-32-

35 3 0
                                    

POV LEXY

I tak jak Marcin zapowiedział tak też około godziny osiemnastej w naszym domu pojawili się Paweł i Kuba. Będąc w swoim pokoju słyszałam dzwonek do drzwi, a zaraz potem głośny ryk ekscytacji chłopców. Minęło raptem kolejne dziesięć minut kiedy to moje rozmyślenia na balkonie przerywało niespodziewane nadejście wiadomości tekstowej sms.

Marcin 💖 wysłał Ci wiadomość. Kliknij aby otworzyć jej treść.

Marcin 💖: Ile razy jeszcze mam Cię błagać abyś w końcu do nas zeszła i z nami posiedziała?

Tłumię w sobie cichy chichot. Chłopak wprawdzie prosił mnie abym już teraz razem z nim na dół zeszła, ale ja uparcie to wypierałam twierdząc iż chciałam też dać im odrobinę przestrzeni. 

Marcin 💖: W końcu coś mi obiecałaś.

do Marcin 💖 : Tak pamiętam, że obiecałam i tak niebawem zejdę.

Czekam na odpowiedź przez dłuższy czas lecz kiedy ta nie nadchodzi zablokowuję ekran urządzenia i zeskakuję z łóżka. Chwilę myślę co robić aczkolwiek ostatecznie podchodzę do ogromnego lustra, przyglądam się własnemu odbiciu przez dosłownie kilka sekund, a następnie poprawiam lekko pofalowane włosy. 

A kiedy i mam zamiar opuścić owe pomieszczenie mój telefon zaczyna wibrować.

Marcin 💖: Słyszę ruch u góry domu co więc oznacza iż mam nadzieję, że to Ty.

Nie odpisuję tylko narzucam na siebie starą szarą bluzę z kapturem. Chwilę biję się z myślami czy aby na pewno jest to dobry pomysł, ale ostatecznie kapituluję.

W końcu coś mu obiecałam prawda?

| *** |

K - O proszę proszę, a kogo moje oczy widzą? - wykrzykuje radośnie szatyn po czym wstaje z kanapy i przytula mnie na powitanie. - Cześć Lexy, fajnie, że przyszłaś.

L - Właściwie to poprosił mnie o to Marcin, ale tak cześć Kubuś.

Chwilę później Paweł także powstaje z kanapy, odkłada pada od konsoli na stolik kawowy i też lekko mnie przytula. Odsuwamy się od siebie, a wtedy dopiero rozglądam się dookoła za wolnym miejscem, które mogłabym zająć.

M - Zaraz zrobię Ci miejsce siostra, siadaj. - oznajmia nagle brunet po czym szybko wstaje z kanapy. - Idę po piwo, które przynieśli chłopaki chcesz też?

Aha czyli przy jego kumplach w dalszym ciągu jestem jego przybraną acz jednak siostrą. Z resztą może to i lepiej, że nie wiedzą?

L - Jeśli chcesz.

Chłopak uśmiecha się pogodnie, a następnie znika w głębi domu. Ja natomiast zostaję tutaj sam na sam z jego przyjaciółmi.

P - Tooo jak tam było pod namiotami Lexy? - zagaduje Paweł. - Marcin wspominał coś, że zasnęłaś podobno w połowie filmu.

Na ułamek sekundy utykam wzrok w podłodze, a jednocześnie zastanawiam się czemu i dlaczego im powiedział? Co więcej mam nadzieję, że o naszym akcie miłości nie mówił. Bo jeśli mówił to może szykować się na pewną śmierć.

L - Fakt faktem nie w połowie, a w jego jednej trzeciej, ale tak dobrze się bawiłam i z nim wytrzymałam haha.

Oboje przyjaciele się śmieją, a w tym samym momencie do salonu wraca brunet i podaje każdemu z nas puszkę z zimnym piwem.

M - A co tu tak wesoło?

L - A tak tylko sobie mówimy o naszym wspólnym wyjściu pod namiot. - uśmiecham się otwierając napój. - Nie spodziewałam się, że sprzedasz im wszystkie szczegóły.

| *** |

Reszta wieczoru mija nam na śmiechu, żartach i kilku kolejnych puszkach smakowego piwa.

Chłopcy grają na konsoli w FIFĘ, a w międzyczasie opowiadają o swoim dzieciństwie.

Paweł pomimo gróźb ze strony mojego chłopaka postanawia wyjawić mi kilka żenujących faktów na jego temat za co delikatnie się mu obrywa. Kuba przytacza historię z nieudanej wyprawy nad rzekę oraz wypadek ze spaghetti, a ja opowiadam im jak to było wychowywać się w Kościerzynie. Co więcej dodaję także kilka cennych wspomnień o przeżyciach z Tiną, a wszyscy zgromadzeni wybuchają na nie śmiechem.

A jako, że był środek nocy, a my nie mieliśmy w lodówce nic ciekawego do jedzenia zamówiliśmy pizzę, a głośny dzwonek do drzwi właśnie zasygnalizowuje jej przyjazd.

M - Będziesz tak kochana i przyniesiesz talerze z kuchni, a ja odbiorę jedzonko? - prosi szeptem Marcin uprzednio całując mnie lekko w usta kiedy to Kuby i Pawła nie ma w pobliżu.

L - Będę o ile pozwolisz mi zrobić sobie domowe spa. - prześmiesznie mruży oczy. - Takie no wiesz z maseczkami, dokładniejszą pielęgnacją buźki i innymi takimi bajerami.

M - Czy to konieczne? - spoglądam na niego wymownie. - Oh no dobrze niech będzie.

Kiedy kończy wypowiedź powstaję z kanapy i kieruję się ku kuchni. Wyciągam cztery białe talerze, przygotowuję sztućce choć wątpię, że ktoś z nich skorzysta i powracam ku wyjściu z pomieszczenia. A kiedy i już jestem tuż przy progu do moich uszu dociera wyraźnie poirytowany, podniesiony głos.

M - Nikt Cię tu nie zapraszał Błoński.

Podążam za jego głosem. Przystaję jednak przy lustrze mieszczącym się nieopodal ściany oddzielającej przedpokój z całą resztą wilii i wychylam się nieznacznie za futrynę. 

Przy głównych drzwiach znajdują się Marcin, Paweł i Kuba a naprzeciwko nich ledwo trzymający się na nogach Kacper.

Kb - Dalej nie rozumiesz? - syczy jeden z nich. - Spierdalaj stąd!

Kacper prycha.

K - Bo co mi zrobicie tym razem w trzech?

Nawet z odległości kilku metrów dostrzegam jak plecy Marcina się spinają, a palce u rąk zaciskają w pięści.

K - Jakoś wcześniej nie umiałeś sobie sam ze mną poradzić to teraz znalazłeś sobie błahych obrońców, co Dubiel?

M - Kuba nie wyraźnie powiedział? Spierdalaj stąd zanim wezwę gliny!

Ciemnowłosy próbuje minąć chłopców lecz Ci stoją hardo nie pozwalając mu wejść do środka.

K - Okey jak wolisz Dubiel. - i pluje w jego stronę. - Żebyś się tylko nie obudził z rączką w nocniku.

M - Po moim trupie kurwa! - cedzi przez zaciśnięte zęby.

A kiedy i na ułamek sekundy Błoński na nowo do nich, a raczej niego samego podchodzi decyduję się wyjść z ukrycia.

L - Hola hola, a co tutaj się dzieje?

DWA ŚWIATY - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz