-20-

50 4 0
                                    

Ciche dzwonienie telefonu wybudza mnie ze transu w, którym to przez ostatnie chwile tkwiłam i zmusza mnie abym podniosła się z wygodnego łóżka.

L - Tak? - pytam nawet nie spoglądając na wyświetlacz urządzenia.

ML - Lexy?

L - Tak mamo to ja. Czy coś się stało?

ML - To ja powinnam zdać to pytanie.

Marszczę brwi w zaciekawieniu lecz po chwili przypominam sobie iż najprawdopodobniej chodzi jej o tę sytuację z okresem.

ML - Wczoraj po południu dzwonił do mnie Marcin i mówił coś, że odbiera Cię z galerii. - wyjaśnia. - Ponoć wręcz tam umierałaś z bólu.

L - A tak była taka sytuacja. Dostałam okres nic odkrywczego. - tłumaczę spokojnie.

ML - Okres powiadasz??

Przez kilka chwil zastanawiam się nad jej słowami chcąc upewnić się czy jej wypowiedź ma jakieś drugie dno. Ku mojemu zdziwieniu, a raczej całkowitej świadomości nie znajduję go.

L - Ale o co Ci mamo chodzi? Przecież nie jestem w ciąży.

ML - Ostatnio jesteś jakaś inna.

Słucham?

ML - Po prostu od czasu przeprowadzki prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, a jak już naprawdę musimy to przy kolacji lub ewentualnie gdy mam do Ciebie jakąś sprawę. Co więcej niedawno zrobiło Ci się słabo także podczas wspólnego posiłku, a teraz to nagłe zdarzenie w galerii. - tłumaczy. - I nie chodzi już nawet oto, że podejrzewam iż mogłabyś być w ciąży skarbie, ale zwyczajnie się o Ciebie martwię. Czy coś się dzieje, że tak często się źle czujesz? A może stało się coś o czym chcesz ze mną porozmawiać?

L - Nie nie, naprawdę nie trzeba mamo. - odpowiadam miękko. - Po prostu ta przeprowadzka nadal na mnie oddziałuje. Z resztą te nowe znajomości, Marcin i w ogóle ta cała cała nowość.

Wydaje mi się, że moja odpowiedź nieco ją uspokaja albowiem po drugiej stronie słuchawki słyszę jak głośno, ale ze spokojem wypuszcza ona powietrze.

ML - A ten cały... Kacper u, którego byłaś na imprezie? Podoba Ci się może?

Mamo! Serio?

L - Jest spoko jako kolega, ale nic więcej. Podobno spotyka się z jakąś blondynką.

ML - A jak się czujesz po zerwaniu z Kordianem?

Od naszego zerwania minął miesiąc, ale nie wiedzieć czemu mama tak nagle sobie o tym przypomina.

L - Czuję się bardzo dobrze. Kordian to po pierwsze temat już zamknięty, a po drugie zwykły dupek. - uśmiecham się dumnie, a śpiewające za oknem ptaki słyszalne są nawet z łóżka na, którym aktualnie leżę. - Poza tym podobno posuwa już jakąś inną laskę.

ML - Eh to rzeczywiście dupek haha. - komentuje prześmiewczo próbując brzmieć jak nastolatka choć słabo jej to wychodzi. - Na szczęście złamane serce może i boli, ale jest przede wszystkim lekcją, która przygotuje Cię na spotkanie tej jedynej, prawdziwej miłości.

L - Tak tak wiem wiem mamo. Powtarzasz mi to z setny raz.

ML - W końcu musisz być moją mądrą dziewczynką, tak?

L - Taaak. - uśmiecham się lekko zniesmaczona, a następnie wychodzę na balkon.

Chwila...

...chwila...

ALE

CO

TU

ROBI

AUTO

TINY

?

L - Wiesz co mamo? Muszę kończyć! - rzucam pospiesznie kiedy to z wcześniej wspomnianego pojazdu wyłania się dziewczyna o długich, bujnych, kręconych włosach.

ML - Ale co się stało skarbie?

L - Nie ważne! Zadzwonię lub napiszę do Ciebie później dobrze?

ML - Skoro musisz. - i nim się ze mną żegna klikam czerwoną słuchawkę i jak poparzona zbiegam na dół. 

DWA ŚWIATY - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz