Rozdział 9

114 7 1
                                    

Esther

Wczoraj wieczorem chwilę przeglądałam strony o znaczeniach tatuaży, ale każda mówiła mi coś innego, więc poddałam się. Jeśli Skylar będzie chciała sama mi powie. 

Leżałam w łóżku i słyszałam że ktoś krząta się po kuchni. Wstałam z łóżka i pokierowałam się do kuchni. Kiedy weszłam do danego pokoju, przy blacie stała moja ciocia Caroline i rozmawiała razem z moją mamą. 

- Cześć cukiereczku - uśmiechnęła się ciocia. - Dawno się nie widziałyśmy, no chodź do ciotki - kobieta rozłożyła ramiona, na co się uśmiechnęłam i podeszłam do niej, objęła mnie ciepło jak robiła to zawsze gdy byłam mała, zawsze powtarzała że jestem jej ulubioną siostrzenicą. To co powiedziała było stuprocentową prawdą, ostatnio widziałyśmy się z dwa lata temu u babci na świętach. - Powiedz jak tam u ciebie - wypuściła mnie z ramion. - Jakiś chłopak, dziewczyna? - wyszeptała tak by mama nie usłyszała.

- Nie, ciociu - zaśmiałam się. - W sumie u mnie nic się nie zmieniło, a u was? Jak u Lily?

- Po staremu, a co do Lily, sama się jej zapytaj - wskazała za mnie. Odwróciłam się, a tam stała Lily. Moja ukochana kuzynka. Jej blond włosy zawsze były długie, a teraz były ścięte do żuchwy. Miała grzywkę i końcówki były zafarbowane na jasny brąz. Szczerze, tak było jej lepiej, odkąd pamiętam na nie narzekała. Jest dwa lata młodsza ode mnie, kiedy się nie spotykamy nie mam dużego kontaktu internetowego. Mam jej numer, ale jakoś nigdy nie piszemy. 

- Lilcia! - podbiegłam do niej i ją przytuliłam, co odwzajemniła. - Dziewczyno, wieki się nie widziałyśmy, chodź do mnie - odsunęłam się i zaczęła kierować się na górę, ale mama mnie zatrzymała.

- Myszko, weź sobie chociaż tosta - zaśmiała się.

- Może masz rację - zabrałam tosta i pokierowałam się na górę.

- No to opowiadaj, co u ciebie - zaczęłam, gdy zamknęłam drzwi.

- Jestem teraz w nowej szkole wiesz o tym nie? - usiadła na łóżku.

- No jasne, mama mi opowiadała, poznałaś kogoś? - Lily zawsze była nieśmiała, cicha i miała mało przyjaciół, mało kto oprócz mnie i cioci znali jej szaloną stronę.

- No, mam przyjaciółkę, parę koleżanek i chłopaka - ostatnie słowo ledwo wyszeptała.

- CO?! PIERDOLISZ?! - wykrzyczałam.

- Cicho! Nikt nie wie, nawet mama, to dość świeża sprawa - ciocia i Lily zawsze były bardzo blisko, zazdrościłam im takiej relacji.

- Ja nie mogę, moja mała Lilusia ma chłopaka - usiadłam obok niej i przyciągnęłam do siebie. - Kiedy ty tak wyrosłaś - otarłam nieistniejącą łzę z mojego policzka. - To teraz opowiadaj. Wszystko. Nic przede mną nie ukryjesz - odsunęłam się i spojrzałam się jej głęboko w oczy.

- No dobra - pauza. - Ma na imię Louis, jest trochę jak ja, cichy i nieśmiały. Różnica między nami to to że on lubi się uczyć - zaśmiała się. 

- Czyli taki trochę nerd - spojrzała na mnie morderczo. - Dobra sorry, sorry - podniosłam ręce w obronnym geście. - A jaki jest dla ciebie?

- Cudowny - zasłoniła twarz dłońmi. - Chodzimy ze sobą od maja. Wcześniej byliśmy przyjaciółmi. On mi pomógł się odnaleźć w szkole.

- Jak się poznaliście? 

- Weszłam do szkoły i szukałam klasy i okazało się że chodzimy do jednej klasy.

- Boże jak z filmu. Masz jego zdjęcie czy coś? - Wciągnęła telefon włączyła go i weszła do galerii, odsunęła ode mnie telefon, coś poklikała i pokazała zdjęcie. Stali we dwoje na moście on obejmował ją ramieniem i uśmiechali się szeroko. Louis nosił okulary, jego włosy miały brązowy kolor, był na serio ładny.

Beautiful Sky/glOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz