-15-

45 4 0
                                    

Następnego dnia budzę się skoro świt. Długie promienie letniego słońca wpadające przez wielkie okna wręcz namawiają mnie na wyjście z domu i poranny bieg wzdłuż tej cholernie drogiej dzielnicy. Ale czy mi się chce? Raczej nie.

Otwieram balkon, a do pokoju wpada rześkie powietrze, a odgłosy miasta od razu mnie atakują. Odpalam w telefonie ulubioną playlistę na spotify-u, a następnie wkładam do uszu słuchawki bezprzewodowe, które od razu przenoszą mnie w inny wymiar. Zanim jednak ruszam do przodu rozciągam się przez kilka minut, a kiedy moje mięśnie nie są już tak spięte narzucam na siebie jakieś luźne, znoszone lekko dresy i schodzę wprost do kuchni.

O dziwo już w samym przedpokoju pachnie smażonym boczkiem, a gdy zaintrygowana idę w kierunku kuchni szokuje mnie widok jaki w niej zastaję. Za wyspą kuchenną kręci się Marcin ubrany w wyłącznie szare spodenki, które teraz nisko zwisają mu z bioder. Przełykam ślinę i pozwalam sobie zatrzymać na nim wzrok chwilę dłużej niż powinnam.

L - Albo mam zwidy lub inne halucynacje albo Ty serio umiesz zrobić śniadanie Dubiel. - oznajmiam na wejściu czym przykuwam jego uwagę.

Brunet odwraca się w moim kierunku, a następnie posyła mi szeroki uśmiech od, którego z moimi kolanami zaczyna się dziać coś niedobrego. Powolnym krokiem przechodzę obok niego i zmierzam do lodówki. Gdy do niej docieram wyjmuję z niej butelkę przyjemnie chłodnej wody.

M - A czy Ty słyszałaś o tym, że to jak facet gotuje świadczy o tym jaki jest w łóżku? - pyta zadziornie.

L - Yy nie haha?

Chłopak zabawnie kręci głową po czym ponownie skupia się na patelni na, której to drewnianą szpatułką miesza jajecznicę.

M - Głodna?

Unoszę brwi do góry lecz bez słowa zajmuję miejsce przy stole. Mija minimum pięć jak nie dziesięć minut, a Marcin stawia przede mną talerzyk na którym ląduje gorąca jajecznica z dwoma plastrami smażonego boczku. Posiłek zjadamy w stosunkowej ciszy niekiedy zamieniając jakiekolwiek słowo. Ostatecznie jednak postanawiam się odezwać dopiero wtedy kiedy przełykam ostatni kęs.

L - To, to było naprawdę przepyszne.

M - Dziękuję, a tym samym dziękuję za przyznanie tego, że jestem dobry w łóżku.

Hm?!

L - Tego przecież nie powiedziałam. - przewracam oczami.

M - Ale ja powiedziałem, że fakt gotowania odzwierciedla nasze męskie zdolności w łóżku tak więc. - uściśla.

L - Ahaaa! Okey!! Już rozumiem.

M - I dobrze.

Nie wiedząc jak zareagować na tę przekomiczną i na szczęście nie wkurzającą mnie zaczepkę wymijam go opuszczając pomieszczenie i dopiero wtedy kiedy znajduję się z dala zasięgu jego hipnotyzującego wzroku udaje mi się odetchnąć pełną piersią. Jego obecność wyraźnie sprawia, że powietrze wokół nas staje się zbyt gęste dla moich płuc. 

| *** |

Od kiedy pamiętam marzyłam o domu z basenem. Chciałam móc spędzać każdą wolną chwilę wylegując się na słońcu i wskakiwać do wody kiedy tylko będę mieć na to ochotę. Teraz gdy to wszystko miałam na wyciągnięcie ręki jakoś mi nie wiedzieć czemu zbrzydło i ani razu z tego nie korzystałam.

Tn - Ty nawet nie wiesz jak bardzo Ci teraz zazdroszczę - marudzi moja przyjaciółka, której to niezadowoloną minę mam okazję zobaczyć na ekranie telefonu. - Willa z basenem, seksowny braciszek i w ogóle ta cała Warszawa! Przecież Kościerzyna przy Warszawie to wioska zabita dechami.

L - Oj nie przesadzaj, nie przesadzaj stara! Natomiast co do brata to powiedziałabyś co innego gdybyś poznała jego kumpli.

Tina ponownie, a także jak to ma w zwyczaju podczas nadmiernego rozemocjonowania piszczy.

M - Chwila moment, ale czy ja się przesłyszałem? - zza pleców dociera do mnie głos bruneta. - Czy Ty właśnie przyznałaś, że Ci się podobam?

Ten to ma tupet kurwa by usłyszeć to czego nie powinien.

L - Nie nauczyli Cię by nie podsłuchiwać? - pytam spoglądając na niego spod swoich czarnych, przeciwsłonecznych okularów. - To, że uważam Twoje ciało za atrakcyjne nie oznacza, że od razu na ciebie lecę.

M - Nie byłbym tego taki pewien.

No strzelę go zaraz z klapka!

Tn - Halo Lexy? Ja też tu jestem! - woła Tina czym od razu przywołuje na nią mój wzrok. - Nie przedstawisz mnie?

Oni się zmówili czy co? Bo zachowują się dosłownie tak jakby to oni byli spokrewnieni lub co najśmieszniejsze się przyjaźnili.

L - A tak tak już Was przedstawiam haha. Marcin to jest Tina moja przyjaciółka. Tina to jest Marcin mój, mój brat.

Tn - Cześć Marcin!

Przewracam oczami. Szatynka zaczyna chichotać, a jej głos staje się słodki. O wiele za słodki. Zamienia z chłopakiem kilka słów, ale chce mi się rzygać jak tylko tego słucham. Marcin udaje szarmanckiego dżentelmena choć w rzeczywistości to niewyżyty seksualnie samiec. Rozmawiają o tym, że koniecznie muszą się poznać na żywo i już nie mogą się doczekać tego spotkania.

M - Z tej Twojej przyjaciółeczki to niezła dupa. - szepcze mi do ucha, a mnie od środka krew zalewa i na moment wyciszam swój mikrofon w połączeniu.

L - I ani mi się waż do niej kiedykolwiek zbliżać!

Chłopak puszcza mi oczko po czym odchodzi, a ja odblokowywuję połączenie.

Tn - Coś się stało, że musiałaś się wyciszyć?

L - Nie nie to nic szczególnego.

Tak tak...

Tak to sobie tłumacz...

DWA ŚWIATY - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz