-3-

57 2 0
                                    

Dziwnie mi było chodzić po tym domu w pojedynkę. Czułam się jak intruz. Dużo czasu wprawdzie zajmie mi przywyknięcie do tego domu, a dokładniej to do jego luksusów i rozmiarów gdy w pewnej chwili po prostu zwyczajnie zgłodniałam. 

A kiedy i po minucie w głowie odnalazłam trasę do kuchni postanowiłam się tam udać. Na moje nieszczęście ktoś w niej buszował. A raczej powinnam powiedzieć, że nie ktoś, a syn pana Dubiela we własnej osobie. 

Chłopak był ode mnie o głowę jak nie dwie wyższy, jego loki były bujne i lekko nachodziły mu na czoło. Ciało wyrzeźbione miał jak u prawdziwego sportowca i szczerze powiedziawszy powiedziałabym, że jest naprawdę przystojny. Jednak to nie to wprawiło mnie w największe zakłopotanie, a duży, czarny pies stojący wiernie przy jego lewej nodze. 

M (Marcin) - Co? Co się dzieje Tadek? - zwrócił się do psa, który dalej na mnie warczał, a kiedy i mnie ujrzał prawie polał się sokiem. - A Ty to kto? Nie przypominam sobie by ojciec zatrudniał nową pokojówkę. 

O co to to nie! 

Ja Ci tu dam pokojówkę!

Po moim trupie kurwa!

Po moim trupie dupku!

POV MARCIN 

L - Ja? Lexy Chaplin. - odpowiedziała krótko. - I nie, nie jestem Twoją pokojówką. 

Cholera! Ledwo się pojawiła, a już rozbawia.

Ciekawe co na to Tadek. 

M - Tadek? Bierz ją!

L - Jak mnie jakkolwiek tknie to przyrzekam, że zaraz oberwiecie oboje!  - i na potwierdzenie swoich słów chwyta po leżącą dotąd na blacie patelnię. 

M - Mój pies jest zazwyczaj miły dla wszystkich i to bardzo, ale dziwnym trafem chce Cię zaatakować, dziwne nie?

Uśmiecham się triumfalnie. 

Niech wie, że ze mną nie ma żartów. 

L - Nawet nie próbuj! - ściska w drobnych rączkach przyrząd. 

M - Jesteś tu od ilu? Pięciu? Trzech? A może minuty i już wydajesz polecenia? Tam też byłaś taka wyszczekana? - dopytuję i upijam ówcześnie zalanego do szklanki soku, a Tadek nadal jest mi wierny i głośno do niej powarkuje. - Chyba naprawdę muszę Was tu zostawić aby w spokoju pożarł Cię w całości. 

L - Pojebało Cię? Zabieraj tego kundla, ale już! 

Jej beszczelność mnie szokuje. Czyżby myślała, że jest ode mnie lepsza i może mnie obrażać? O co to to nie słonko. Z resztą mój pies to też chyba zrozumiał, bo zbliżył się do niej jeszcze bardziej, a strach rozświetlił jej oczy. 

M - Po pierwsze to ostatnia sytuacja w, której podnosisz na niego rękę, a po drugie... - ostrzegam ją wpatrując się w jej pięk... zwyczajne, nasycone w obecnej chwili nienawiścią oczy. - nigdy, ale to naprawdę nigdy więcej nie próbuj mnie obrażać. A wiesz czemu? Bo to Ty robisz tu za intruza, nie ja. Ja się tu urodziłem, Ty zaś w jakiejś zapchlonej i pewnie zabitej dechami dziurze. 

L - A nawet jeśli to nie znaczy, że mój małomiasteczkowy słowniczek nie zna takiego słowa, które zaczyna się na "du" a kończy na "pek" albo "de" "bil". - syczy przez zaciśnięte zęby niczym wąż, a jej ton jest tak napakowany nienawiścią i bezczelnością, że to normalnie jakiś hit. 

M - Posłuchaj szmato! - mrużę wytrącony z równowagi oczy lecz kiedy i zamierzam, a raczej zamierzałem jej coś dopowiedzieć do moich jak i pewnie jej uszu bowiem spojrzenie jej nagle łagodnieje dociera odgłos kroków. 

ML - Oo jak cudownie, że się poznaliście! - pani Chaplin klaszcze uradowana w dłonie, a po chwili u jej boku staje mój ojciec ubrany w odświętny garnitur i lakierowane buty. - Dziś wieczorem idziemy na kolację by jako rodzinka się zintegrować tak więc bądźcie gotowi o ósmej, dobrze? 

Razem z Lexy potakujemy głowami, bo tak naprawdę co nam pozostało. 

pD - Swoją drogą widziałaś kochana naszego Tadzia? - zwraca się do brunetki tata oraz przycupuje tuż przy wyspie kuchennej. 

L - Tak to naprawdę cudowny piesek. Nawet tutaj sobie z nami siedzi, prawda Marcin? 

To, że tak uprzejmie się do mnie zwraca jest kolejnym szokiem. W końcu zaledwie parę chwil temu chciała mnie zabić. 

M - Tak, właśnie ich zapoznawałem. - lgnę w kłamstwo i obdarzam ich dwójkę wymuszonym uśmiechem. - A teraz przepraszam Was najmocniej, ale muszę się szykować. 

pD - Jasne, nie ma problemu synu. 

A kiedy i opuszczam kuchnię oddycham ze spokojem, a następnie i słyszę jak szykowanie polecane jest także Lexy. 


DWA ŚWIATY - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz