Początek

59 3 6
                                    

Pojawi się kilka przekleństw. Tylko ostrzegam!

Rok 2006, Detroit, 5 luty 12:43
Perspektywa Bumblebee

Naprawdę tego nie przemyślałem. Ale co innego miałem w sumie zrobić? Gdybym został to pewnie bym został pocięty na kawałeczki. A teraz nie dość, że nie mam kryjówki to jeszcze przejechałem przez jakąś... Barierę? Pole magnetyczne? Nie jestem pewien, poczułem tylko jak przebijam się przez jakąś ścianę energii. Jak mnie zabije to przynajmniej chyba bezboleśnie. Mam przynajmniej taką nadzieję. A jak nie to cóż, po 2 wojnie światowej i tym co mnie wtedy spotkało, mam już wyjebane. Ale teraz póki co muszę się ogarnąć i dowiedzieć, gdzie jestem. Może włączę holoformę i się kogoś zapytam. To chyba będzie rozsądne. W sumie dużo to ludzi jest. Czekaj... Dlaczego niektórzy mają zwierzęce uszy i ogony?! Skrzydła? Rogi? Gdzie ja jestem?! Moment... Ta bariera.... Ona oddzielała te dwa światy od siebie.

Perspektywa Caroline

Poddaję się, jestem ślepa. I zaczyna mi się robić gorąco w tej kurtce.
-Maggie? Widziałaś moje okulary?
-W lodówce! Część zamrażalnika, ta najwyższa półka!
-Okey-- Czekaj... Co kurwa?! Magdalene Isabelle Carano, co moje okulary robiły w zamrażalce?!
-To było dla dobra nauki!
-Dobrze wiesz, że ja bez okularów jestem ślepa wręcz!
-Nawet w nich jesteś ślepa.
Dziękuję Ci moja kochana przyjaciółko za stwierdzenie oczywistości. Mam nadzieję, że nic im się nie stało. No, bo co powiem okuliście? Współlokatorka włożyła okulary niechcący do zamrażalki? No już widzę jak mi wierzy. Zima a tu okulary w zamrażalniku.
-Ann już czeka w kawiarni, musimy się pospieszyć, więc zakładaj okularki i biegniemy.
-Chwila, zaparowały mi teraz. Chyba że będziesz mnie kierować jak ślepego to może się nigdzie nie wypierdolę.

Perspektywa Damiana

Czemu to ja zawsze muszę być na służbie? Czemu to ja muszę cały czas patrolować? Mój wyczulony słuch jest tylko trochę lepszy od reszty moich pobratyńców. Dużo mi nie pomoże w razie potrzeby. Co najwyżej będę łatwiejszy do pokonania, jeśli napastnik będzie miał coś głośnego. Przynajmniej mam Marka do pomocy... Chwila! Ten dźwięk? Szum? Dźwięk spawania?
-Marek słyszysz?
-Co? - rudy pół wilk postawił uszy - Co ty znowu słyszysz?
-Słuchaj! - zrobiłem chwilę przerwy by był w stanie usłyszeć - słyszysz ten dźwięk?
-Damian nie zapominaj, że masz bardziej wyczulony słuch niż wszyscy inni. Ja nic nie słyszę, więc albo ciebie już kompletnie popierdoliło, albo słyszysz jakiegoś komara czy jakieś inne gówno.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne. Ja naprawdę coś słyszę - mówiąc to spojrzałem krytycznie na rudego żołnierza.
-To prowadź, może to coś niebezpiecznego.
-No i o takie podejście mi chodzi... - mruknąłem pod nosem, po czym pędem ruszyłem w stronę szumu.

Kilka minut później

Stałem z Markiem przyglądając się barierze. Nie wyglądało to dobrze.
-To jest martwiące... - cichy głos mojego towarzysza zwrócił moją uwagę.
-Bardzo... Co by było wstanie rozerwać barierę w taki sposób?
-Na pewno coś szybkiego, sądząc po śladach na asfalcie to samochód. Ale żeby rozerwać barierę to musiał jechać ponad 180 km/h...
-Żaden człowiek z 'normalnego' świata nie był by wstanie jechać z taką prędkością...
-Zauważ, że bariera samodzielnie się zamyka, ktokolwiek to był musiał mieć w sobie dużą ilość mocy, która podczas przebicia bariery wydobyła się do atmosfery po czym została wchłonięta do pola.
-Powinniśmy powiadomić wiedźmę albo maga, lepiej żeby pomogli naprawić pole magnetyczne zanim jakiś człowiek tu się zakręci.
-Masz rację, ruszajmy.
Ostatni raz spojrzałem na niewidoczne dla osób z drugiej strony pole i ruszyłem w stronę miasta, a dokładniej ratusza. Jednakże uczucie, że stanie się coś co zmieni moje życie na zawsze nie dawało mi spokoju. I coś mi mówi, że początek tego wszystkiego będzie wyboisty....

Perspektywa Bumblebee

"Wyślemy Cię na Ziemię, wszystko będzie dobrze!", "Masz tylko pilnować aby deceptikony niczego nie zrobiły", "Nic ci się nie stanie!", "Ludzie to delikatne stworzenia!", "Będziesz bezpieczny, wszystko w twoich rękach!". Przypomni mi ktoś kto był tym debilem, który wysłał MNIE, cholernego nastolatka, którego nawet rodzice nie chcieli , na tak ważną misję? Chciałem się tylko wykazać, pokazać, że jestem kimś, że dam radę! (-Że nie jestem bezwartościowym bachorem, który nic nie umie... -) Nie oczekiwałem, że już na początek powita mnie wojna, a do tego światowa. Dobra koniec rozdrapywania starych ran, gdzie ja kurwa w końcu jestem, nie wiem sam. Hej! Zrymowało się. Chyba. Jeśli dalej tak pójdzie to na serio zacznę podejrzewać, że ta niewola na Syberii poprzestawiała mi w głowie. Chuj z tym, że to było z jakieś... 50 lat temu. Wow, ale ten czas leci tutaj na Ziemi. Jeszcze trochę i będzie 70 lat od kiedy jestem tutaj! Koniec. Muszę ogarnąć gdzie jestem. Myśleć o tym jak bardzo się pozmieniało od kiedy tu jestem będę myśleć, gdy znajdę kryjówkę. A teraz czas odświeżyć swoją holoforme... Po chwili w lusterku zobaczyłem duże cyjanowe oczy, ale teraz wyglądały na... Zmęczone i smutne. Niegdyś jaskrawe, wręcz nienaturalne według ludzi, złote włosy były teraz zmatowione i wyglądały prawie wręcz jakbym je rozjaśnił. Jedyne co się nie zmieniło to czarne pasemka i grzywka zasłaniającą trochę prawe oko oraz bliznę na nim. Niesamowite jak blizna zadana przez człowieka przypomina tak bardzo zwierzęcą. Trzy pionowe linie przechodzące przez moje oko na policzek. Cudem nie straciłem wtedy oka. Spojrzałem na ubrania. Czarna bluza, pod spodem żółta podkoszulka , ciemne jeansy, tramki. Nie wyglądam jakbym właśnie wrócił z wojny lub z niewoli. Co jest dobre. Szkoda tylko, że będę wyglądał jak debil wśród tych wszystkich osób ubranych w czapki i kurtki. Nienawidzę zimy...

Perspektywa Magdalene

Dopiero przyszłyśmy a Ann już chce komuś spuścić wpierdol. Wspaniale. Za chwilę wyrzucą nas z tej kawiarni i tyle.
-Ann, uspokój się, ja chce coś zjeść a ty nie ułatwiasz naszych stosunków z tym personelem - a ta wiecznie głodna, nawet wiem po kim to ma.
-To on ma jakiś problem! Nie ja.
-Dziewczyny siad - może ja coś zdziałam.
-A co my? Psy?
W tym momencie pół wilk, który siedział w kącie spojrzał się w nasza stronę z obrażoną miną. Normalnie zajebiście, nie dość, że Ann się bije z jakimś gościem to jeszcze razem z Caroline obrażają pół wilki.
-Przepraszam, nie chciałam Pana urazić.
No przynajmniej przeprosiła...
-Emm... Chciałem o coś zapytać ale chyba pójdę pytać gdzie indziej...
W drzwiach stał młody chłopak strzelam nie starszy niż 17, ubrany trochę za cienko na tą porę roku. Nawet czapki żadnej nie miał. Za nim jednak zdążyłam odpowiedzieć wyszedł. Wydaje się ciekawy... Chwyciłam moje 'ochroniarki' i ruszyłam za nim. Czas zrobić coś szalonego!
-Hej zaczekaj!
-Tak? - widać było, że mu zimno, ale co też strzeliło mu do głowy, że wyszedł tak ubrany?
-Chciałeś o coś zapytać, tak więc o to jesteśmy!
-Em, co to za miasto? - nie jest z tąd? Ale wciąż tak ubrany?
-Detroit, nie wiedziałeś? - kątem oka zauważyłam jak Caroline przygląda mu się dokładnie, najpewniej próbuje stwierdzić czy jest niebezpieczny.
-Mogę wam zaufać?
-Jasne, nasza trójka nic nie powie.
-Chodźmy może gdzieś... Gdzie jest mniej ludzi i jest cieplej, i nikt nie usłyszy naszej rozmowy.
-Możemy pójść do mojego domu. - Caroline powiedziała, ściskając jednocześnie mi rękę co znaczyło jedno. To nie będzie piękna historia o sielankowym życiu, mamy do czynienia z czymś co zmieni nasze życie.

Perspektywa ???

Los to wspaniała rzecz. To jak potrafi obrócić czyjeś życie o 360°. Niesamowite. Te delikatne nitki reprezentujące każde życie w tym Wszechświecie. Wspaniałe jest to jak te nici potrafią się ze sobą splątać lub zerwać ot tak. Gdyby zwykły człowiek to zobaczył co ja widzę 'na codzień' powiedziałby, że widok tych małych złotych, srebnych i wielokolorowych nitek splątanych ze sobą, jest czarujący, wręcz magiczny. I nie wiele by się mylił. Magia, która krąży po tym miejscu jest potężna i pradawna. Nikt kto zadarł z pradawną magią nigdy nie widział światła dziennego ponownie. Momentalny błysk zwrócił moją uwagę. Z uśmiechem zaczęłam przyglądać się jak kilka nici zaczyna splątać się, tworząc jaskrawe światło. Coś mi mówi, że będzie się dużo działo wśród tych osób. A póki co czas na zabawę ~~

Jaaa żyjeee! Tak, tak, wiem, nie było żadnych update'ów od... Kilku miesięcy? Minął długggi czas. Nie miałam weny i nie byłam wstanie nic napisać. A to jest właśnie ten obiecany od dawna one-shot, który zapowiadałam. Mam wrażenie, że wyszło ciulowo, ale cóż. Bywa. Jeszcze chyba 1 one shot i zacznę pisać obiecane oneshoty. Czarownica. Szykuj się, w końcu dostaniesz krzyk, ból i krew w historiach.

One-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz