-10-

43 3 0
                                    

W momencie powrotu do domu, a także w, którym to wyszliśmy, a właściwie to ja wyszedłem albowiem Lexy bezwładnie spoczywała mi w ramionach badawczo się jej przyglądałem. Teraz gdy jej długie włosy były już rozpuszczone, a na dodatek nie zakrywały całokształtu jej twarzy mogłem dostrzec pewne szczegóły, których wcześniej nie ujrzałem. 

Miała ona piękną, długą szyję, wysokie kości policzkowe i długie ciemne rzęsy przez co nie wiedzieć czemu się uśmiechnąłem.

Jednak to nie to zwróciło najbardziej moją uwagę, a fragment tatuażu, który ulokowany był przy jej lewym uchu.

Za kształt rysunku służył węzeł.

Węzeł uformowany w ósemkę.

Symbol przywiązania, głębokiej miłości i nieskończoności.

Co ciekawe ja też taki malunek miałem i w sumie to dalej mam aczkolwiek póki co nikt poza mną samym o tym nie wiedział.

I lepiej żeby tak póki co zostało.

| *** |

Światła pod domem jak zwykle były zapalone. Na zewnątrz trwała w najlepsze noc, gdzieniegdzie przelatywały nocne ptaki i nietoperze, a ja modliłem się w duchu aby nasi rodzice twardo spali.

M - Lexy? Lexy? - delikatnie nią potrząsnąłem lecz gdy przez kolejne minuty nie odpowiadała ponownie chwyciłem ją w ramiona, zamknąłem swój samochód po czym i skierowałem się w głąb domu.

L - G-gdzie m-my j-jest-teśm-my? - spytała w pewnej chwili tak cicho i tak sennie, że ledwo mogłem, ale jednak ją zrozumiałem.

M - W domu Lexy, w domu. - odpowiedziałem, a dosłownie chwilę później wszedłem do jej pokoju oraz ułożyłem pod delikatnym kocem w jej łóżku.

L - Z-zost-taniesz? - dopytała. - P-proszę. B-bardzo się t-ter-raz b-boj-ję. - w jej głosie słyszalne było przerażenie.

M - Ale spokojnie jesteś już w domu. Swoim domu, a nawet pokoju i nic naprawdę Ci nie grozi.

L - M-marcin proszę.

Spojrzałem na nią zdziwiony, a po chwili w ciemności napotkałem jej błyszczące, przerażone oczy.

M - Boisz się ciemności i dlatego, tak?

Jej ciałem wstrząsnął nieprzyjemny, niekontrolowany dreszcz dlatego niewiele myśląc mocno ją do siebie przytuliłem. Na całe szczęście dziewczyna się przed tym nie broniła, a jedynie to bezapelacyjnie zaakceptowała i również oddała się chwili.

M - To jak w końcu? Mam zostać czy iść sobie? - dopytałem po dziesięciu sekundach od zakończenia przyjemnej pieszczoty. 

L - Iść. 

I tak jak poprosiła tak też by nie naruszać jej przestrzeni zwanej prywatnością zrobiłem.

DWA ŚWIATY - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz