-6-

46 3 0
                                    

Zbliża się północ, a ja po dzisiejszej sytuacji w restauracji dalej nie śpię.

Wprawdzie złość już dawno ze mnie wyparowała no, ale jednak decyduję się wstać z łóżka. Zgarniam telefon z szafki i wychodzę na taras. Na zewnątrz jest przyjemnie ciepło, a wszystko dookoła oświetla ogromny księżyc. Odblokowuję smartfon i piszę do przyjaciółki w nadziei, że jakimś cudem też nie śpi. Czekam kilka minut, ale żadna odpowiedź nie nadchodzi.

Wzdycham głęboko.

Rozglądam się po balkonie jak zlęknione dziecko i kuszona przez samego diabła ruszam na jego drugi koniec. Z każdym krokiem serce zaczyna mi coraz mocniej bić. Marcina pewnie i tak nie ma w domu, a fakt, że w takim wypadku nie potrafię powstrzymać ciekawości przed zajrzeniem do jego pokoju jest jeszcze silniejsza.

Robię kilka kroków. Zaczerpuję jeden głębszy wdech po czym i zatrzymuję się przy pierwszym, dużym oknie. Mija chwila nim mój wzrok przyzwyczaja się do panującego w środku półmroku. Dostrzegam biurko, ogromny telewizor i sporych rozmiarów łóżko, które znajduje się na wprost okien. Wytężam wzrok zauważając niewielki ruch na materacu. Wpadające do pomieszczenia światło funduje moim oczom widok, którego nie sposób będzie zapomnieć. Przesuwam się delikatnie w lewo chcąc dostrzec nieco więcej. Teraz mam wręcz idealny widok na uprawiającego seks Marcina.

Nie wiem czemu i jak będę musiała za to pokutować w piekle, ale na to patrzę. Uważnie obserwuję pracę mięśni na jego barkach kiedy rytmicznie wsuwa się i wysuwa z ciała dziewczyny. Chłopak zwrócony jest głową do okien, ale na szczęście pozostaje na tyle skupiony na wykonywanej czynności, że nie patrzy w moją stronę. Oddech niebezpiecznie mi przyspiesza, a uda się zaciskają kiedy to chłopak unosi klatkę, zaciska palce jednej ręki na szyji partnerki i bardzo powoli dociska ją biodrami. Przełykam głośno ślinę i na moment zamykam oczy.

Mój Boże tak bardzo zgrzeszyłam!

Rozsądek mówi, że nie powinnam tego robić, a umysł zaś czuje dziwną satysfakcję. I już mam zamiar wrócić do siebie, ale wtedy nasze spojrzenia się krzyżują. 

Marcin mnie przyłapał.

Zamieram w bezruchu. Spodziewam się wybuchu złości, ale chłopak sobie nie przeszkadza i dalej pieprzy tę dziewczynę nie spuszczając ze mnie wzroku. Całuje ją zachłannie lecz jego oczy skierowane są na mnie. Rozchyla wargi i dyszy, a ja wyobrażam sobie jak ciężki musi być jego oddech. Po chwili chwyta partnerkę za pierś i ją ugniata, a na końcu palcami ściska jej sutek. Przełykam ogromną gulę w gardle, która powoli odbiera mi dopływ tlenu. Brunet przysuwa się do twarzy dziewczyny, a następnie językiem znaczy ścieżkę od żuchwy w kierunku szyji i dalej zmierza do dekoltu. Jego połyskujące w blasku księżyca oczy cały czas się we mnie wpatrują. Zatacza językiem kółka na twardej brodawce, a kiedy zaczyna ją ssać odwracam się na pięcie i uciekam do kuchni. 

Muszę się koniecznie napić.

A gdy i chwytam stojącą w lodówce wodę zza drzwi szybciej wyciąga ją jakaś ogromna ręka.

M - Dzięki wcale nie musiałaś Lexy. - oznajmia intensywnie zdyszany i upija łyk.

Oburzona odwracam się do niego, a on jest półnagi. Ma na sobie jedynie szare dresy, które nisko zwisają mu z bioder.

L - Tak się składa, że to była moja woda.

Wzrusza ramionami.

M - Trudno. Wypijesz kolejną.

Krzyżuję ręce na piersi, a tyłkiem opieram się o stojącą za mną wyspę kuchenną.

L - Nie chwaliłeś się, że masz dziewczynę Marcinku.

M - Bo nie mam? - wyrzuca niemal natychmiast. - A Ty nie mówiłaś, że kręci Cię podglądanie innych.

Jestem skołowana, zażenowana i od razu odwracam wzrok.

L - Po prostu byłam ciekawa co jest na końcu balkonu skoro jest taki duży i przestronny. - zdaję się na kłamstwo, bo co mam innego powiedzieć.

M - Czyżby? - szepcze opierając dłonie o blat po obu bokach mojego ciała. Jego oddech owiewa moją skórę.

L - Tak, a co wywiad do gazety piszesz?

Unosi brwi do góry wyraźnie zaciekawiony moją odpowiedzią.

M - Wkurwiasz mnie.

L - I ze wzajemnością.

Odchrząkuje zabawnie, a ja uciekam z pułapki w jaką mnie złapał i ponownie sięgam po wodę do lodówki. Tym razem mi jej nie wyrywa. Jedynie wzrokiem skanuje moją pupę.

L - Mam Ci dać zdjęcie? - pytam zgryźliwie czując na sobie jego palący wzrok.

M - Pewnie, ale takie bez ubrań haha. - śmieje się.

L - Palant!

M - Chyba sama do końca nie wierzysz w to co mówisz.

Przygryzam wnętrze policzka odwracając się w jego stronę. Jego czarne, zmierzwione włosy aż proszą się by zatopić w nich palce, a pełne, zaciskające się w jedną linię wargi wręcz błagają o pocałunek.

L - Nie powinieneś już iść? - pytam cicho, a mój głos nie jest zbyt wyraźny od nadmiaru nagromadzonych emocji. - Twoja dziewczyna pewnie się tam niecierpliwi.

M - Już poszła - oznajmia kierując się ku schodom. - Ale przynajmniej wiesz gdzie mnie znaleźć gdybyś chciała zająć jej miejsce.

No dupek!

Totalny, bezmyślny dupek!

DWA ŚWIATY - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz