zbierały grzyby to miało to sens. W pewnym momencie Hope zdała sobie sprawę, że są niedaleko domu Ian'a. Dlaczego zbierały grzyby tak blisko tego miejsca? Zaczęła zastanawiać się Hope. W końcu Nina się zatrzymała.
- Nina? To tu? Gdzie Anabelle? - dopytywała Hope.
- Nie ma żadnej Anabelle tutaj - odezwał się głos zza niej - jestem tylko ja.
Hope szybko się odwróciła. Z niedowierzaniem wbiła wzrok w Vivian, która stała z niezwykłą pewnością siebie.
- Vivian?! Co ty tu robisz!? - zapytała Hope, powoli rozumiejąc, że Nina ją okłamała.
- Chyba nie sądziłaś, że zostawię was w spokoju? - odpowiedziała rozbawiona Vivian - przybyłam po zemstę i ją dostanę.
- Nie ma mowy, że ci się uda.
- Może wcześniej by mi się nie udało... Ale teraz? Teraz mam do tego możliwość i to wykorzystam.
- O czym ty mówisz?
- Za niedługo się dowiesz. A teraz dobranoc.
Zanim Hope zdążyła cokolwiek zrozumieć, Vivian rzuciła na nią zaklęcie. Szok przeszedł jej całe ciało a przed oczami pojawiły się mroczki. Upadła na ziemię, tracąc przytomność. Vivian chwilę odczekała po czym zwróciła się do Niny.
- Na co czekasz? Musimy ją przenieść, zanim się obudzi.~~~
- Ta czarownica uciekła - poinformowała Nina - nie wiem jak to zrobiła, wszystko było zamknięte.
Vivian westchnęła po czym machnęła ręką.
- I tak nie będzie w stanie pomóc Hope. Jest już na to za późno - stwierdziła Vivian - nawet jak poinformuje resztę tej bandy to będzie już po wszystkim.
- Masz rację - zgodziła się - to co teraz?
- Teraz możesz robić co chcesz - odparła Vivian - ja porozmawiam sobie z Hope na osobności.
Nina już chciała zaprotestować, ale Vivian szybko ruszyła do pomieszczenia, w którym znajdowała się Hope. Czarownica powoli się budziła. Zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu. W tej samej chwili weszła Vivian.
- Widzę że już się obudziłaś.
- Jak ty to zrobiłaś?
- Opowiem ci pewną historię, chcesz? - odparła Vivian.
- A mam jakieś wyjście? - odgryzła Hope.
- Nie - zaśmiała się - podczas moich podróży między miasteczkami, znalazłam pewne opuszczone miejsce. Jedyne co tam było ciekawego to posąg i książka. Wyobraź sobie moje zaskoczenie, kiedy z książki wydobył się głos.
Hope zmarszczyła brwi. Głos? O czym ona bredzi? Zastanawiała się zdziwiona. Vivian za to wcale nie była zniechęcona ciszą czarownicy.
- Jak się okazało, jest to czarownicą, która została niesłusznie ukarana. Scarlett. Może o niej słyszałaś? Zaoferowała mi nagrodę za pomoc w uwolnieniu jej - Vivian całkowicie zignorowała spojrzenie Hope - obie mamy podobny cel. Obie chcemy się zemścić. Pomoże mi jak ją tylko uwolnię. W końcu ktoś kto mnie w pełni rozumie. Już nie wspominając, że to ona podarowała mi trochę mocy - kontynuowała zadowolona z siebie - nawet nie wiesz jaką przyjemność mi to sprawi, zabrać tobie trochę mocy. Ah gdyby nie ta jasnowłosa czarownica to bym nawet nie wiedziała, że ty jesteś kluczem do wolności Scarlett.
- Seline ci powiedziała jak uwolnić Scarlett? - zapytała oszołomiona Hope.
- Po czasie tak,tyle musiałam się nad nią namęczyć zanim cokolwiek pisnęła wartego uwagi - odparła dramatycznie Vivian - ale w końcu zaczęła gadać od rzeczy. Twierdziła, że Scarlett mnie okłamuje! Ale wiem lepiej, Scarlett jest po mojej stronie.
- Vivian ty nie wiesz co ty mówisz - wtrąciła szybko Hope - Scarlett nie jest tym za kogo się podaje. Cokolwiek ci powiedziała jest kłamstwem stworzonym na jej korzyść! Wiesz dlaczego została uwięziona?
- Została uwięziona, bo się broniła a nikt nie chciał wysłuchać jej wersji wydarzeń - odparła pewna siebie Vivian.
- Nie prawda! Scarlett gardziła wszystkimi nadnaturalnymi. Niesłusznie zabiła wilkołaka, gdy ten chciał zwrócić jej naszyjnik. Nawet nie dała mu się wytłumaczyć zanim rzuciła zaklęcie. Był świadek, który potwierdził tą wersję zdarzeń. Scarlett powiedziała ci to co ukazało ją w lepszym świetle, ale to nie była prawda.
- Naprawdę myślisz, że ci uwierzę? - prychnęła Vivian - ona dała mi coś czego od dawna pragnęłam Hope. Myślisz, że zrobiła by to gdyby miała mnie za nic?
- Vivian ty naprawdę nie rozumiesz! Moment w którym ją uwolnisz to moment twojej śmierci!
- Kłamiesz!
- Dlaczego miała bym kłamać? Ona cię tylko wykorzystuje! Żeby odzyskać swoje ciało , zabierze twoją energię życiową!
- Wiesz co? Mam dość twoich kłamstw - Vivian podeszła do Hope - może lepiej po prostu zabiorę się za uwalnianie Scarlett, nie sądzisz?
Hope nawet nie zdążyła się odsunąć. Vivian mocno chwyciła jej ramię i z satysfakcją czuła jak silna moc napływa. Hope z przerażeniem patrzyła na rudowłosą, czując jak część jej mocy upływa. Usatysfakcjonowana rudowłosa obróciła się na pięcie i wyszła, zostawiając Hope samą.
CZYTASZ
One-shoty
RandomNo co tu pisać, zwykle one-shoty. Żadnych paringów(?), bo ja się do tego nie nadaje.