Rozdział 22

75 10 2
                                    

Esther

Miałam rację. Musiała żałować. To tłumaczyłoby dlaczego nie daje znaku życia przez okrągły tydzień. Pisałam, wysyłałam memy, jakby do akcji na urodzinach nigdy nie doszło. Najwidoczniej był to tylko wypadek. Powinnam o tym zapomnieć. Pewnie ona nie chce mnie znać.

W tym momencie udaję, że wszystko jest okej. Uznałam, że będzie lepiej, jak nikt się nie dowie. Na pewno Skylar nie chciałaby by to wyszło na światło dzienne. Chociaż udawanie, że wszystko jest dobrze, wychodzi mi niewiele lepiej niż kłamanie. Jednego dnia spotkałam się z Charliem i Michelle.

- Co jest nie tak? - pierwsze słowa Mi, kiedy mnie zobaczyła.

Próbowałam grać głupa, że wszystko git, ale Michelle nie da się oszukać. Powiedziałam im wszystko, bez szczegółów, jak dobrze Skylar całuje.

- O wow, nawet nie wiem co powiedzieć - skomentował blondyn i wymienił spojrzenia z starszą. - Ale... - zaczął, na co Michelle pokręciła głową.

- Słońce, posłuchaj - mruknęła kojąco.

- Nie nazywaj mnie tak. Proszę - szepnęłam, nie patrząc jej w oczy. - Przejdzie mi, nie przejmujcie się mną. Zamawiamy coś?

Większość tego tygodnia spędzałam siedząc w pokoju i chodząc do szkoły. Jeszcze przez pierwsze parę dni posiadałam nadzieję, że ona jeszcze się odezwie. Teraz już przestałam się łudzić. Patrzenie na portrety z jej udziałem, sprawiało że czułam lekkie ukłucie w klatce piersiowej.

Beształam się za każdy płacz za nią. Za szybko się przywiązałam, nie powinnam za nią płakać. Ja ją nie obchodzę. Chyba zaczynałam rozumieć jak czuł się Harry. 

W tym momencie leżałam w łóżku i przeglądałam telefon bez celu. Do mojego pokoju ktoś zapukał. 

- Proszę! - krzyknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Matthew wszedł do środka i usiadł na materacu. 

- Co się dzieje? Ostatnio jakoś słabo wyglądasz - zmartwił się. Zaśmiałam się.

- Aha, dzięki - przewróciłam oczami z uśmiechem. - Nic mi nie jest.

- Dobra, ale jeśli cokolwiek się stanie, jestem - uśmiechnął się i rozłożył ramiona.

Uniosłam kąciki ust i przytuliłam się do niego. Kiedy mnie objął, przyznam, uroniłam łzę, ale szybko się za to skarciłam i powstrzymałam.

- Wiem, dzięki - odsunęłam się od niego i pomrugałam próbując nie płakać. - Po prostu, mam trochę słabszy czas... - wzruszyłam ramionami.

- To przez Skylar? - rzucił wyluzowany, co wybiło mnie z tropu.

- Co!? Nie! W życiu - prędko zaprzeczyłam, kręcąc głową. Chłopak uniósł lekko brwi. - Na serio. Nie mamy na razie żadnego kontaktu, więc ciężko się pokłócić z kimś jak się nie ma kontaktu.

Starszy pokiwał głową i poszedł do wyjścia, mówiąc, że wraca już do Avy. Potaknęłam i poczekałam aż zatrzasną się za nim drzwi. Westchnęłam, a na mój telefon przyszła wiadomość, zerwałam się i spojrzałam na ekran. To nie Skylar, nie żebym marzyła o wiadomości od niej. Kogo ja oszukuję. O niczym innym nie marzę. Nawet jeśli miałaby być to wiadomość o tym jak bardzo mnie nienawidzi. Proszę, niech ona tylko da jakiś znak.

Powiadomienie było od Allison, która jako pierwsza dowiedziała się o sytuacji. Napisała, że skoro jest sobota, możemy wyskoczyć do klubu, bym mogła na chwilę o niej zapomnieć. Dlaczego nie? Zgodziłam się i poszłam się ogarniać. 

Po jakimś czasie byłam gotowa. Nie ubrałam nic szczególnie rzucającego się w oczy, nie na tym mi zależało. Powiedziałam rodzicom, że wychodzę i poszłam pod klub, gdzie miała czekać na mnie Al, czekała, opierała się o ścianę i przeglądała telefon. Podeszłam do niej.

Beautiful Sky/glOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz