Rozdział 26

81 8 6
                                    

Esther

Od rana mój telefon bombardują powiadomienia od Allison. Ta dziewczyna jest niemożliwa, wzięła tą "misję" na serio! Przygotowała się, pisze i wydzwania, a ja mam już po dziurki w nosie, odpisywania jej. Wyciszyłam telefon i zaczęłam cieszyć się błogą ciszą. Niestety nie na długo. Bo ktoś zaczął trąbić, tuż pod moim domem! 

Już totalnie zdenerwowana, wstałam i zauważyłam Skylar, ona była osobą, która trąbiła. Otworzyłam okno i krzyknęłam:

- Chora jesteś!? Co chcesz?!

- Nie odpisujesz mi! - odkrzyknęła, wysiadając z auta i kierując się do drzwi, pobiegłam na dół i wpuściłam starszą do środka.

- Czy ciebie już do reszty pojebało? A jakby był ktoś w domu? - opiepszyłam ją, a ona położyła swój palec na moich ustach, uciszając mnie. Zamordowałam ją wzrokiem, a Sky zachichotała i ucałowała mój policzek. Zastygłam. 

- Ale nikogo nie ma - mrugnęła, kierując się do mojego pokoju. Zainteresowana, tym co chciała, ruszyłam za nią. 

- Co pisałaś? - zapytałam, kiedy weszłam do pomieszczenia, gdzie dziewczyna już wygodnie ułożyła się na moim łóżku. - A pani nie za dobrze? Suń się - dodałam, siadając, tuż koło niej. 

- Chciałam pogadać - spięłam się, słysząc jej słowa. - O Matthew - niezauważalnie odetchnęłam z ulgą i chwyciłam telefon. 

- Allison chce włamać się do mieszkania Ethana, żeby poszukać dowodów - rzuciłam luźno, a Skylar spojrzała na mnie jak na pomyloną.

- Serio? - pokiwałam głową, pokazując jej przychodzące połączenie od wspomnianej dziewczyny. Starsza, podniosła się na łokciu i delikatnie wzięła ode mnie telefon odbierając. 

- O! Esth- zaczęła Al, ale Sky nawet nie dała jej dokończyć. 

- Możesz przestać mnie budzić? - powiedziała z chytrym uśmiechem i lekka chrypką, jakby dopiero wstała. Dziewczyna po drugiej stronie ucichła.

- Spałaś u Esther? - szepnęła zszokowana.

- Nie, kurwa w oborze - parsknęłam śmiechem. - No raczej.

- Wiesz, nie chcę wam przeszkadzać po waszej jakże upojnej nocy, ale- tym razem to ja jej przerwałam. 

- CO KURWA!? - wydarłam się do telefonu, a starsza prychnęła. - Chciałabyś.

- A żebyś wiedziała - zażartowała, a przynajmniej, tak mi się wydawało... - Żartowałam i dzisiaj tu nie spałam, a wasz plan znam, ale zdaje mi się delikatnie mówiąc, pojebany. To nie ma sensu.

- Jak to, nie ma! Najciemniej pod latarnią!!! - wydarła się, aż Skylar odsunęła lekko telefon od ucha. 

- Allison, proszę cię. Zacznijmy od Matta, sprawcy - podsunęła starsza. - A Michelle, Et i Charlie  są niewinni.

- Bo? - spytała zaciekawiona.

- Bo tak, to nie jest twoja sprawa, żebyś się w nią wpierdalała - syknęła, a ja spiorunowałam ją wzrokiem. Oddała mi urządzenie. 

- Skylar chciała powiedzieć, że to jest sprawa między nami - Al burknęła coś i zapewne przewróciła oczami. - I zajmijmy się tym w weekend. Nie wiem czy wiesz, ale mamy szkołę.

- Nah, pani maruda, dobra, trzymam cię za słowo, pa! - rzuciła i rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedź. 

- Mmm, to urocze kiedy jesteś taka stanowcza - szepnęła, łapiąc kosmyk moich włosów, a ja się zarumieniłam.

Beautiful Sky/glOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz